Fakt, że do nowych aktów islamskiego terroru doszło właśnie w Dagestanie, nie może dziwić. Ta kaukaska republika to istna beczka prochu. Najbiedniejszy podmiot Federacji Rosyjskiej. Miejsce zamieszkania kilkunastu nacji, głównie ludów kaukaskich, ale też są tam ludy tureckie, duża społeczność Rosjan i dużo mniejsza tzw. górskich Żydów. Dominuje islam, ale jest też prawosławie i judaizm. I właśnie świątynie tych dwóch wyznań były celem ataku. Synagogi? Nie dziwi, wszak na jesieni ub.r. doszło do fali antyżydowskich wystąpień w Dagestanie, w tym próby pogromu pasażerów samolotu z Izraela na lotniku w Machaczkale. Ale nowością jest jednoczesne uderzenie w prawosławnych, których wszak w Dagestanie nie jest wielu.
Ojciec Nikołaj, męczennik za wiarę
Atak terrorystyczny w Derbencie i Machaczkale miał miejsce wieczorem w niedzielę - w prawosławne święto Trójcy Świętej. Uzbrojeni bojownicy zaatakowali dwie cerkwie, synagogę i funkcjonariuszy policji. W obu miastach doszło do prawdziwych walk. Celem ataku w Derbencie była cerkiew i synagoga, a w Machaczkale - cerkiew i posterunek policji drogowej w pobliżu innej synagogi. Terroryści zaatakowali te miejsca około godziny 18:00. Kościół i synagoga w Derbencie spłonęły. Tam w prawosławnej świątynie z rąk islamistów zginęły dwie osoby.
66-letni ojciec Nikołaj (Nikołaj Kotelnikow) służył w tym kościele przez ponad 40 lat. Rzecz wyjątkowa w rosyjskiej Cerkwi prawosławnej. Napastnicy poderżnęli mu gardło. Ochroniarza świątyni „tylko” zastrzelili. W tym samym czasie w Machaczkale, stolicy Dagestanu, terroryści podpalili cerkiew i ostrzelali posterunek policji drogowej. Organy ścigania sprawdzały w tym czasie informacje o możliwym zamachu bombowym na budynek jednej z pizzerii w Machaczkale, więc ich uwaga została odwrócona.
Reżim operacji antyterrorystycznej, ogłoszony po pierwszych doniesieniach o zamachach, zniesiono dopiero w poniedziałek rano. Czegoś takiego nie było na Kaukazie od 10 lat. Według najnowszych oficjalnych danych, w ataku bojowników zginęło 19 osób: 15 policjantów i czterech cywilów. Takie dane zostały podane przez Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej dzisiaj rano. Rannych zostało ponad 40 osób, w tym kilka w stanie ciężkim.
Synowie z dobrych domów terrorystami
Według oficjalnych danych zlikwidowano pięciu bojowników, trzech z nich to synowie i bratanek Magomeda Omarowa, szefa administracji jednego z rejonów w Dagestanie. Został już wydalony z partii Jedna Rosja, podczas przesłuchania powiedział, że "od kilku lat wiedział, że jego dzieci są wahabitami". Omarow zapewnił, że w ostatnich latach nie komunikował się z nimi. Zaraz potem stracił też pracę w administracji.
Lokalne kanały Telegramu opublikowały nazwiska terrorystów. Według ich źródeł, siły bezpieczeństwa zabiły trzy osoby w Machaczkale, czyli 42-letniego Dalgata Daudowa, 32-letniego Abdusamada Amadzijewa i 31-letniego Osmana Omarowa, oraz dwie kolejne w Derbencie: 36-letniego Ali Zakarigajewa i 28-letniego Gadżimurada Kagirowa.
W ataku miał też brać udział inny syn Omarowa, Adil. Lokalne kanały Telegramu twierdzą, że też został "zlikwidowany". Ale nie ma oficjalnego potwierdzenia. Adil był urzędnikiem państwowym i pracował w Machaczkale. Ale w zeszłym roku wziął urlop wychowawczy i zniknął. Co robił przez ostatni rok, nie wiedzą nawet jego koledzy, którzy znali go w Machaczkale. Spekuluje się, że został zwerbowany w Turcji przez dżihadystów. Ci sami radykałowie wzięli zakładników w kolonii karnej w Rostowie nad Donem 16 czerwca.
Brat Adila Osman Omarow był szefem firmy budowlanej w Machaczkale i właścicielem kawiarni w Izberbasz. Abdusamad Amadzijew, bratanek Magomeda Omarowa, w latach 2012-2020 pracował w regionalnej filii Gazpromu. Dalgat Daudow był deweloperem. Ali Zakarigajew, okazał się członkiem Sprawiedliwej Rosji, byłym deputowanym miejskim i byłym szefem oddziału partii w tym samym rejonie Sergokala. Został wydalony z partii w poniedziałek - prawdopodobnie pośmiertnie. Także piąty napastnik – zawodnik MMA – należy do rodziny związanej z dagestańską nomenklaturą i Jedną Rosją. Szósty napastnik miał zaś służyć w agencji ochrony związanej z MSW Dagestanu.
Dagestan jak islamska beczka prochu
Putin milczy w sprawie ataków terrorystycznych w Dagestanie. To typowe. Tak samo prezydent zareagował na antysemicki pogrom na lotnisku w Machaczkale w październiku ubiegłego roku. Wówczas prezydent osobiście zabrał głos zaledwie 24 godziny później, obwiniając zachodnie służby wywiadowcze działające na Ukrainie o działania wywrotowe. Sęk w tym, że w przypadku ostatnich ataków w Dagestanie po prostu nie da się znaleźć „ukraińskiego śladu”, niezależnie od głupot wygadywanych przez szefa Dagestanu, Siergieja Mielikowa.
Telegram-kanał Baza, znany z kontaktów z rosyjskimi służbami, twierdzi, że to była lokalna inicjatywa radykalnych muzułmanów. Ale amerykański think-tank ISW wskazuje, że za atakami stoi ten sam groźny przeciwnik, co w przypadku marcowej masakry w Crocus City Hall pod Moskwą, czyli Państwo Islamskie Prowincji Chorasan (IS-KP), filia Państwa Islamskiego w Afganistanie. Grupa terrorystyczna IS-KP pochwaliła swoich "braci" z Kaukazu za ataki terrorystyczne w Dagestanie. Oświadczenie pojawiło się na kontach społecznościowych powiązanych z rosyjską komórką IS-KP.
Wydaje się, że Dagestan przeżywa falę islamskiej radykalizacji podobną do tej z lat dziewięćdziesiątych. Wtedy wahabici ogłosili nawet, przy wsparciu oddziałów Basajewa i al-Chattaba, szariackie państwo w jednym z regionów republiki graniczącym z Czeczenią. Skończyło się inwazją Rosji na Czeczenię. Dagestan zaś do dziś pozostaje najbardziej niestabilnym regionem nie tylko Kaukazu Północnego, ale całej Federacji Rosyjskiej.