Z exit polli przeprowadzonych przez stację telewizyjną TBS wynika, że koalicja złożona z partii Abe oraz ugrupowania Komeito zdobyła 312 spośród 465 miejsc w Izbie Reprezentantów, niższej izbie japońskiego parlamentu. Wybory odbyły się przedterminowo, na prośbę premiera, który rządzi Japonią od 2012 r., rozwiązano bowiem parlament.
Jak podkreśla korespondent stacji BBC w Tokio, zwycięstwo Partii Liberalno-Demokratycznej jest głównie zasługą stanowczego stanowiska premiera w obliczu ostatnich ataków rakietowych Korei Północnej na Japonię. - Tak jak obiecałem podczas kampanii, moim głównym zadaniem jest stanowcze rozprawienie się z Koreą Północną. Do tego potrzeba jest twarda dyplomacja - powiedział Shinzo Abe w niedzielę po ogłoszeniu exit polli.
Wcześniejsze głosowanie miało dać Abe właśnie przyzwolenie na rewizję japońskiej konstytucji w obliczu zagrożenia ze strony północnokoreańskiego reżimu. Shinzo Abe domaga się bowiem rewizji japońskiej konstytucji z 1946 r. Po klęsce w II wojnie światowej Stany Zjednoczone postanowiły, że ustawa zasadnicza będzie miała pacyfistyczny ton. Japonia nie ma więc regularnego wojska, nie może również prowadzić wojen.
Zdaniem Abe artykuł 9, w którym znajduje się ów zapis, powinien zostać zmieniony właśnie z powodu zagrożenia ze strony Korei Północnej. Według niektórych to krok w kierunku zwiększenia obronności Japonii, krytycy Abe twierdzą jednak, że dąży on do ponownej militaryzacji państwa.
Zgodę na wprowadzenie poprawek do konstytucji będą musiały dać obie izby w japońskim parlamencie (który po niedzielnym zwycięstwie kontroluje koalicja Abe). Oprócz tego kwestia ta musi jednak zostać jeszcze podniesiona w ogólnokrajowym referendum. W 2015 r. Shinzo Abe udało się zmodyfikować konstytucję, aby zezwolić japońskim oddziałom na walkę za granicą w szczególnych okolicznościach, co wywołało w Japonii masowe protesty.