Motor Lublin pokonał na Arenie Stal Rzeszów 3:2. Gospodarze dwa razy obejmowali prowadzenie, a rywalom dwukrotnie udało się doprowadzić do wyrównania. Zwycięski gol lublinianie strzelili w doliczonym czasie gry, w ostatniej akcji meczu. Bohaterem spotkania został Michał Król.
– Najłatwiej będzie powiedzieć, że jest to szczęście. Oczywiście i w piłce i w życiu trzeba mieć trochę szczęścia, ale na to szczęście trzeba zapracować - mówił trener Motoru, Gonçalo Feio.
Pierwszą bramkę gospodarze strzelili w 17. minucie. Po wymianie podań akcję celnym strzałem wykończył Bartosz Wolski. Dla pomocnika żółto-biało-niebieskich było to czwarte trafienie w obecnych rozgrywkach Fortuna 1. ligi. W 34. minucie składną akcją popisali się także goście, a do siatki Motoru trafił Meksykanin Manolo.
Po raz drugi na prowadzenie lublinianie wyszli w 63. minucie, gdy z woleja precyzyjnie piłkę w bramce Stali umieścił Piotr Ceglarz. Ale raz jeszcze rzeszowianie odpowiedzieli tym samym. Z okolic 30. metra uderzył Krzysztof Danielewicz i bramkarz Łukasz Budziłek był bezradny.
Wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów, ale w 95. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, piłka spadła na 16. metr i tę okazję wykorzystał Michał Król. – Dziękuję kibicom, którzy byli z nami do końca. Czuliśmy, że wierzą w to zwycięstwo – dodał szkoleniowiec Motoru.
