Wyczyn Bartosza Zmarzlika historyczny, Polak dołączył do wielkich czempionów

Piotr Olkowicz
Piotr Olkowicz
Bartosz Zmarzlik facebook
Bartosz Zmarzlik wybierając się do Szwecji na przedostatnią rundę zmagań w cyklu Speedway Grand Prix przypuszczał, że kwestia rozstrzygnięcia złotego medalu nastąpi właśnie w Malilli. Stąd nie mogło na stadionie Skrotfrag Arena zabraknąć całego rodzinnego teamu na czele z niespełna półtorarocznym synem Antonim i narzeczoną Sandrą. Wszyscy nie chcieli przegapić znalezienia się na pamiątkowej fotce dokumentującej trzeci w karierze mistrzowski skalp skromnego chłopaka z Kinic.

Kiedy Leon Madsen zdefektował jadąc i tak na ostatnim miejscu w swoim wyścigu półfinałowym jasnym się stało, że w tym roku mistrzem jest ON! Mechanicy Zmarzlika z zakamarków jego boksu zaczęli niczym iluzjonista z kapelusza wyciągać gadżety z najnowszej złotej linii z trzecią mistrzowską gwiazdką. Produkcja poszła szeroko bowiem mieli dla swojego szefa przygotowane i złote gogle, nowy złoty kask, obowiązkowy bidon, a sami zaczęli wskakiwać w złote koszulki sławiące wyczyn skompletowania hattricka w mistrzowskich zmaganiach.

Ostatni raz scenę z przebierankami w parku maszyn podczas przedostatniej rundy cyklu mogliśmy obserwować w Toruniu w roku 2015. Wówczas Brytyjczyk Tai Woffinden długo przed wejściem do samolotu zmierzającego na ostatni turniej do Australii, gdzie notabene się wychował, mógł powiedzieć do swojego otoczenia - dobra robota panowie, mamy to! A później starym zwyczajem napić się szampana ze swojego motocyklowego buta.

Sposobność ucałowania chorwackiego toru w Gorican miał w roku 2011 Greg Hancock. Radość bez konieczności czekania na ostatnią rundę w Gorzowie była tym większa, że Amerykanin na swój drugi wtedy (ze wszystkich czterech) mistrzowski tytuł czekał 14 lat, od triumfu w cyklu GP w 1997 roku.

Rok wcześniej podobną jeśli nie jeszcze większą radość obserwowaliśmy na ziemi włoskiej w swojskim wykonaniu Tomasza Golloba. On również matematycznie zapewnił sobie koronę na jeden turniej przed końcem rywalizacji, choć w tym wypadku dramaturgię zmniejszył nieco polski arbiter, śp. Wojciech Grodzki, który w drugim półfinale niesłusznie przyznał drugie miejsce po niemal równoczesnym wjechaniu na linię mety Chrisa Harrisa i Jarosława Hampela. Hampel był jednak, jak się potem okazało o ułamek sekundy szybszy, ale jego odpadnięcie dawało pewne złoto Gollobowi.

Zmagania w roku 2009 mogły zakończyć się dramatycznie dla Jasona Crumpa. Australijczyk przed decydującą rozgrywką w Grand Prix miał pechowy upadek w lidze angielskiej, jeszcze na starym torze w Manchesterze. Kręcąca się po upadku opona spaliła mu mięśnie bicepsu uszkadzając przy okazji nerwy lewej ręki. Wyjący z bólu we wspomnianym Terenzano Crump dowiózł cztery skromne "oczka", a jego przewaga z wcześniejszych rund pozwoliła mu nie stresować się ewentualną zabójczą pogonią Tomasza Golloba podczas ostatniego turnieju w Bydgoszczy.

Piorunujący sezon w roku 2007 zaliczył Duńczyk Nicki Pedersen i on również podczas przedostatniej rundy w słoweńskim Krsko mógł łyknąć szampana na podium z poczuciem doskonale wykonanej misji. Jego impet osłabł kiedy Grand Prix obchodziło chwilę później jubileusz setnego turnieju. Na zawody w Gelsenkirchen Nicki nie potrafił się już perfekcyjnie zmobilizować i specjalną nagrodę za zwycięstwo w wysokości stu tysięcy dolarów zgarnął Andreas Jonsson.

Absolutną miazgę z rywali zrobił w roku 2006 wspomniany już Crump. Ginger jechał wtedy taki sezon, że już po sześciu z dzesięciu rund odebrał wszystkim chęć rywalizacji. Jego przewaga była gigantyczna bowiem wygrał cztery turnieje, a w kolejnych dwóch był drugi. Moment jego matematycznego zdobycia mistrzostwa zszedł na drugi plan, gdyż dominacja była totalna.

W podobnym wymiarze rywalizację rok wcześniej zdominował Tony Rickardsson. Wielki Szwed wyrównując wtedy rekord sześciu mistrzowskich tytułów Ivana Maugera wygrał pięć z sześciu rund od początku sezonu. Próbujący gonić Ricky'ego Crump stracił nadzieję mimo zwycięstwa w Malilli, ale przy trzeciej pozycji Rickardssona wszystko było rozstrzygnięte na trzy turnieje przed finałem we włoskim Lonigo.

W ten sposób historia zatoczyła koło bowiem malutka Malilla znowu jest miejscem naznaczonym historycznie. Bartosz Zmarzlik nie musi czekać do ostatnich zawodów. Jedyne pytanie, jakie jawi się gdzieś w oddali to czy ta celebra miałaby miejsce wczoraj, gdyby w cyklu startowali najwięksi rywale Bartka, których rozdzielił na ubiegłorocznym podium mistrzowskim. Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow z wiadomych przyczyn nie zostali dopuszczeni do wyjazdu na tor, a jak wyglądałaby walka o mistrzostwo z nimi już nigdy się nie dowiemy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wyczyn Bartosza Zmarzlika historyczny, Polak dołączył do wielkich czempionów - Sportowy24

Wróć na i.pl Portal i.pl