- To był bardzo dziwny mecz. Do 30 min wyrównany, nam brakowało w zasadzie tylko ostatniego podania. Potem kuriozalna bramka na 1:0 dla Zagłębia, a w ostatniej minucie pierwszej połowy dostaliśmy gola na 0:2. Mimo to wierzyliśmy w odwrócenie losów meczu, w szatni chcieliśmy to jakoś odbudować, natomiast czerwona kartka Cholewiaka zaraz po przerwie postawiła nas pod murem. Konsekwencją były kolejne dwie bramki dla Zagłębia - analizował porażkę swojej drużyny Pawłowski.
Antybohaterem tego spotkania został dobrze spisujący się w ostatnich tygodniach Jakub Słowik. Najpierw dał sobie strzelić gola bezpośrednio z rzutu rożnego, a chwilę potem przepuścił pod nogami strzał Filipa Jagiełły z narożnika pola karnego.
- Każdy bramkarz może mieć słaby dzień, Kuba dzisiaj taki miał. Nie szukałbym tu jednak jednego winnego. Wszyscy razem wygrywamy i wszyscy razem przegrywamy. Nie ma polowania na czarownice - bronił swojego bramkarza trener gości.
Ostatnia wizyta Śląska w Lubinie nie była kolorowa... [ZDJĘC...