Gdy Katarzyna i Grzegorz Kościelniakowie z Wysokiej, gm. Wadowice w pow. wadowickim już niemal pogodzili się z myślą, że szansa na uratowanie rączki ich synka przepadła, to niespodziewanie pojawiła się dla nich nowa nadzieja.
- Pojawiła się szansa na operację w Polsce. Jeszcze w styczniu doktor Dror Paley z kliniki na Florydzie przyjeżdża do Polski i już nawet zakwalifikował Miłoszka do operacji. Musieliśmy ponownie spróbować. Nie mogliśmy zawieść nadziei synka, on tak bardzo chciałby mieć normalną, sprawną rączkę - mówi Katarzyna Kościelniak.
Tłumaczy, że chcieliby dla swojego dziecka lepszego życia, bez bólu i cierpienia.
- Nie chcemy, by w przyszłości mówiono o nim „Miłosz, ten bez palców”. Boli mnie serce, bo wiem, że wielu przez to może nie zobaczyć jego zalet. Tego, jaki jest dzielny, wyjątkowy a będą widzieli tylko jego zdeformowaną dłoń. Dlatego, gdy na horyzoncie pojawiła się jeszcze jedna szansa, zdecydowaliśmy, że musimy o nią zawalczyć, nim przepadnie bezpowrotnie - wzdycha kobieta.
Wpłat na Link do zbiórki leczenie chłopca można dokonywać w internecie przez stronę www.siepomaga.pl/miloszek lub na adres: Fundacja Pomóc Więcej, ul. Modrzejowska 20, 41-200 Sosnowiec, numer konta: 14 1750 0012 0000 0000 2194 9302. Tytuł wpłaty: Miłosz Kościelniak
Dane do przelewów zagranicznych: kod SWIFT: RCBWPLPW, kod IBAN: PL 14 1750 0012 0000 0000 2194 9302, tytuł wpłaty: Miłosz Kościelniak.
Już raz, w 2017 r. podjęli próbę zebrania środków na operację dziecka. Mimo zaangażowania wielu osób wtedy nie udało się. Potrzebna kwota była ogromna, wynosiła ponad 700 tys. zł.
- Zjeździliśmy cały kraj w poszukiwaniu lekarza specjalizującego się w leczeniu takich wad. Udało nam się umówić na konsultację do Drora Paley, lekarza, który daje nadzieję i szansę na zdrowie dzieciom skreślonym gdzie indziej. Akurat przyjechał do Skierniewic, a nam w ostatniej chwili udało się dostać na konsultacje - opowiada pani Katarzyna.
Wtedy pierwszy raz małżeństwo zdecydowało się poprosić obce osoby o pomoc dla swojego dziecka.
- Nie zdążyliśmy. Szansa na operację w USA przepadła, byliśmy zrezygnowani. Musieliśmy pogodzić się z tym, że nie uda się zoperować rączki synka - wyjaśnia.
Tym razem koszty operacji mają być znacznie niższe, ok. 100 tys zł. Ustalono już nawet, jak ona będzie wyglądać: specjaliści przeszczepią po dwa paliczki z każdej ze stóp, a w ich miejsce wstawią chrzastki z grzebienia biodrowego, rekonstruując tym samym stopy. Część zabrana z palca u nogi będzie rosła w rączce.
Po rehabilitacji dziecko będzie w stanie funkcjonować samodzielnie i używać nowych paluszków.
Nową zbiórkę, która zakończyć się miała najpierw w środę, 9 stycznia, wsparło ponad 4,5 tysiąca osób. Na koncie uzbierano wtedy ok. 55,5 tys zł.
Zdecydowano się jednak o kilka dni, do 13 stycznia, przedłużyć, rozpoczętą 13 grudnia zbiórkę.
- Udało się nam zebrać część kwoty we własnym zakresie, dlatego pomniejszamy kwotę zbiórki - poinformowali w środę rodzice dziecka. W czwartek do realizacji celu brakuje już tylko ok. 8 tys zł.
Katarzyna Kościelaniak wspomina wspomina narodziny Miłoszka. Był to jej trzeci poród, chłopczyk ma dwóch starszych braci.
- Poród opóźniał się. Leżałam w szpitalu i drżałam ze strachu, bo czułam, że dzieje się coś złego. Przy kolejnym badaniu lekarz stwierdził odklejenie łożyska. Trzeba było natychmiast wywołać poród, a ja bałam się jak nigdy wcześniej. Miłosz cudem pojawił się na świecie. Minuty dzieliły go od śmierci, ale przeżył! - opowiada kobieta.
W końcu mogła przytulić maluszka. Tak jak u starszych synów zaczęła liczyć paluszki dziecka. - Liczyłam z namaszczeniem - jeden paluszek, drugi, trzeci - wyznaje pani Katarzyna. Policzyła u jednej rączki w uniosła drugą. - Ciarki przebiegły po moich plecach. Tam nie było czego liczyć. Zamiast palców, ze zniekształconej dłoni wystawały małe kikuty - mówi.
Miłoszka czeka trudna operacja. Zbierają pieniądze
WIADOMOŚCI Z MAŁOPOLSKI ZACHODNIEJ
FLESZ: 27. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - Czy będzie kolejny rekord?