Emocji w tym meczu nie zabrakło, bo Julia Görges to niewygodna rywalka dla Agnieszki Radwańskiej. Mocno serwująca i bijąca z głębi kortu Niemka potrafiła w przeszłości sprawić naszej tenisistce problemy. Tu wystarczy przypomnieć turniej olimpijski w Londynie, w 2012 roku.
Radwańska przyjechała do stolicy Anglii jako świeżo upieczona finalistka Wimbledonu. Wszyscy spodziewali w związku z tym medalu, bo przecież tenisiści mieli rywalizować na tym samym obiekcie i nawierzchni. Tymczasem to właśnie Görges wyrzuciła krakowiankę z turnieju. W dodatku już w pierwszej rundzie, co uznano za wielką niespodziankę. W dodatku pełni zasłużenie, bo zagrała tamtego dnia fantastyczny mecz. Ich jedyne tegoroczne spotkanie (latem w Cincinnati) również wygrała Niemka.
We wtorek w Wuhan również sprawiła Radwańskiej sporo problemów. W pierwszym secie zmagające się nie tylko ze sobą, ale ze straszliwym upałem, zawodniczki pewnie wygrywały swoje gemy serwisowe, a pierwsze break pointy (obronione) oglądaliśmy dopiero w siódmym gemie.
Zanosiło się na tie break. W końcówce Görges ewidentnie zawiodły jednak nerwy. Podwójny bład serwisowy przyniósł pierwszą piłkę setową dla Radwańskiej, a po chwili Niemka wpakowała forhend w siatkę.
Drugi set rozpoczął się od bardzo długiego gema, w którym krakowianka musiała bronić break pointa. Obroniła się. Później za to obejrzeliśmy serię czterech kolejnych przełamań. Polka prowadziła już nawet 3:1, ale ostatecznie o losach tej partii i całego meczu znów zdecydowała końcówka.
Gema na 6:5 Radwańska wygrała do zera, kończąc go asem serwisowym. W kolejnym szybko wyszła na prowadzenie 40-0 i było po meczu, choć Görges walczyła do końca. Pierwszą piłkę meczową Niemka obroniła wolejem z forhendu. Drugą potężnym forhendem. Przy trzeciej strzeliła za to w aut.
- Przegrałam z Julią kilka tygodni temu, wiedziałam w związku z tym, co muszę zrobić inaczej. Wiedziałam ponadto, że ona jest w formie, więc spodziewałam się trudnego meczu - powiedziała po ostatniej piłce Radwańska. - Ona bardzo dobrze serwuje, ale byłam na to przygotowana. Byłam maksymalnie skoncentrowana, gdy tylko nadarzyła się jakaś okazja na przełamanie. To było kluczowe w dzisiejszym meczu. Dzięki temu byłam po prostu lepsza o kilka punktów - dodała Polka, której kolejną rywalką będzie Ashleigh Barty. Australijka pokonała nieoczekiwanie 6:0, 4:6, 7:6(3) Brytyjkę Johannę Kontę.