W wypadku uczestniczyły autokary z Polski i Ukrainy oraz polski minibus. Polski autobus, którego kierowcami był Polak oraz obywatel Ukrainy, uderzył w tył ukraińskiego autokaru, przebijając barierkę zjechał na lewy pas ruchu i zderzył się czołowo z nadjeżdżającym z przeciwnego kierunku polskim minibusem, a następnie stoczył się z 10-metrowego nasypu do rowu.
W sumie w zdarzeniu zginęło 11 osób, a rannych zostało 69 osób.
Przeciwko kierowcy z Polski, który prowadził autokar w chwili zdarzenia, od kilku lat toczyło się śledztwo. 53-latek oskarżony został o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierć poniosło wiele osób.

Początkowo prokuratura uważała, że przyczyną wypadku mogło być przemęczenie kierowcy. Powoływano się przy tym na ustalenia Państwowej Inspekcji Pracy, która skontrolowała firmę przewozową Sindbad.
Kontrolerzy wykryli bowiem nieprawidłowości dotyczące czasu pracy, przerw i odpoczynku kierowców. Stwierdzono też przypadki przekroczenia czasu jazdy ciągłej oraz 5-dniowego dnia pracy.

Z kolei przedstawiciele firmy przewozowej Sindbad, do której należał autokar, który spowodował wypadek, tłumaczyli, że kierowca, który w chwili zdarzenia miał 44 lata, był zatrudniony w firmie od 18 lat, miał też ważne badania lekarskie, a pojazd przeszedł badania techniczne zaledwie dwa tygodnie przed wypadkiem.
Andrzej Z. nie przyznał się do winy. Grozi mu nawet 10 lat więzienia.

