Polki najgorsze w ofensywie
Wielokrotnie w poprzednich latach narzekaliśmy, że nasza kobieca reprezentacja ma ogromne problemy w ataku. O ile w obronie zespół potrafił zagrać przyzwoicie, to ofensywne poczynania pozostawiały wiele do życzenia. Podobnie było także podczas tegorocznego turnieju - tylko dwa razy (w sześciu spotkaniach) podopieczne Arne Senstada rzuciły więcej niż 25 bramek (28 z Czarnogórą, 26 z Hiszpanią).
Do potyczki z Rumunią Biało-Czerwone przystępowały jako najgorszy w ataku zespół drugiej fazy mistrzostw. W czterech meczach zaliczanych do tej części turnieju nasze szczypiornistki jako jedyne uzyskały dwucyfrową liczbę rzuconych bramek (96). O cztery razy więcej trafiły Czarnogórki, z kolei wtorkowy rywal miał na koncie 104 bramki.
Czerwona kartka Urbańskiej
Polkom zależało na zwycięstwie z Rumunkami, by móc się pochwalić choć jedną wygraną w sześciozespołowej grupie. W pierwszej części gry znów jednak w ofensywie nie wszystko wyglądało jak należy. Nieudanne rzuty, błędy (m.in. faul w ataku) i osłabienia sprawiły, że Biało-Czerwone zeszły na przerwę, mając na koncie ledwie dziesięć trafień (rywalki o jedno więcej). W dodatku nasz zespół stracił jedno z ważniejszych ogniw w defensywie, a więc Marlenę Urbańską, która za niepotrzebny faul na przebiegającej w poprzek hali rywalce zobaczyła czerwoną kartkę. Co ciekawe była to już czwarta taka kara dla naszej drużyny - z Hiszpanią wyrzucona została Paulina Uścinowicz, z Czarnogórą Magda Balsam, zaś ze Szwecją Urbańska.
Minimalna strata była jak najbardziej do odrobienia po przerwie, trudno jednak było po dotychczasowych meczach optymistycznie podchodzić do tego, co może wydarzyć się w drugiej odsłonie. Tylko w jednym z sześciu meczów (z Hiszpanią) Biało-Czerwone wygrały tę część spotkania, raz (z Portugalią) zremisowały, w pozostałych przypadkach doznawały porażki. Na szczęście tym razem było zupełnie inaczej.
Udana druga połowa Polek
Podopieczne Senstada po przerwie wreszcie były skuteczne i choć rywalki długo utrzymywały dystans, wszystko posypało się po tym, gdy po raz trzeci dwuminutowym wykluczeniem została ukarana Lorena Ostase, co oznaczało dla niej koniec meczu.
Magazyn Gol24: Kadra pod lupą, przed meczem z Mołdawią

Po tym zdarzeniu nasz zespól wypracował pięciobramkową przewagę i nawet jeśli nie wszystko w ataku wyglądało tak, jak powinno, a nasze reprezentantki notowały słabsze chwile w ataku, znakomicie w bramce radziły sobie Adrianna Płaczek i Barbara Zima, które nie pozwalały przeciwniczkom na zmniejszenie straty.
Ostatecznie w drugiej części gry Biało-Czerwone rzuciły aż dziewiętnaście bramek, co jest ich najlepszym wynikiem w całym turnieju. Polki wygrały 29:24, już jednak wcześniej straciły szanse na awans do półfinału.
Mistrzostwa Europy piłkarek ręcznych
II faza grupowa - 4. kolejka
Polska - Rumunia 29:24 (10:11)
Polska: Adrianna Płaczek, Barbara Zima - Magda Balsam (5), Dagmara Nocuń (5), Sylwia Matuszczyk (3), Aleksandra Rosiak (3), Paulina Uścinowicz (3), Monika Kobylińska (2), Daria Michalak (2), Karolina Kochaniak-Sala (2), Aleksandra Olek (1), Adrianna Górna (1), Magdalena Drażyk (1), Natalia Nosek (1), Malwina Urbańska, Aleksandra Tomczyk