Do wypadku na podwrocławskim odcinku Odry między Wrocławiem i Brzegiem Dolnym w okolicach miejscowości Wały doszło w miniony piątek (22.07). O szczegółach pisaliśmy tutaj:
Pan Artur, który uległ wypadkowi na skuterze przyznaje wprost, że płynął szybko, ale zgodnie z obowiązującymi przepisami. Uważa, że niewidocznej pułapki nie mógł zauważyć. Dotarliśmy do wędkarza, w którego żyłkę a dokładniej mówiąc plecionkę, wpłynął skuterzysta. Oto jak on wraz ze swoją żoną (dane do wiadomości redakcji) z którą łowił wówczas ryby, opisują przebieg zdarzenia:
-W okolicach Wałów łowię od kilku lat. W piątek rano wystawiłem dwie żółte boje ostrzegawcze w odległości 50 i 25 metrów od linii brzegu. Rozpocząłem wędkowanie i do godzin popołudniowych nic się nie działo. Nasz spokój przerwał głośny odgłos zbliżającego się skutera. Próbowałem ostrzegać nadpływającego człowieka, ale mężczyzna płynął z prędkością około 100 km/ h w odległości około 15 metrów od linii brzegu- relacjonuje przebieg zdarzenia wędkarz.
W efekcie mężczyzna uderzył twarzą w rozciągniętą nad lustrem wody plecionkę. Według relacji wędkarza, była ona w kolorze neonowo- seledynowym. Powinno ją być widać z daleka pod warunkiem, że płynie się z odpowiednią prędkością. Po wypadku, mężczyzna na skuterze oddalił się z miejsca zdarzenia pokazując nam środkowy palec. Usłyszeliśmy z jego strony jedynie wyzwiska. Mógł do nas podpłynąć, wezwać policję i wyjaśnić sprawę. Woli to jednak robić m.in. za pośrednictwem portali społecznościowych, publikując posty, które według nas nie do końca są zgodne z prawdą - relacjonuje dalszy przebieg wypadku małżeństwo.
Mężczyzna pływający na skuterze poinformował nas, że o sprawie została zawiadomiona policja. To ona będzie ustalać dalsze okoliczności tego wypadku.
