Spis treści
Zdzisław M., kierowca miejskiego autobusu, został początkowo uznany za głównego i jedynego sprawcę tragedii. Mężczyzna miał zabić żonę oraz teściów, po czym targnąć się na swoje życie. Śledczy znaleźli pożegnalny list mężczyzny oraz jego powieszone ciało na strychu. Jednak po przeprowadzonych badaniach na miejscu zdarzenia pojawiły się podejrzenia, że nie działał sam.
Podejrzany mógł działać z kimś
Śledczy odkryli, że w udział w tragedii mógł być zaangażowany 50-letni Ukrainiec, Ihor L. Serwis wp.pl dotarł do szczegółów pracy operacyjnej, która doprowadziła do zatrzymania mężczyzny. Analiza połączeń z telefonu Zdzisława M. wskazała, że mężczyźni mieli kontakt przed zdarzeniem. Dodatkowo, na ubraniu Ihora L. znaleziono krew jednej z ofiar.
Pomimo zatrzymania podejrzanego, nadal wiele kwestii pozostaje niewyjaśnionych. Nie wiadomo, czy Zdzisław M. i Ihor L. znali się wcześniej, czy też spotkali się w związku z planowaną zbrodnią. Ukrainiec nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, co komplikuje śledztwo.
Sąd uwzględnił wniosek o areszt
Prokuratura postawiła Ihorowi L. zarzuty dokonania wspólnie i w porozumieniu ze Zdzisławem M. potrójnego zabójstwa. Jak przekazał prokurator, sąd uwzględnił wniosek prokuratury o areszt, uznając, że materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo winy podejrzanego.
Tragedia w Ursusie nadal pozostaje przedmiotem intensywnego śledztwa. Śledczy starają się ustalić, czy był to akt jednostkowy, czy też istnieje więcej osób zaangażowanych w makabryczne wydarzenia w warszawskim domu.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!