Ksiądz Robert M., były proboszcz Katedry Polowej Wojska Polskiego (dziś pełni posługę w Rzeszowie) odpowiadał przed sądem za powoływanie się na wpływy w różnych instytucjach i podjęcie się pośrednictwa w załatwieniu sprawy w zamian za przyjęcie korzyści majątkowej w postaci kilogramowej sztabki złota wartości blisko 130 tys. zł. Proces trwał prawie 2 lata, był wyłączony z jawności. Wyrok zapadł we wtorek.
- Obaj oskarżeni mają też zapłacić grzywny. W przypadku ks.Roberta M. jest to 150 tys. zł. Sąd orzekł także przepadek korzyści majątkowej, w tym przypadku sztabki złota. Jeżeli chodzi o Edwarda B., ma on zapłacić 60 tys. zł. W jego przypadku sąd także orzekł przepadek korzyści majątkowej, która wynosiła 50 tys. zł
- mówi sędzia Alicja Kuroń, wiceprezes Sądu Rejonowego w Rzeszowie.
W tej sprawie oskarżony był też ksiądz Jan C. Zmarł przed rozpoczęciem procesu w 2016 r. Jego sprawę umorzono.
- Wyrok dotyczący ks. Roberta M. został wydany po przeprowadzeniu niejawnego przewodu sądowego i z tego powodu nie sposób dokonać jego uczciwej i pełnej oceny. Diecezja rzeszowska jest żywotnie zainteresowana dostępem wszystkich zainteresowanych do zebranego w trakcie tego postępowania materiału dowodowego, tymczasem nie zostały ujawnione żadne wiarygodne powody, aby sprawa, której dotyczy wyrok, była utajniona. Do wyroku dotyczącego ks. Roberta M. nie zostało sporządzone jeszcze pisemne uzasadnienie, a obrońca ks. Roberta już zapowiedział, że będzie składać apelację do tego rozstrzygnięcia, wskazując na rażące naruszenia obowiązującego prawa - mówi ks. Tomasz Nowak, rzecznik kurii diecezjalnej w Rzeszowie.
Korupcja, protekcja, sztabka złota
Tzw. afera podkarpacka wybuchła w lipcu 2014 roku. Jej głównym „bohaterem” jest Marian D., który został już skazany i odsiaduje wyrok 4 lat więzienia.
Przypomnijmy. W lipcu 2014 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne przeszukało pomieszczenia zajmowane przez księdza pułkownika Roberta M., wtedy proboszcza Katedry Polowej Wojska Polskiego. Funkcjonariusze znaleźli w sejfie sztabkę złota.
Biskup polowy niezwłocznie zawiesił księdza w pełnieniu funkcji i urzędów. Po kilku miesiącach Robert M. trafił do parafii na jednym z rzeszowskich osiedli.
Korumpował, kogo się dało
Marian D., przedsiębiorca z Leżajska, współwłaściciel i prezes firmy paliwowej, został aresztowany w kwietniu 2015 roku. Złożył bardzo obszerne zeznania - według naszego informatora to właśnie on jest tym, który wskazał kolejne osoby zamieszane w aferę.
Marian D., zdaniem śledczych, korumpował polityków i urzędników, w tym Edwarda B. który miał mu pomóc w korzystnej zamianie. Także księdza Roberta M. Sztabka złota znaleziona na plebanii miała być „prezentem” od Mariana D. w zamian za korzystne dla niego załatwienie spraw. Mieli też brać w tym udział także politycy: Zbigniew R., były poseł Platformy Obywatelskiej, oraz Jan B., były poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego. Ich mieszkania i gabinety także zostały przeszukane. Obaj byli politycy usłyszeli prokuratorskie zarzuty, które dotyczą lat 2010- 2014. Żaden z nich nie przyznaje się do winy.
Na liście korumpowanych przez Mariana D. osób jest także Anna H., była szefowa Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie. Miał jej dać 150 tys. zł bezzwrotnej pożyczki i sfinansować zakup samochodu za kolejne 100 tys. złotych.
Według naszych informacji największą łapówkę - w wysokości 350 tys. zł - Marian D. miał wręczyć Zbigniewowi N., emerytowanemu prokuratorowi z Rzeszowa.
W aferze podkarpackiej 7 spraw zakończyło się już skierowanymi do sądu aktami oskarżenia, m.in. przeciwko Annie H. (jej proces toczy się w Tarnowie) oraz Zbigniewowi N. Na proces czeka również Jan B.