Rzecznik prasowa Straży Granicznej poinformowała PAP, iż „trudno oczekiwać, że liczba prób sforsowania granicy spadnie do zera”. – Żadne zabezpieczenie tak nie działa – dodała, komentując doniesienia o podkopach pod barierą.
– Ale już obserwujemy więcej niż znaczący, bo aż dziesięciokrotny spadek prób nielegalnego przekroczenia granicy. W tym roku odnotowujemy maksymalnie do 80 prób dziennie, w drugiej połowie minionego roku było do 800 prób na dobę – przekazała Anna Michalska.
Rzecznik Straży Granicznej podkreśliła, że na granicy dopiero trwa instalacja słupów pod kamery, które będą elementem bariery elektronicznej. Po ich zainstalowaniu bariera będzie jeszcze skuteczniejsza.
– Funkcjonariusze będą mogli natychmiast zareagować nawet na podejścia pod linię granicy – powiedziała.
Anna Michalska podkreśliła, że wraz z zamontowaniem fizycznej bariery ustały brutalne fizyczne ataki na funkcjonariuszy. – Nie obserwujemy już prób forsowania przez duże grupy migrantów z racami i kamieniami, a przy takich atakach ucierpiało wielu funkcjonariuszy" – dodała.
Przekazała ponadto, że granicy polsko-białoruskiej strzeże znów, niemal samodzielnie, Straż Graniczna. Inne służby są stopniowo wycofywane.
Stalowa zapora na granicy polsko-białoruskiej ma długość 186 km. Oprócz pięciometrowego ogrodzenia ze stalowych przęseł powstaje bariera elektroniczna, która zabezpieczy łącznie 202 km. Ma być gotowa do połowy września. Będzie miała kilka linii detekcji: kabel na zaporze, pod gruntem (aby wykrywać drgania) oraz system wizyjny na słupach co 100 metrów wzdłuż linii granicy z kamerami dziennymi, kamerami termowizyjnymi w systemie podczerwieni.
Koszt zapory fizycznej i elektronicznej to łącznie 1,6 mld złotych.
mac
Źródło:
