Na razie nikomu nie postawiono zarzutów. We wtorek ojciec 8-letniego Patryka z Piotrkowa Trybunalskiego ma odebrać w Łodzi wyniki badań, które lekarze zlecili, by sprawdzić, czy nie został zarażony wirusem HIV.
Patryk mieszka z rodzicami w skromnym mieszkaniu w piotrkowskim blokowisku. Rodzina korzysta z opieki społecznej. Patryk odpowiada pojedynczymi słowami. Jak było w szpitalu? - Niefajnie. Koledzy byli źli - zaczyna płakać.
Do szpitala chłopiec trafił pod koniec maja. Skierował go tam psychiatra dziecięcy z Piotrkowa, bo Patryk miał kłopoty z nauką i był nadpobudliwy. Rodzice odwiedzali go co dwa tygodnie. Do połowy lipca nikt się niczego złego nie domyślał. 16 lipca zadzwonił telefon: Proszę przyjechać szybko, bo chodzi o Patryka, ale to nie jest rozmowa na telefon - usłyszała matka.
W szpitalu rodzice dowiedzieli się, że ich syn był wykorzystywany seksualnie. - Pani doktor powiedziała: Był z Patrykiem uprawiany seks. Dodała, żebyśmy dla dobra dziecka tego nie rozgłaszali, bo będą go palcami wytykać. I jeszcze kazali mu zrobić badanie na HIV - opowiada mama chłopca.
Rozmowy z synem potwierdziły najgorsze. - Patryk mówił, że starsi koledzy go bili i kazali coś brzydkiego brać do buzi, gdy nie chciał, uderzyli go pięścią. Wtedy Patrykowi wypadł ząb - matka nie może opanować emocji.
Rodzice o wszystkim poinformowali piotrkowską policję. Sprawa została przekazana do Prokuratury Rejonowej Łódź-Bałuty, gdzie mieści się szpital.
Magdalena Piotrowska z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi zaznacza, że postępowanie toczy się w sprawie i na razie nikomu nie postawiono żadnych zarzutów. Lada dzień prokurator będzie zwalniał lekarzy z tajemnicy zawodowej, na którą się powołali przy próbie pierwszego przesłuchania. Wtedy będą zobowiązani powiedzieć, co naprawdę wydarzyło się w szpitalu.
- O sprawie dowiedzieliśmy się 15 lipca, gdy podczas rozmowy z trojgiem innych dzieci nasza terapeutka usłyszała, że 13-letni podopieczny zakładu opiekuńczo-wychowawczego dokuczał Patrykowi - mówi dyrektor szpitala Zbigniew Łucki. 18 lipca poinformował on prokuraturę Łódź-Bałuty o możliwości popełnienia przestępstwa.
Zaznaczył, że podejrzewa, iż chłopiec mógł być dotykany przez 13-latka w miejsca intymne przez ubrania, a także bez ubrania.
Dyrektor szpitala psychiatrycznego nie poczuwa się do winy i twierdzi, że mali pacjenci mieli właściwy dozór. Wczoraj jednak rozmawiał z personelem o potrzebie wzmocnienia nadzoru nad pacjentami.
Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że mogło zostać popełnione przestępstwo przez nieletniego i sprawę rozstrzygnie sąd dla nieletnich. Prokuratura bada, czy nie doszło do zaniedbań ze strony szpitala.