Spis treści
Karol Nawrocki poparty przez PiS, Rafał Trzaskowski kandydatem KO
W miniony weekend oficjalnie dowiedzieliśmy się, kogo w wyborach prezydenckich 2025 wystawią Koalicja Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Ta pierwsza w prawyborach zdecydowała, że będzie ją reprezentować prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, z kolei największa partia opozycji postanowiła poprzeć „obywatelskiego” kandydata, jakim będzie prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki.
Nasza sonda: Na kogo oddasz głos w wyborach na Prezydenta RP?
Nasza sonda: Na kogo oddasz głos w wyborach na Prezydenta RP?
- 30.03%
- 27.33%
- 23.68%
- 4.03%
- 3.87%
- 3.31%
- 2.30%
- 2.09%
- 1.55%
- 0.83%
- 0.58%
- 0.20%
- 0.19%
Weekend ogłoszenia kandydatów
O tym, że szef tej instytucji ostatecznie otrzymał poparcie ze strony PiS, IPN poinformował w dwóch wpisach na platformie X. Profil Instytutu nie ograniczył się do informacji o tym, że to Nawrocki został kandydatem, a dość otwarcie zaczął go chwalić.
„Dr Karol Nawrocki od lat opowiada Polskę światu, służy prawdzie, bada historię, walczy o dobre imię Rzeczpospolitej. Jako szef jedynej tego typu w Europie i największej w Polsce instytucji naukowej oraz archiwalnej, sprostał wyzwaniom współczesności, łącząc talenty organizacyjne z wizjonerską przenikliwością i wyczuciem aktualnych trendów (…) Pałac Prezydencki to kolejny etap tej samej misji – troski o pamięć i boju o przyszłość Rzeczpospolitej!” – czytamy.
Kontrowersyjne wpisy na profilu IPN
Posty wzbudziły kontrowersje wśród dziennikarzy, publicystów, nie mówiąc o politykach innych opcji. Jasno wskazywali oni, że publiczna instytucja, taka jak IPN, nie powinna się angażować w kampanię, nawet jeśli kandydatem jest jej prezes.
„Wykorzystywane konta IPN na Twitterze w celach kampanii... A Trzaskowski niech się reklamuje w autobusach miejskich. No niepoważne to jest na maksa” – napisał Krzysztof Stanowski z Kanału Zero.
„Instytucja państwa to nie jest komitet wyborczy, ani folwark imć pana Nawrockiego. Nie umiem sobie wyobrazić bardziej jawnego działania na szkodę IPN niż tak jawne partyjniactwo” – uważa Marcin Giełzak z podcastu „Dwie lewe ręce”.
„Niezależna instytucja. Ten wpis to jest kompromitacja, powinien się skończy natychmiastowymi konsekwencjami” – skomentował red. naczelny portalu Goniec.pl Janusz Schwertner.
„Niezależny kandydat, tak samo jak niezależna instytucja, na której czele stoi” – drwiła Dominika Długosz z „Newsweeka”.
Co więcej, jak szybko zauważyli użytkownicy portalu X, administratorzy profilu IPN-u ukrywają niepochlebne komentarze, krytykujące właśnie polityczne zaangażowanie Instytutu w kampanię jej prezesa.
Sam Nawrocki powiedział w poniedziałek, że IPN nie będzie zaangażowany w kampanię, natomiast „otrzymuje on wyrazy wsparcia od pracowników Instytutu”. Nie wybiera się póki co także na urlop.
Rafał Trzaskowski: Mam spotkania „po pracy i w weekendy”
W czasie kampanii przed prawyborami w KO, zarówno prezydent Warszawy, jak i jego konkurent – szef MSZ Radosław Sikorski – spotykali się z działaczami w całej Polsce, przekonując ich do głosowania. Trzaskowski zapewniał, że jeździ na te spotkania prywatnym samochodem, płaci za paliwo, a poza tym odbywają się one „po pracy i w weekendy”. Zapowiedział jednocześnie, że weźmie urlop na ostatnie tygodnie kampanii wyborczej, natomiast nie na jej całość.
O to, czy wyjazdy Trzaskowskiego są finansowane z miejskich pieniędzy, pytał między innymi obserwator polityki Radosław Karbowski. Zapytany o wyjazd Trzaskowskiego do Aleksandrowa Łódzkiego, otrzymał odpowiedź, że Ratusz nie płacił za tę podróż.
Na oficjalnym profilu Miasta Stołecznego Warszawy nie ma również informacji o tym, że prezydent stolicy będzie kandydatem na najwyższy urząd w państwie.
Mimo to, w przeszłości warszawski Ratusz niejednokrotnie prowadził działania, które wzbudzały kontrowersje. Przed wyborami parlamentarnym w 2023 roku, na miejskich autobusach pojawiły się plakaty, pokazujące Trzaskowskiego, chwalącego się dokonaniami w Warszawie. Z kolei w pojazdach komunikacji te same treści prezentowane były na monitorach.
Sam prezydent w tamtych wyborach nie kandydował, ale jeździł po Polsce, zachęcając do głosowania na KO. Oczywiście na materiałach nie było żadnego logo komitetu wyborczego ani agitacji, ale zdaniem opozycji, była to forma nakłaniania do głosowania i promocji politycznej za publiczne pieniądze.
Jak politycy promują się poza kampanią?
Politycy wszystkich opcji potrafią wykazać się bardzo dużą kreatywnością, jeśli chodzi o promowanie siebie. Bardzo aktywni na tym polu są samorządowcy, którzy potrafią wywieszać banery ze swoim zdjęciem i podpisem w stylu „twój radny/twoja radna”, akurat w okresie poprzedzającym kampanię przed wyborami samorządowymi.
Posłowie i kandydaci na nich też nie zasypiali gruszek w popiele. Jak informował portal jawnylublin.pl W województwie lubelskim przed wyborami w 2023 roku politycy niemal wszystkich opcji pojawiali się na bilbordach, rzekomo nie zachęcających do głosowania. Michał Moskal z PiS „życzył udanych wakacji”, Krzysztof Hetman z PSL „świętował 19 lat w UE”, a znana z politycznego skakania z kwiatka na kwiatek posłanka wówczas PiS Monika Pawłowska… zapraszała na zajęcia z samoobrony dla kobiet. Z kolei Marta Wcisło (KO) promowała „obywatelską kontrolę wyborów”.
Poprzednia ekipa rządząca była bardzo mocno krytykowana za to, że wykorzystuje funkcje ministerialne do walki politycznej. Jako jeden z przykładów wymieniano tzw. pikniki 500 plus. Wielokrotnie PiS i jego politycy byli atakowani za wykorzystywanie służb mundurowych do kampanii. Dochodziło nawet do takich skandali, jak wypadek z udziałem policyjnego śmigłowca w Sarnowej Górze k. Ciechanowa, gdzie maszyna zahaczyła o linię energetyczną. Nadużywanie rządowych funkcji do celów kampanijnych było zresztą przyczyną zakwestionowania przez Państwową Komisję Wyborczą sprawozdania finansowego PiS.
Rozwiązaniem mogłoby być uregulowanie przez polityków przepisów dotyczących „prekampanii”, która mogłoby ukrócić tego typu działania, tylko, że w takiej sytuacji prawdopodobnie nastąpiłoby nadzwyczajne zjednoczenie ponad podziałami przeciwko możliwości takiego kombinowania. W końcu cytując byłego premiera Leszka Millera, byliby jak „karpie głosujące za przyspieszeniem Bożego Narodzenia”.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!