Stal Mielec - Zagłębie Lubin. Faulu nie było, Michał Nalepa wyleciał
- Będą dyskusje po tym meczu, niezależnie od tego co jeszcze się wydarzy. Nazwisko Marcina Kochanka będzie odmieniane przez wszystkie przypadki - stwierdzili w Canal+ Sport komentatorzy.
Zagłębie błyskawicznie odpowiedziało na bramkę Stali, wyrównując w 26 minucie za sprawą Juana Munoza. Dwie minuty później lubinianie zyskali jednak nową przewagę - liczebną. Z boiska został wyrzucony Michał Nalepa. Prowadzący zawody Marcin Kochanek pokazał mu drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. Za co?
Zdaniem sędziego Nalepa zahaczył wychodzącego na czystą pozycję Kokiego Hinokio. Problem polega jednak na tym, że telewizyjne powtórki tego nie potwierdzają.
Na nagraniu nie widać żadnego impetu ani celowości ze strony Nalepy, który obserwował ruch piłki, nie wbiegającego rywala. Może nawet nie wiedział, że Japończyk wyrósł za jego plecami.
- Sędzia zabił mecz. Oglądaliśmy już tę sytuację. Jak mogła zostać pokazana żółta kartka gdy nie było kontaktu między zawodnikami? Rozjemca powinien wykazać się większą odpowiedzialnością. Uważam, że to był błąd - stwierdził na pomeczowej konferencji trener Waldemar Fornalik.
Co ważne, sędzia tej akcji nie weryfikował w systemie VAR obsługiwanym przez duet Damian Sylwestrzak - Krzysztof Myrmus. Nie miał takiej możliwości, bo przepisy nie biorą pod uwagę oceny żółtych kartek, wyłącznie czerwone bezpośrednie.
- Michał mówił mi, że kontakt był nikły z jego perspektywy - podkreślił w przerwie zawodnik Miedziowych, Damian Dąbrowski.
Osłabione Zagłębie tuż przed przerwą straciło drugą bramkę. Tuż zza szesnastki prowadzenie dla Stali odzyskał Maciej Domański, trafiając po ręce bramkarza.
EKSTRAKLASA w GOL24
Marek Papszun w reprezentacji Polski? Najlepsze MEMY z fawor...
