Radosław Murawski: Z hitu na porodówkę
Murawski wrócił do składu Lecha po przymusowej pauzie. Przeciw Ruchowi Chorzów (2:0) nie zagrał przez cztery żółte kartki. Zastąpił go Nika Kwekweskiri.
W hicie z Legią Gruzin zasiadł na ławce, bo pierwszeństwo gry w środku pola ma właśnie Polak. Mecz rozczarował poziomem. Murawski tak jak i reszta kolegów zagrał przeciętnie. Obejrzał kartkę. Do skrótu przebiło się jego ujęcie z leżącym Bartoszem Mrozkiem. No i rozmowa w przerwie z reporterką Canal+ Sport.
Daria Kabała-Malarz na koniec zapytała o to co lechita robi dzisiaj w pracy, skoro w Poznaniu w każdej chwili może urodzić się jego druga córka.
- Robię swoją robotę. Mam nadzieję, że dzisiaj wygramy, trzy punkty przywiozę do domu, a później żona na porodówkę i jedziemy rodzić - usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Murawski o nadchodzącym potomstwie "poinformował" kibiców Lecha w lipcu, kiedy stosowną cieszynką celebrował bramkę zdobytą przeciwko Żalgirisowi Kowno w eliminacjach Ligi Konferencji (3:1 w Poznaniu).
Piłkarz Lecha doczekał się syna i córki.
EKSTRAKLASA w GOL24
Kibice na meczu Legia Warszawa - Lech Poznań. Rekord frekwen...
