Samouszkodzenia ani trochę nie zaskakują lekarzy. Zdarzył się pacjent, który połknął bardzo gruby drut o długości kilkudziesięciu centymetrów. Osadzeni robią sobie też tzw. wstrzyki ze śliny. Dochodzi do zakażenia i muszą zostać przewiezieni do szpitala. Taki ropień goi się kilka tygodni.
- Więźniowie chcą wymusić określone decyzje. Dlatego robią takie rzeczy - mówi porucznik Waldemar Grabski, kierownik działu penitencjarnego Zakładu Karnego nr 2 w Łodzi. - Osadzony dopuszcza się samouszkodzenia, kiedy chce na przykład zostać przeniesiony do innej celi, w której przebywa jego znajomy. Rygor w szpitalnym więzieniu jest inny niż w zakładzie karnym czy areszcie śledczym. Dlatego osadzeni chcą tu trafić.
CZYTAJ WIĘCEJ: Skazani zrobią wszystko, żeby trafić do szpitala więziennego w Łodzi [ZDJĘCIA]