Prawicowy polityk, były deputowany do Parlamentu Europejskiego, Mirosław Piotrowski swój start w wyborach prezydenckich ogłosił kilka tygodni temu. Żeby jednak można było na niego głosować, musi złożyć w Państwowej Komisji Wyborczej 100 tys. prawidłowo złożonych podpisów poparcia.
Czas na to mija o północy z czwartku na piątek.
Jeszcze w środę w rozmowie z nami Piotrowski deklarował, że złoży podpisy.
Polityk przyznał, że cała operacja nie była prosta. - Do momentu ogłoszeniu stanu zagrożenia epidemicznego zbieranie podpisów szło bardzo dobrze. Potem momentalnie się zatrzymało. Ludzie boją się dotknąć długopisu – narzekał.
- Kiedy to się skończy? Na pewno nie za dwa tygodnie
- Zoperowali pacjenta z zawałem i podejrzeniem koronawirusa
- Szyją maseczki dla szpitali. „Wystarczy maszyna i chęci"
- Młodzi łukowianie zaatakowali pochodzącą z Wietnamu kobietę
- Place zabaw i siłownie na powietrzu zamknięte
- Lublin w czasie epidemii: Puste ulice, place zabaw, parki
