Mija tydzień od katastrofy budowlanej w Koszalinie. Wiadukt w ciągu krajowej „szóstki” miał być rozbierany etapami. W czwartek, 21 października, w trakcie odkuwania jednego z przęseł, północna nitka konstrukcji zawaliła się w całości. Jedno z potężnych przęseł spadło na chodniki i jezdnię, między jadące nią samochody. Na nagraniach z kamer samochodowych widać, że kierowcy zdążyli wyhamować dosłownie metry od ogromnego betonowego przęsła, które runęło na ulicę.
Na miejscu zdarzenia pracował zespół kontrolny Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Szczecinie. Eksperci sporządzili protokół kontroli oraz szczegółową dokumentację fotograficzną. – Wydałem postanowienie obligujące prezydenta Koszalina do wykonania rzetelnej ekspertyzy, dotyczącej planowanego zabezpieczenia terenu oraz wyboru metody rozbiórki drugiej nitki wiaduktu – powiedział nam Ryszard Kabat, Zachodniopomorski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Szczecinie. – Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania administracyjnego prezydent ma trzydzieści dni na udzielenie nam odpowiedzi, jednak mam głęboką nadzieję, że zrobi to dużo szybciej. Nie ma na co czekać. Zdecydowałem o wstrzymaniu robót budowlanych, ale wszyscy wiemy, że należy je jak najszybciej wznowić. Elementy konstrukcyjne wiaduktu leżą między innymi w korycie rzeki. Jeśli dojdzie do silnych opadów, może to skutkować zalaniem sąsiednich terenów, co może się wiązać z wnioskami o odszkodowanie – wskazuje inspektor Kabat.
Jakie mogły być przyczyny katastrofy budowlanej? – Rolą Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego nie jest arbitralne rozstrzyganie tej kwestii. Jednak jako praktyk i konstruktor widzę tu ewidentny błąd wykonawczy podczas prowadzenia robót. To błąd w sztuce, być może powodowany rutyną. Jasne jest, że jeśli rozpoczyna się rozbiórkę takiej konstrukcji od przyczółków, czyli skrajnej podpory mostu lub wiaduktu, to siły uwolnione w tym miejscu na elementy konstrukcji spowodują, mówiąc wprost, lawinę. Kruszenie i rozbiórka obiektu element po elemencie jest dobrym rozwiązaniem, powszechnie stosowanym. Jednak należy rozpoczynać prace w odpowiednim miejscu. W związku z powyższym zdecydowałem się wystąpić do samorządów zawodowych w kwestii ukarania kierownika budowy, kierownika robót i inspektora nadzoru – zapowiada inż. Ryszard Kabat. I dodaje: - Widziałem nagrania z kamer kierowców. Byłem w szoku. Byłem jednocześnie zaskoczony i zbulwersowany decyzją o zamknięciu tylko jednej z dwóch dróg przebiegających pod wiaduktem.
Zobacz także: Prezydent Piotr Jedliński przeprasza za słowa swojego zastepcy
Wiadukt w Alei Monte Cassino runął jak domek z kart. Jest oświadczenie prezydenta Koszalina
Eksperci z Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Szczecinie nie będą sugerować metody rozbiórki drugiej nitki wiaduktu. Gdyby zaproponowali jakieś rozwiązania, urząd stałby się stroną inwestycji. - A inwestorem jest prezydent miasta. To jego służby i wybrane przez samorząd firmy mają wskazać metodę rozbiórki oraz zabezpieczenia terenu. Naszą rolą jest ich zaopiniowanie – podkreśla Ryszard Kabat.
Z pewnością wykluczona będzie metoda stosowania mikroładunków wybuchowych. To dlatego, że ktoś musiałby wejść pod drugą nitkę wiaduktu, a ta grozi samoistnym zawaleniem. Podpora jednego z przęseł jest odchylona od pionu o około pół metra. – Dlatego niezbędne jest zabezpieczenie terenu i konstrukcji, a plan działań jest elementem ekspertyzy, do sporządzenia której wezwałem prezydenta Koszalina – podsumowuje Zachodniopomorski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Szczecinie.
Prezydent Koszalina Piotr Jedliński uważa, że to miasto jest stroną pokrzywdzoną, a winny jest wykonawca. Podczas konferencji prasowej powiedział: - Miasto wystąpiło do prokuratury o uznanie za stronę pokrzywdzoną w prowadzonym przez nią postępowaniu. Wystąpiliśmy jednocześnie do wykonawcy o wyjaśnienia dotyczące wyboru technologii wyburzania mostu. Jest ona powszechnie stosowana w budownictwie i nie mieliśmy ze strony wykonawcy żadnych sygnałów, że grozi takim zachowaniem konstrukcji.
Most runął na otwartą dla ruchu ulicę. Internauci komentują
Przypomnijmy - od marca ubiegłego roku wiadukt był zamknięty dla ruchu. Groził zawaleniem. W czerwcu wybrano wykonawcę, który podjął się rozbiórki obiektu, zaprojektowania nowego i jego budowy. Przetarg wygrało konsorcjum dwóch firm z liderem Intop Skarbimierzyce, które zobowiązało się zrealizować zadanie za blisko 36 milionów złotych. W poniedziałek, 18 października, zamknięto dla ruchu ulicę Dąbrowskiego. Ulica Batalionów Chłopskich pozostała otwarta. W czwartek, w trakcie odkuwania jednego z przęseł, doszło do katastrofy budowlanej.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła koszalińska prokuratura. - Wiele miesięcy temu wiadukt oceniony został, jako nieprzejezdny, w znacznym stopniu zdegradowany. Sprawdzimy, czy zostało to uwzględnione przy planowaniu prac i czy przyjęto właściwą technologię rozbiórki – podkreślił Ryszard Gąsiorowski rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Dwustumetrowy wiadukt został oddany do ruchu w 1971 roku.
ZOBACZ TEŻ:
Bądź na bieżąco i obserwuj:
