Do tragedii doszło w ostatni dzień sierpnia ubiegłego roku w Murowanej Goślinie. Piotr N., który od czterech miesięcy miał prawo jazdy, jechał w terenie zabudowanym z prędkością 140 km/h, która okazała się zabójcza dla dwójki pieszych i pasażera jego samochodu. Na miejscu zginęła 18-letni Ola Kujawa i 19-letni Kamil Chybowski. 18-letni Marcin Frąckowiak zmarł w szpitalu 6 września.
Tamtej nocy sprawca i ofiary bawili się na tej samej 18-stce. Piotr zabawił tam krótko. Pojechał tylko złożyć życzenia i wypić jednego drinka. Wrócił trzy godziny później, bo kolega go poprosił, by pojechał na stację benzynową kupić mu papierosy.
To wtedy przed remizą, w której odbywała się 18-stka spotkał Malwinę, koleżankę jeszcze z gimnazjum, która miała go poprosić o przejażdżkę. Dołączyli do nich Karolina z Patrykiem i Marcin. To miała być zwykła przejażdżka. Pojechali w stronę obwodnicy i wrócili do miasta.
- Z piskiem opon - zeznała Karolina.
- Wyciskałem z samochodu ile się dało - przyznał Piotr N.
Wyjaśnił, że do szybkiej jazdy namawiali go pasażerowie, zwłaszcza siedzący z tyłu Patryk. Malwina i Karolina mówią jednak coś innego.
CZYTAJ REPORTAŻ: Wypadek w Murowanej Goślinie. Matka sprawcy: Wybaczcie. Rodziny ofiar: Nie!
- Pamiętam tylko przebłyski. Jak proszę go, żeby zwolnił. Jak wyjmuję szkło z twarzy. Jak siedzę na wózku w szpitalu - zeznawała Malwina.
- Prosiłam go, żeby zwolnił. Nie słuchał. I tego mu nie wybaczę, że nie posłuchał - to już zeznania Karoliny.
Wychodząc z zakrętu zobaczył na drodze dwóch chłopaków. Próbował ich wyminąć. Stracił panowanie nad kierownicą. Uderzył w betonowy słup energetyczny, a potem w płot.
- Kiedy się ocknąłem, siedziałem we wraku na tylnej kanapie - zeznał. - Skoro ja siedziałem z tyłu, to tamci musieli wylecieć z samochodu.
W rozbitym samochodzie została tylko nieprzytomna Malwina, która siedziała z przodu. Marcina siedzącego z tyłu siła uderzenia wyrzuciła na drugą stronę ulicy. Reszta leżała w ogrodzie. Były wśród nich ciała Oli i Kamila, którzy zginęli na miejscu. Szli chodnikiem, kiedy uderzył w nich samochód Piotra. Wracali do domu z tej samej 18-stki.
- Przepraszam wszystkich za to się się stało z powodu mojej głupoty i nieodpowiedzialności - mówił wczoraj na sali Piotr N.
Chciał dobrowolnie poddać się karze. Zaproponował wyrok: dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat i 10-letni zakaz prowadzenia samochodów.
- To tragiczne zdarzenie miało w jego życiu jedynie incydentalny charakter - przekonywał jego adwokat, Jarosław Ladrowski. - W aktach sprawy jest kilkadziesiąt, jeżeli nie więcej zaświadczeń o jego nieposzlakowanej opinii. Ma dopiero 19 lat. Nie jest społecznie celowe łamać mu życie. On też mógł zginąć w tym wypadku. Miał szczęście, że przeżył.
Na zaproponowaną karę nie zgodził się jednak ani prokurator, ani rodziny ofiar.
- Propozycja tak śmiesznie niskiej kary obraża pamięć mojej córki - powiedziała już po wyjściu z sali Izabela, matka Oli Kujawy. - Nie mogłam słuchać jak tak wspaniały młody człowiek zabił moją córkę. Czy miałam przeprosić za to, że stanęła mu na drodze? Niech sąd zapyta jakimi wspaniałymi ludźmi była Ola, Kamil i Marcin. Musi być kara za ich śmierć.