Piotr Gąsowski trafił w środę do szpitala w wyniku zakażenia koronawirusem. Jego była partnerka Hanna Śleszyńska uspokoiła fanów aktora, pisząc, że czuje się już o wiele lepiej, choć wcześniej doskwierały mu problemy z oddychaniem i bardzo niskie ciśnienie.
Niedługo później aktor również podzielił się na Instagramie relacją z oddziału covidowego. Przyznał, że był szczepiony, co uchroniło go przed dużo cięższym przebiegiem choroby.
Fala hejtu
Po swoim wyznaniu musi walczyć nie tylko z COVID-19, ale także z licznymi atakami antyszczepionkowców. Pod jego postem wprost wylała się lawina wpisów koronasceptyków, którzy zarzucają prezenterowi, że "sprzedał się" i teraz musi na siłę promować szczepienia.
"Łatwo nie jest… Ale co mam zrobić… Jest mi przykro, że poziom agresji jest ekstremalny i to wobec mnie, który tylu osobom pomaga i organizuje pomoc. Nie żalę się. Ubolewam nad przyszłym losem nas wszystkich. Nie ma dobra. Nie ma poczucia humoru. A wie pani, jakie rzeczy przychodzą na "prive"? Ciary przerażenia. Życzenia, żebym zdechł w tym szpitalu!" - pisze Gąsowski.
Gąsowski musiał również odpierać ataki osób, które twierdziły, że niepotrzebnie zajmuje miejsce w szpitalu, skoro przechodzi COVID-19 łagodnie.
"Zwykły śmiertelnik musi chorobę przejść w domu, gdzie leczony jest za pomocą teleporady, często odmawia mu się nawet zwykłego osłuchania przy ciężkim oddechu, a tu proszę. Zaszczepiony, jak sam mówi, przechodzi chorobę lżej niż niezaszczepieni, ale jest pod pełną kontrolą lekarzy i zajmuje miejsce ciężko chorującym" - czytamy w jednym z komentarzy na Instagramie aktora.
"To łagodny przebieg, bo zaszczepiony, czy konieczna była hospitalizacja i tlen? (...) Ja przeszłam łagodnie, więc nie latałam po szpitalach" - dodaje inna komentujaca.
"Ja też nie latam! Zabrano mnie! Nikogo nie prosiłem!" - odpowiedział Gąsowski.
