Katastrofa wydarzyła się zaledwie 3,5 km od progu pasa na lotnisku na Ławicy. Samolotem Piper Seneca II z Poznania po zakończonych zawodach konnych wracali do domu Szwajcarzy. Kilka minut po starcie pilot zauważył ogień w samolocie. Natychmiast podjął decyzję o zawróceniu i próbie lądowania na lotnisku w stolicy Wielkopolski.
Niestety, na wysokości ulicy Cmentarnej samolot spadł na ziemię. Część rozbitej maszyny znalazła się na terenie cmentarza Junikowskiego, część na ulicy.
- Byłem na miejscu wypadku około godziny po katastrofie. Na środku ulicy leżał silnik i kupa innych klamotów. Nikt na ziemi nie zginął. Wszyscy będący na pokładzie samolotu ponieśli śmierć. Zniszczonych zostało kilkanaście nagrobków - wspomina jeden ze świadków zdarzenia.
Raport po wypadku samolotu PA-34-200T (na amerykańskich znakach rejestracyjnych), w którym wraz z pilotem zginęło 6 osób, wydała Główna Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Komisja ustaliła, że bezpośrednią przyczyną wypadku, do którego doszło 28 sierpnia 1995 r., był pożar. Ogień pojawił się w kadłubie samolotu 3 minuty po starcie z lotniska Ławica.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie ---> KLIKNIJ
"Pożar mógł powstać w wyniku zapalenia się benzyny, która wyciekała z pompy zasilającej instalację ogrzewania kabiny samolotu. (...) Uszkodzenie to nie zostało zauważone przez właściciela samolotu, który obsługiwał go bez koniecznej staranności" - czytamy w raporcie.
CZYTAJ: Największa katastrofa tramwajowa w Poznaniu. "Tak makabrycznego widoku nie pamiętam"
Po wypadku Głóna Komisja Badania Wypadków Lotniczych sformułowała 3 zalecenia dotyczące bezpieczeństwa kierowane do USA oraz władz lotniczych Szwajcarii.
ZOBACZ TEŻ:
Katastrofa kolejowa w Poznaniu. Czy ktoś pamięta ten wypadek...