Panu Bartkowi* dwa lata zajęło udowadnianie, że wychowywana przez niego przez pierwsze lata swojego życia 6-letnia dziś Lidka nie jest jego córką. Mimo dowodów w postaci badań DNA, piotrkowska prokuratura raz odmówiła mężczyźnie skierowania wniosku do sądu o zaprzeczenie ojcostwa. Zmieniła zdanie, gdy w toku podjętego na nowo postępowania matka dziecka wskazała potencjalnego ojca.
CZYTAJ: Wychowuje cudze dziecko. Prokurator nie pozwala mu zrzec się ojcostwa
A kolejne badania potwierdziły, że były partner żony pana Bartka to biologiczny ojciec 6-letniej Lidki. I nie chce się uchylać od obowiązków.
- Czuję się teraz dobrze, choć o pełnej satysfakcji będę mógł powiedzieć, gdy wszystko się zakończy przed sądem, najpierw sprawa o zaprzeczenie ojcostwa, a potem sprawa rozwodowa - mówi pan Bartek.
Z mamą Lidki poznał się pod koniec 2007 roku. Wspólny sylwester, zaraz potem ciąża, szybki ślub i narodziny córki. Pierwszych podejrzeń co do swojego ojcostwa mężczyzna nabrał, gdy dziewczynka miała kilka lat, a w jego ręce wpadły dokumenty ciąży, które upewniły go we wcześniejszych podejrzeniach. Zrobił wtedy badania DNA, które potwierdziły, że na pewno nie jest tatą Lidki.
Gdy poszedł z tym do piotrkowskiej prokuratury, ta odmówiła złożenia wniosku o zaprzeczenie ojcostwa - matka dziecka jednoznacznie zaprzeczała jego wersji, a prokurator uznał, że dobro dziecka, m.in. alimenty i dane konkretnego mężczyzny w rubryce ojca - jest nadrzędne.
Po publikacjach "Dziennika Łódzkiego" śledczy jednak wrócili do sprawy i w toku postępowania udało się prokuraturze zgromadzić nowe dowody. Przełom nastąpił, gdy matka Lidki wskazała mężczyznę, z którym była związana przed panem Bartkiem. Ten, zaskoczony, zgodził się poddać badaniom DNA.
- Myślę, że wiedziała od początku, jaka jest prawda - mówi dziś pan Bartek.
Wyniki przeprowadzonych na początku marca badań wszystko wyjaśniły. - Rozmawiałem z tym mężczyzną, mówił, że jeżeli badania potwierdzą, że jest ojcem, będzie się poczuwał do obowiązku. Widział też Lidkę - mówi pan Bartek, który także spotkał się w Warszawie z wychowywaną przez siebie dziewczynką. - Zachowywała się obojętnie - mówi. Jak dodaje, liczy, że cała sprawa nie odbije się na niej w przyszłości.
Teraz przed panem Bartkiem oprócz sprawy o zaprzeczenie ojcostwa, jeszcze rozwód. Do tej pory, żeby nie płacić alimentów, nie składał pozwu. - Czuję się oszukany, nawet nie trochę, ale bardzo...
* imiona bohaterów zostały zmienione