W dniu swojej śmierci Dieter Przewdzing był pochłonięty sprawami związanymi z organizacją swoich 70. urodzin. Miał je świętować w następnym tygodniu. Ostatnim razem mieszkańcy Krępnej widzieli go ok. godz. 18.00 - wiózł wtedy opał do domu. Ostatni kontakt został natomiast odnotowany dokładnie 18 lutego 2014 r. o 18.38. Dieter Przewdzing chwycił wtedy za komórkę i zadzwonił do swojego znajomego z Tarnowa Opolskiego, prosząc go o numer telefonu do zespołu muzycznego, który miał zagrać na urodzinach. Gdy znajomy oddzwaniał o 18.50 i 19.12, burmistrz już nie odbierał. Prawdopodobnie w tym czasie w jego domu rozgrywał się dramat - zabójca zadał cios nożem lub ostrym narzędziem w taki sposób, by Dieter Przewdzing się wykrwawił.
Zabójstwo Dietera Przewdzinga. "To nie była przypadkowa śmierć"
Śledztwo ws. zabójstwa prowadziła Prokuratura Okręgowa w Opolu. Śledczy przesłuchali ponad 200 osób, w tym niektórych kilkukrotnie oraz zorganizowali kilka wizji lokalnych w Krępnej. Zebrali w ten sposób 26 tomów akt. W pewnym momencie śledztwo zyskało międzynarodowy charakter, bo prokuratorzy współpracowali ze swoimi odpowiednikami w Niemczech i na Ukrainie. Nie doprowadziło to jednak do wytypowania sprawcy.
W maju 2018 r. prokuratura zdecydowała o umorzeniu śledztwa z powodu niewykrycia sprawcy.
- Od tego czasu nie pojawiły się nowe informacje lub dowody, które dałyby podstawy do wznowienia śledztwa - mówi Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Bliscy wciąż pamiętają
Wczoraj w kościele św. Ojca Pio w Zdzieszowicach rodzina i bliscy modlili się za Dietera Przewdzinga. Odwiedzili także grób burmistrza na cmentarzu w Żyrowej - paliło się na nim 10 zniczy.
Dzisiaj bliscy zamordowanego wezmą udział w biegu ku pamięci Dietera Przewdzinga. O 16.30 złożą wiązankę i zapalą znicze na grobie burmistrza, odśpiewają „Czarną Madonnę”, a następnie pobiegną do Krępnej, by spotkać się pod obeliskiem upamiętniającym burmistrza Zdzieszowic.
- Zależy nam na tym, by pamięć o nim pozostała wiecznie żywa - deklaruje Piotr Pakosz z NSZZ Solidarność, jeden z organizatorów biegu. - Zapraszamy na bieg wszystkich, którzy znali lub mieli okazję współpracować z Dieterem Przewdzingiem.
- Aż trudno uwierzyć, że Dietera nie ma już z nami 5 lat - przyznaje Józef Swaczyna, starosta strzelecki, a prywatnie znajomy nieżyjącego burmistrza. - Był wybitnym samorządowcem, który miał ogromny autorytet i potrafił sobie zjednywać ludzi. O jego wielkości świadczy chociażby fakt, że rządził w gminie od 40 lat. Nie znam innego samorządowca, który miałby taki staż.
Józef Swaczyna uważa, że upływ czasu nie pomaga w ustaleniu sprawcy. Podobnego zdania jest Ryszard Galla, poseł z ramienia mniejszości niemieckiej, który wcześniej wielokrotnie dopytywał w prokuraturze o postępy w śledztwie.
- Choć śledztwo nie jest już prowadzone, to jednak wciąż wierzę, że kiedyś poznamy sprawcę - mówi Galla. - Nie ma zbrodni doskonałej, a wyjaśnienie tego zabójstwa jest dla policji i prokuratury sprawą ambicjonalną.
Co wydarzyło się 18 lutego 2014 r.
Feralnego wieczora burmistrz Dieter Przewdzing przebywał w swoim domu w Krępnej. Około 19.00 otworzył drzwi nieznanej osobie. Prawdopodobnie nie przeczuwał niczego złego, bo wpuścił swojego oprawcę do środka. W pewnym momencie napastnik chwycił burmistrza i podciął mu gardło, a następnie wyszedł. Z domu nie zginęło nic wartościowego. Ze śladów zabezpieczonych na miejscu przez policję i prokuraturę wynika, że Dieter Przewdzing zdawał sobie sprawę przed śmiercią, że umiera. Próbował tamować krwotok koszulką, ale przy głębokiej ranie szyi było to niemożliwe.
Mniej więcej o godz. 20.00 leżącego w krwi Dietera Przewdzinga znalazł jego dobry przyjaciel - obaj mieli następnego dnia jechać do Poznania na jedną z uczelni. Znajomy próbował reanimować burmistrza, ale na pomoc było już za późno. Lekarz z karetki który przyjechał na miejsce, stwierdził zgon.
Te zbrodnie wstrząsnęły Opolszczyzną