O tej historii dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Oficjalnie we wrocławskim PCK przyznają, ze była kontrola z Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Miała ujawnić brak dokumentów dotyczących żywności z unijnego programu FAED.
- Okazało się, że są nieścisłości, wygląda na to, ze czegoś brakuje albo nie ma dokumentów potwierdzających rozdanie żywności – mówi nowy dyrektor wrocławskiego PCK Wojciech Dymerski. Ale o szczegółach nie chce mówić, bo sprawą zajmuje się prokuratura.
Historia z żywnością to kolejny wątek skandalu związanego z wrocławskim PCK. Do połowy ubiegłego roku kierował nim Jerzy G. Wówczas wojewódzki radny PiS. Dziś zawieszony w prawach członka partii. W marcu aresztowano go pod zarzutem wyprowadzania pieniędzy z PCK. Należały się one czerwonemu krzyżowi od firmy zajmującej się zbiórką odzieży używanej.
Dolnośląski Oddział PCK współpracował z firmą Wtórpol ze Skarżyska-Kamiennej przy zbieraniu odzieży do ustawionych na ulicach kontenerów. Czerwony Krzyż zbierał odzież i oddawał firmie ze Skarżyska. Na rachunek PCK wpływała za to gotówka. Stworzono fikcyjną firmę i za jej pośrednictwem wypłynąć miała gotówka.
O co chodzi z żywnością? Polski Czerwony Krzyż jest partnerem unijnego programu FEAD. Dostaje żywność – m. in mąkę ryż, olej, konserwy mięsne, szynkę, miód. Trafia ona do potrzebujących przysłanych z gminnych ośrodków pomocy społecznej. Ale na wszystko muszą być dokumenty. Każdy kto dostaje paczkę musi podpisać odbiór. Również organizacje lokalne czy lokalne struktury PCK w powiatach muszą pokwitować odbiór dla "swoich” potrzebujących.
Sprawę nieprawidłowości we wrocławskim PCK bada Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. Według naszych nieoficjalnych informacji to właśnie prokuratura wysłała do PCK kontrolę z Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.