Żeby dostać literackiego Nobla, trzeba mieć anielską cierpliwość

Bożydar Brakoniecki
Wśród żelaznych kandydatów do literackiej Nagrody Nobla od lat wymieniani są "murowani zwycięzcy", między innymi Amos Oz, Milan Kundera czy Philip Roth. Nie wiadomo, dlaczego żaden z nich jeszcze nie doczekał się nagrody.

Przyznająca literackie Nagrody Nobla Szwedzka Akademia od lat jest niemal z każdej strony krytykowana za ideologizowane i upolitycznione wybory laureatów i niedocenianie tych pisarzy, którzy w po wszechnej opinii na to zasługują. Ich kontrowersyjne wybory budzą wątpliwości co do samej natury nagrody - wszak jest to wyróżnienie przyznawane w dziedzinie literatury, nie zaś za pochodzenie autora, jego narodowość, orientację seksualną czy w końcu za lansowane poglądy.

Śledząc listę laureatów, łatwo jednak dojść do wniosku, że niekoniecznie to literackie osiągnięcia przesądziły o tym, komu przyznano do tej pory nagrodę, choć oczywiście nie oznacza to, że uhonorowani pisarze na nią nie zasłużyli. Faworyzowane grupy zmieniają się oczywiście w zależności od kontekstu politycznego, jednak są pewne stałe, które stanowią poważne przesłanki do wnioskowania, do kogo trafi nagroda w danym roku.

Dużym wzięciem cieszą się na przykład pisarki feministki i homoseksualiści. Zamiast przyznawać nagrodę niektórym pisarzom, komitet mógłby równie dobrze wywiesić ogromny transparent z napisem "Jesteśmy ostoją tolerancji i poprawności politycznej, a przynajmniej tak chcemy być postrzegani". W tym roku, o dziwo, obyło się bez kontrowersji wokół nagrody - otrzymał ją peruwiański pisarz Mario Vargas Llosa, od lat wymieniany jako żelazny kandydat do nagrody.

Łaska Szwedzkiej Akademii na pstrym koniu jeździ - literackie Nagrody Nobla przyznaje według tylko sobie znanego klucza

Llosa, autor między innymi "Rozmowy w Katedrze", "Święta Kozła" czy książki "Ciotka Julia i skryba", nie jest jedynym pisarzem, który dopiero po latach przeżuwania jego nazwiska przez szanowny komitet doczekał się nagrody.
Wśród kandydatów, którzy co roku pojawiają się w gronie kandydatów do nagrody, od lat wymienia się nazwiska izraelskiego pisarza Amoza Oza, czeskiego twórcy Milana Kundery, japońskiego pisarza Haru kiego Murakamiego czy Philipa Rotha.
Mówi się także o tym, że literacki Nobel powinien powędrować w ręce poety - w tej kategorii twórców od lat wymieniani są z kolei Thomas Tranströmer (na którego bardzo liczyli Szwedzi), syryjski poeta Adonis, Ko Un czy Polak Adam Zagajewski. Także w tym roku obstawiano, że to poeta może otrzymać te prestiżową nagrodę. Stało się inaczej.

Wróćmy jednak do powieściopisarzy. Co takiego sprawia, że nagrodę otrzymał w tym roku Llosa, a nie na przykład Kundera? Albo Amos Oz? Albo Philip Roth? Nie oznacza to oczywiście, że Llosie ta nagroda się nie należała. Należała się, i to jak najbardziej - przynajmniej w tym wypadku komitet dowiódł, że faktycznie docenia dobrą literaturę. Literaturę wielką, bo Llosę trzeba bezsprzecznie zaliczyć do grona pisarzy najwybitniejszych.

Bądźmy jednak konsekwentni - w uzasadnieniu werdyktu jury napisało, że wybrano Llosę za "kartograficzne podejście do struktur władzy i za żywe pokazanie oporu, buntu i porażki jednostki". Ten opis dałoby się równie dobrze zastosować do wielu książek Milana Kundery i Amosa Oza oraz książek Tiziana Terzaniego i Ryszarda Kapuścińskiego, którzy jednak nagrody się - jak wiadomo - nie doczekali. Stąd wniosek, że jury nie kieruje się wolą Alfreda Nobla, który życzył sobie, żeby nagradzano pisarzy tworzących "najbardziej wyróżniające się dzieła w kierunku idealistycznym", bo niezrozumiałe jest, że Roth, Oz czy Kundera jeszcze Nobla się nie doczekali.

Weźmy Milana Kunderę. Szerokiej publiczności ten czeski pisarz, piszący od lat już tylko po francusku, znany jest przede wszystkim z książki "Nieznośna lekkość bytu". To oczywiście niejedyna pozycja w dorobku pisarza, napisał on także między innymi "Tożsamość" czy "Księgę śmiechu i zapomnienia", żeby wymienić tylko dwie z jego książek.

Kundera krytykował komunizm z każdej strony, przedstawiał absurdy życia w Czechosłowacji, atakował estetyczny aspekt komunizmu jako jego najbardziej dający się odczuć artystom komponent. Dla członków Szwedzkiej Akademii to jednak najwidoczniej za mało, żeby uznać, że Kundera tworzy książki, które wpisują się w ideę Komitetu Noblowskiego.
A uwielbiany przez czytelników i krytykę na całym świecie Japończyk Haruki Mura kami, autor między innymi takich prac jak "Norwegian Wood" i kultowej już "Kroniki ptaka nakręcacza"? W swoich książkach, w których fantastyczna, zupełnie odrealniona fikcja na każdej stronie przeplata się z rzeczywistością, podejmuje tematy, które sprawiają, że jest tak popularny wśród rzesz czytelników identyfikujących się z bohaterami książek Japończyka.

Samotność człowieka, jego zagubienie w życiu, którego często nie rozumie, dziwne decyzje, które w ułamku sekundy zmieniają życie bohaterów - wszystko to sprawy bliskie współczesnemu człowiekowi, nawet jeśli są gęsto podlane surrealistycznym, postmodernistycznym sosem, który nie każdemu musi się podobać.

Dalej Amos Oz, jeden najwybitniejszych izraelskich intelektualistów, który od lat działa, i to bardzo aktywnie, na rzecz pokojowego rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego i zwykł mówić, że "nawet okupacja, której nie da się uniknąć, jest okupacją". Amos Oz to autor między innymi "Czarnej skrzynki", powieści "Mój Michał" czy "Fimy". Od lat wymieniany jako niemal pewny kandydat do literackiego Nobla, od równie wielu lat bez nagrody, którą w tym czasie dostali między innymi Doris Lessing, Elfriede Jelinek czy włoski satyryk Dario Fo. W wielu przypadkach z powodów znanych chyba tylko i wyłącznie członkom jury.

Latami mówiło się także, że poważnym kandydatem do tej prestiżowej nagrody jest Ryszard Kapuściński. Literatura faktu jednak nie znajduje uznania w oczach członków Szwedzkiej Akademii, bo mimo iż zarówno Kapuściński, jak i Włoch Tiziano Terzani, autor między innymi "Powiedział mi wróżbita", wielokrotnie pojawiali się jako potencjalni kandydaci do wyróżnienia, żaden z nich go jednak nie dostał. A trudno o literaturę bardziej zaangażowaną od tej, jaką oni prezentują.

Wydawałoby się, że trudno o większego pewniaka, jeśli chodzi o literacką Nagrodę Nobla niż wspomniany już Amerykanin Philip Roth. Bardzo politycznie niepopraw ny pisarz, autor między innymi "Komple ksu Portnoya", prawdopodobnie machnął już ręką na to, czy otrzyma kiedykolwiek literackiego Nobla. Niepo równywany do Faul knera, Hemingwaya czy Fitzgeralda Roth wydaje się zbyt gardzić polityczną poprawnością, by zasłużyć na Nobla.

Wniosek jest prosty: łaska członków Szwedzkiej Akademii na pstrym koniu jeździ. W tym kontekście wypada chyba cieszyć się z tegorocznej nagrody dla peruwiańskiego pisarza, która zaskoczyła o tyle, że była przez bardzo wielu wyczekiwana. Według logiki członków szwedzkiego jury wszystko wskazywało zatem na to, że Llosa na Nobla będzie musiał jeszcze poczekać. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że - w świetle absurdalnej zasady, iż Nagrodę Nobla przynaje się pisarzom żyjącym - Roth, Kundera i Oz długo będą się cieszyć dobrym zdrowiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl