Wrocławski adwokat składał zeznania w procesie skorumpowanego prokuratora. Sugerował jego towarzysko – alkoholowe powiązania z osobami stojącymi za zbrodnią miłoszycką. Tą, za którą niewinnie siedział w więzieniu Tomasz Komenda. Mecenas nie ujawnił szczegółów. „Nie mogę teraz tego rozwinąć, ale może kiedyś to rozwinę” - zeznał w 2012 roku. Ale przez siedem lat nikt nie dociekał czy sugestie mecenasa były prawdziwe. Śledczy, badający dziś sprawę miłoszycką, od nas dowiedzieli się o istnieniu takich zeznań.
Protokół przesłuchania sprzed siedmiu lat, kilka dni temu dotarł do dziennikarzy portalu GazetaWroclawska.pl. Proces toczył się w Zielonej Górze, w tamtejszym sądzie okręgowym. Świadkiem był mecenas Andrzej H. Oskarżonym - prokurator Stanisław O. ten, który w kwietniu 2000 roku doprowadził do zatrzymania i aresztowania Tomasza Komendy pod zarzutem udziału w brutalnym gwałcie 15 - letniej Małgosi, w Miłoszycach, w noc sylwestrową 1996/97. Komenda później skazany został na 25 lat za zabójstwo. Przesiedział 18. Dziś wiemy, że niewinnie.
Po kilku miesiącach od aresztowania Komendy prokuratorowi Stanisławowi O. sprawę miłoszycką odebrano, a po kilku latach mężczyzna usłyszał korupcyjne zarzuty. Miał dwa procesy. Jeden toczył się w Zielonej Górze i zakończył prawomocnym wyrokiem – dwa lata i dziewięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na 10 lat. Drugi, toczący się we Wrocławiu proces zakończył się nieprawomocnym póki co wyrokiem skazującym prokuratora za korupcję na pięć lat więzienia.
W zielonogórskiej sprawie mecenas Andrzej H. był świadkiem. We wrocławskiej jest współoskarżonym, dziś nieprawomocnie uniewinnionym. W kwietniu 2012 roku mecenas zeznawał w Zielonej Górze. Mówił dużo, choć mógł w ogóle odmówić zeznań. Bo prokurator O. współpracował z organami ścigania. Przyznawał się do korupcji, obciążał innych, w tym mecenasa.
Adwokat oględnie powiedział sądowi, że ma poważną wiedzę, obciążającą Stanisława O. „Nie chcę więcej mówić, ale wymienię tylko nazwę miejscowości: Miłoszyce, i zabójstwo pewnej dziewczyny” - zeznał. „Wrocław jest dużym miastem, ale pewne wiadomości krążyły i w świecie prawniczym i w świecie przestępczym. Miałem kancelarię karną i prowadziłem poważne sprawy” - stwierdził tajemniczo. Nikt nie dopytywał go wtedy o szczegóły. Ani sąd, ani oskarżyciel. Później mecenas dodał jeszcze, że „osoby znane oskarżonemu, z którymi spożywał alkohol mieszkały w pobliżu Miłoszyc”. Stwierdził nawet, że cała ówczesna postawa Stanisława O., skruszonego, skorumpowanego prokuratora, miała związek ze sprawą zbrodni w Miłoszycach.
Zobacz też - Tomasz Komenda: "Boję się, że mogą mnie zgwałcić. Jestem jak śmieć". Sąd nie reaguje
Co miał na myśli mecenas? Czy zna prawdziwych sprawców zbrodni? Czy już w 2012 roku wiedział, że w więzieniu siedzi niewinny człowiek? Komu jeszcze o tym powiedział? Kim są ludzie mieszkający koło Miłoszyc, z którym pić miał prokurator O. i jaki mieliby mieć związek z zabójstwem Małgosi? Mecenas H. nie chciał dziś z nami rozmawiać. Nie wysłuchał nawet naszych pytań.
Jak ci ludzie, którzy mnie wtedy wsadzili, mogą teraz spokojnie patrzeć w lustro - pytał po swoim uniewinnieniu Tomasz Komenda
Prokurator O. odniósł się do tych oskarżeń od razu po zeznaniach mecenasa. Powiedział zielonogórskim sędziom, że nie wie o co chodzi. W 2012 roku Tomasz Komenda odsiadywał karę 25 lat więzienia i wszystkim się wydawało, że jest w więzieniu słusznie. Prokurator przypomniał wtedy sądowi, że to on doprowadził do aresztowania i oskarżenia Komendy. Przyznał, że miał postępowanie dyscyplinarne, w związku z tą sprawą. Za drobne – jego zdaniem – proceduralne uchybienie. O żadnych innych niewygodnych tematach – zapewniał sąd - nie miał pojęcia.
Zobacz też
Tomasz Komenda domaga się od państwa 18,8 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania
Świetlica wiejska w Jabłonnie w gminie Brody oddana do użytk...
Świetlica wiejska w Jabłonnie w gminie Brody oddana do użytk...
Świetlica wiejska w Jabłonnie w gminie Brody oddana do użytk...
