Jak mógł wyglądać przebieg wydarzeń tam na dole?
Z pewnością wszystko odbyło się w ciągu sekund. Górnicy nie byli w stanie zareagować na tąpnięcie. Ono przychodzi nagle.
Czy wcześniej są jakieś symptomy?
Niestety nie. Nagle niebo wali się na ziemię. Chodnik, w którym poruszali się, o wymiarach pięć na cztery metry, przestaje istnieć. Tąpnięcie uwalnia metan.
CZYTAJ TAKŻE:
RELACJA NA ŻYWO SPRZED KOPALNI ZOFIÓWKA
Czy można tąpnięcie przewidzieć, albo nanieść na mapę miejsca zalegania metanu?
Tąpnięcia nie da się przewidzieć, a metan w wyjątkowo podstępny sposób chowa się w różnych szczelinach i "czeka" na swoją kolej. Nagle na tych górników spadł węgiel, obudowa chodnika, szyny. Pojawiły się niewielkie przestrzenie, którymi można podawać tlen, ale też trzeba to robić bardzo ostrożnie. Teraz ratownicy pracują w przestrzeni metr na metr i ręcznie, między nogami, przemieszczają zwalisko, by dostać się do kolegów. Robią to ręcznie, bo tam nie może się dostać żadna maszyna.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Wstrząs w Jastrzębiu: Prezydent Andrzej Duda w kopalni Zofiówka: Żyjemy nadzieją ZDJĘCIA + WIDEO
Niektórzy mówią, że na szczęście była to sobota, bo w czasie normalnej dniówki pracowałoby tam więcej górników.
Nawet nie chcę o tym myśleć. Zawsze po każdym wypadku analizujemy go. Patrzymy, czy górnicy mieli szanse na podjęcie jakiś działań ratunkowych. Na ucieczkę. W ten sposób chcemy zminimalizować ryzyko do zera.
Wstrząs w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju: Drugi z odna...
Ale do zera nie zminimalizujecie...
Nie. To taka praca. Mimo najnowocześniejszej technologii jaką posiadamy i naprawdę wielu profilaktycznych działań, które podejmujemy, to wobec natury jesteśmy w takich momentach bezsilni. Tylko proszę pamiętać - zawsze będziemy powtarzać, że idziemy po żywych.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
