Do winy nie przyznaje się także 35-letni Włodzimierz P., którego prokurator oskarżył o ukrywanie Kamila K. i tym samym utrudnianie śledztwa. Proces w tej sprawie ruszył w środę.
Do tragicznych wydarzeń doszło w sobotę 24 lutego br., między godziną 22.30 a 22.35. Wówczas to Kamil K. i Włodzimierz P. weszli do sklepu Fresh Market przy ulicy Narutowicza. Był tam już Mateusz K. wraz z czterema kolegami - mieli żartować z ekspedientkami, które znali. Między mężczyznami doszło do wymiany zdań.
Oskarżony Kamil K. nie pamięta dokładnie, o co chodziło, twierdzi jednak, że stroną agresywną był Mateusz K. i jego koledzy. Inaczej pamięta to kolega zmarłego, Damian K., zeznający w charakterze świadka, według niego to właśnie Kamil K. prowokował całą awanturę.
CZYTAJ TAKŻE: Nożownik zaatakował dwóch mężczyzn przy ul. Narutowicza w Lublinie. Jeden z nich zmarł (ZDJĘCIA)
Oskarżeni kupili piwo i wyszli ze sklepu, czekając na Mateusza K. i jego kolegów. Z zapisu monitoringu zaprezentowanego przez sąd na rozprawie widać, że o godz. 20.35 między mężczyznami doszło do bójki. Wydaje się, że stroną inicjującą bijatykę był Kamil K. Mateusz K. wraz z kolegami włączyli się do awantury.
- Podbiegłem do Kamila K. i wtedy on dźgnął mnie w nogę. Krzyknąłem głośno: „On ma nóż” - zeznawał przed sądem Damian K. - Widziałem, jak zaraz potem Kamil K. odwrócił Mateusza K. plecami do siebie i zadał mu dwa ciosy nożem - opisywał zajście Damian K.
Łącznie Mateusz K. otrzymał jednak cztery ciosy, w klatkę piersiową i brzuch.
- Nie pamiętam, kiedy wyciągnąłem nóż. Nie pamiętam tego, co się działo i samego zadawania ciosów. Byłem w szoku - przekonywał sąd oskarżony Kamil K.
Zaraz potem, jak padły ciosy nożem, Kamil K. i Włodzimierz P. oddalili się w kierunku ul. Okopowej, udając się do domu drugiego z nich.
Na miejsce zdarzenia przyjechała policja i pogotowie. Lekarze podjęli próbę reanimacji Mateusza K., ale nie przyniosła skutków. Stwierdzono zgon. Ranny w nogę Damian K. trafił do szpitala. Na miejscu funkcjonariusze znaleźli sakiewkę, w której były zdjęcia dowodowe Kamila K. i Włodzimierza P. Na tej m.in. podstawie wytypowali podejrzanych.
Noc z 24 na 25 lutego Kamil K. spędził właśnie u swojego 35-letniego kolegi. W niedzielę wyjechał do Warszawy, stamtąd do Legionowa, by trafić w końcu do opuszczonego domu pod Wołominem.
Jeszcze w niedzielę policja siłą weszła do mieszkania jego kolegi Włodzimierza P., natrafiając tam na nóż, którym dokonano zabójstwa.
- Początkowo nie otwierałem drzwi policjantom, bo się bałem, że zostanę aresztowany - mówił Włodzimierz P. przed sądem.
Kamil K. wrócił do Lublina w środę i od razu wpadł w ręce policji. Obaj oskarżeni mają kryminalną przeszłość. Kamil K. odsiadywał łącznie 8 lat pozbawienia wolności za przestępstwa narkotykowe i pobicia. Natomiast Włodzimierz P. odpowiadał za wymuszenia i pobicia. Teraz za popełnione czyny Kamilowi K. grozi dożywocie, a Włodzimierzowi P. do 5 lat więzienia.
Nożownik zaatakował dwóch mężczyzn przy ul. Narutowicza w Lu...