- Bardzo, bardzo dziękuję wszystkim darczyńcom - cieszy się pani Klaudia Płuciennik, mama Kuby, chłopca z Bobolic, z niezwykle rzadkim schorzeniem. To tibial hemimeliaze, czyli zdeformowana od urodzenia, krótsza nóżka, bez kości piszczelowej i stawu kolanowego. Chłopiec nie może więc chodzić. Jest sprawny intelektualnie, zdrowy, jednak pokonanie kolejnych kamieni milowych w jego rozwoju staje się coraz trudniejsze, a właściwie niemożliwe. Operacja w specjalistycznej klinice to dla niego jedyna szansa. I to marzenie jego rodziców się spełni, właśnie dzięki zbiórce.
- Dziękuję każdemu z osobna za wsparcie. Byłoby niesprawiedliwością wymienić tylko kilka z tych osób, które nas wsparły, bo miejsca na wszystkich nie starczy, więc jeszcze raz wielkie dziękuję dla wszystkich - cieszy się nasza rozmówczyni.
Potrzebnych było na tę operację 550 tysięcy złotych. I cała ta kwota, a nawet nieco więcej, została przekroczona tuż przed weekendem. - Dzięki tym pieniądzom Kubuś zacznie chodzić. Daliście mu wszyscy szansę na normalne życie, odmieniliście też nasze. Jeszcze nie wierzę w to, co się wydarzyło. Jesteście państwo najcudowniejszymi ludźmi pod słońcem - nie ukrywa wielkiej radości mama chłopca.
Operacja zostanie przeprowadzona w Warszawie w Paley European Institute. To europejskie przedstawicielstwo znanego na całym świecie amerykańskiego centrum z siedzibą na Florydzie, specjalizującego się między innymi w leczeniu wrodzonych, rozwojowych i pourazowych schorzeń ortopedycznych. Założyciel instytutu - Dror Paley - który ma przeprowadzić operację, to ortopeda, który ma swoim koncie ponad tysiąc operacji wydłużania kończyn u dzieci i dorosłych. Jego dziadkowie urodzili się w Polsce.
- Już wiemy, że do zabiegu dojdzie w październiku tego roku - mówi nam jeszcze pani Klaudia. - Według mojej wiedzy będą to łącznie dwie operacje oraz oczywiście długa rekonwalescencja. Ale pan profesor mówi, że ostatecznie Kubuś zacznie chodzić - cieszy się mama. W Polsce - przypomina - zasugerowano jej jedynie amputację nogi, jako najlepszą drogę do samodzielności chłopca i w konsekwencji przygotowywanie synka do chodzenia z protezą. - Nie chciałam się na to zgodzić. Szukałam i znalazłam tę klinikę Paley’a. Nie mogę się już doczekać - kończy nasza rozmówczyni.
