Czesi wybierają nowego prezydenta. Głosowanie rozpoczęło się w piątek rano (lokale wyborcze zamknięte zostaną tego dnia o 22) i potrwa jeszcze w sobotę od godziny 8 do 14. To już druga tura czeskich wyborów prezydenckich, styczniowe wybory nie zakończyły się bowiem oficjalnym rozstrzygnięciem. Jednak żaden z kandydatów – ani obecny prezydent Milos Zeman, ani były przewodniczący Czeskiej Akademii Nauki Jirzi Drahos (w pierwszy turze zdobyli oni kolejno 38,59 i 26,6 proc.) – nie wybija się zdecydowanie na prowadzenie. Wskazują na to przeprowadzane w tym tygodniu sondaże. W jednym z nich chęć oddania głosu na obecnego prezydenta zadeklarowało 47 proc., a na Drahosa – o zaledwie cztery procent mniej.
CZYTAJ TEŻ | MILOS ZEMAN - SOCJALISTA, PIWOSZ, SWÓJ CHŁOP
Wybory w Czechach są bacznie obserwowane przez Unię Europejską, a amerykański dziennik „Washington Post” stwierdził, że to najważniejsze głosowanie w tym kraju od 1989 r., czyli tak zwanej aksamitnej rewolucji w Czechosłowacji, która doprowadziła do obalenia komunistycznego systemu. Milos Zeman z lewicowej i nacjonalistycznej Partii Praw Obywateli, krytykowany przez część Czechów, za eurosceptyczne nastroje oraz rosyjskie i chińskie sympatie, zmierzy się bowiem z Jirzim Drahosem, kandydatem niezależnym, który ma proeuropejskie poglądy oraz jest uważany za zwolennika przyjmowania uchodźców.
"Zeman dziwką Putina". Półnaga aktywistka zakłóciła wybory w Czechach
Źródło:
RUPTLY
„Zemana nie trzeba Czechom przedstawiać. Spędził on swoją pięcioletnią kadencję na krytykowaniu imigrantów oraz muzułmanów, podsycaniu lęku przed terroryzmem oraz chwaleniu rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Jest to prawdopodobnie polityk, któremu spośród innych obecnych polityków w Europie Środkowej, najbliżej jest do prezydenta Donalda Trumpa – pomijając fakt, że Zeman doszedł do władzy na długo przed Trumpem – czytamy w „Washington Post”. Analityk dziennika Jakub Janda nazywa Zemana „populistycznym i prorosyjskim kandydatem”, który „odszedłby z prozachodniej polityki i zwrócił się w stronę Moskwy lub Pekina” i dodaje: „Wygrana Drahosa byłaby z kolei triumfem idei liberalnej Europy. Jest on bowiem gorliwym zwolennikiem członkostwa Czech zarówno w UE, jak i NATO”. „Washington Post” podkreśla również, że trzech kandydatów, którzy odpadli w pierwszej turze, zaapelowali do swoich zwolenników, aby oddali swój głos właśnie na Drahosa.
Tego, kto zostanie prezydentem Czech nie tylko nie rozstrzygają sondaże. Czescy komentatorzy podkreślają, że idą oni „łeb w łeb” również podczas telewizyjnych, intensywnych debat. Ostatnia czwartkowa debata, którą emitowała czeska telewizja publiczna, również nie miała zwycięzcy. Prezydent i były szef Czeskiej Akademii Nauk mieli jednak szansę na ostateczne zaprezentowanie swoich poglądów. Pytany o stosunek do powszechnego referendum, podobnego do tego dotyczącego Brexitu w Wielkiej Brytanii, Zeman stwierdził, że „obywatele powinni mieć prawo do wyrażenia własnego zdania”.
– Wielka Brytania to najlepszy przykład, że nie powinno się przeprowadzać powszechnych referendum – stwierdził z kolei Drahos. Politycy zostali również spytani o ewentualne wprowadzenie do Czech euro. – Jestem za, ale pod warunkiem, że czescy podatnicy nie będą musieli płacić greckich długów – stwierdził Zeman, a Drahos powiedział, że „trzeba zacząć dyskusję na ten temat i ją prowadzić”.