14 listopada ubiegłego roku w więziennym magazynie Marcin L. zaatakował nożem innego współwięźnia, Andrzeja K. W obecności dwóch funkcjonariuszy służby więziennej. Ci błyskawicznie zareagowali. Jeden z nich własnym ciałem zasłonił rannego. Andrzeja K. przewieziono do szpitala, gdzie okazało się, że jego obrażenia nie zagrażają życiu. Były to trzy płytkie rany szyi i lewej strony klatki piersiowej.
Proces Marcina W., oskarżonego o usiłowanie zabójstwa Andrzeja K. toczył się przed Sądem Okręgowym w Poznaniu.
- Prawdopodobnie kierowała oskarżonym osobista niechęć - przyjął prokurator, który zażądał dla Marcina W. 25 lat więzienia. Oskarżony przyznał się bowiem do winy, ale nie chciał powiedzieć, dlaczego zaatakował Andrzeja K. Pokrzywdzony słyszał tylko plotki, że skazany na dożywocie Marcin W. przyjął zlecenie zabójstwa za karton papierosów...
Pokrzywdzony, który także w kajdankach przyjeżdżał na rozprawy do poznańskiego sądu, był oskarżycielem posiłkowym w sprawie.
- Kiedy w 2005 roku wszedłem do więzienia jako skazany za szereg przestępstw seksualnych, nie wiedziałem, że wbrew pozorom więzienie dobrze na mnie wpłynie - powiedział Andrzej K. - Tam oddałem swoje życie Jezusowi Chrystusowi. Dlatego już w momencie ataku przebaczyłem mu i modliłem się, żeby funkcjonariusze nie zrobili mu krzywdy.
Andrzej K. przyznał, że we Wronkach był znienawidzony, bo wszyscy wiedzieli, za co został skazany. Na wolność wychodzi za kilka miesięcy. - Ja dzisiaj także jego błogosławię i proszę: - Marcin! Nie jesteś człowiekiem straconym - powiedział Andrzej K. - Wybaczam Tobie z całego serca i proszę, żeby go nie karać...
Marcin W., w czerwonym kombinezonie niebezpiecznego przestępcy, wstał, dzwoniąc łańcuchami i powiedział krótko: - Wysoki Sądzie! Nie chcę, aby sąd brał pod uwagę wniosek oskarżyciela, ponieważ gardzę jego wybaczeniem.
Ostatecznie sąd nie uwzględnił wniosku Andrzeja K. o nadzwyczajne złagodzenie kary. Skazał Marcina W. na 25 lat. Sędzia Katarzyna Wolff wyliczyła okoliczności obciążające oskarżonego: wcześniejsza karalność, recydywa i brak skruchy.
- Nie powiedział przepraszam, wręcz oświadczył, że gardzi przebaczeniem - przypomniała sędzia Wolff.
Przypomnijmy, że jesienią 2009 roku zabójstwo w Wieleniu było chyba najbardziej potępianą zbrodnią w Wielkopolsce. Pijany Marcin W., który chodził po miasteczku z wielkim kuchennym nożem i zaczepiał przechodniów, zamordował Piotra L., 25-letniego mieszkańca Czarnkowa, który szedł z żoną i znajomymi po paliwo na stację. Bez powodu. Piotr L. poprosił go jedynie, by nie zaczepiał jego żony. Marcin W. wbił nóż w bok Piotra L. i spokojnie, nie biegnąc, poszedł do domu brata i tam spalił zakrwawione rzeczy.