Wyrok na Marka M. zapadł dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy. W procesie - z uwagi na kwestie wrażliwe, na dobro dzieci, które padły ofiarą M. - wyłączono jawność.
Sąd nie miał wątpliwości, że jedyną karą adekwatną do czynów, jakich dopuszczał się M., jest kara 25 lat pozbawienia wolności.
– Sąd podzielił nasz wniosek i wymierzył najwyższą karę, jaką przewiduje Kodeks karny za tego typu przestępstwa – komentuje dla Gazety Wyborczej Włodzimierz Marszałkowski, szef prokuratury Bydgoszcz-Południe, która przygotowała akt oskarżenia w tej sprawie. – Dobro pokrzywdzonych było i jest dla nas najważniejsze.
Zarzuty wobec Marka M. dotyczą okresu od sierpnia 2015 do marca 2017 roku - informuje Gazeta Wyborcza. "Marek M. gwałcił, kazał się dotykać lub odurzone dzieci dotykał swoim członkiem i penetrował odbyt palcami. Wszystko to filmował lub robił zdjęcia. Najpierw usypiał, a później zakuwał w kajdanki i zaklejał taśmą oczy. Kilku chłopców było w ten sposób potraktowanych wielokrotnie. Dzieci nie skarżyły się rodzicom, bo nie pamiętały, co się z nimi działo."
Psycholog, która zeznawała w procesie w charakterze biegłej, stwierdziła u Marka M. "zaburzenia preferencji seksualnej i skłonność do pedofilii, a także bezkrytyczne nastawienie do swoich zachowań i brak empatii do swoich ofiar. Biegły psychiatra uznał, że mężczyzna jest poczytalny.
Marek M. kategorycznie zaprzecza, że odurzał dzieci i je gwałcił. Przyznaje się, że „tylko je dotykał” - informuje gazeta.
Mężczyzna został namierzony, kiedy pochwalił się zdjęciami i innymi materiałami dokumentującymi jego przestępstwa w sieci. Został ujęty w 2017 roku. Łącznie postawiono mu 35 zarzutów. Prokuratura ustaliła 6 jego małoletnich ofiar - miały od 6 do 12 lat - informuje bydgoszcz.wyborcza.pl. M. był znany w Bydgoszczy między innymi z organizowania koncertów charytatywnych, udzielał się w fundacjach na rzecz dzieci i miał kontakt z dziećmi z rodzin zastępczych.
Prokuratura ustaliła, że usypiał dzieci środkami farmakologicznymi, a następnie wykorzystywał je seksualnie.
O tej sprawie pisaliśmy już, kiedy trwało śledztwo przeciwko M.
Śledczy w jego komputerze znaleźli nie tylko treści pornograficzne, ale i twarde dowody na to, że Marek M. obcował płciowo z dziećmi. Udało się te zdjęcia i filmiki odtworzyć, mimo że podejrzany wcześniej „wyczyścił” komputer.
- Jeden z czynów zarzucanych Markowi M. to zbrodnia - mówiła krótko po zatrzymaniu M. prok. Agnieszka Adamska-Okońska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Czyn, o którym była mowa już wtedy zakwalifikowano, jako zgwałcenie osoby małoletniej poniżej 15 roku życia.
39-letni były dziennikarz radiowy współpracujący niegdyś z dwiema ogólnopolskimi stacjami został zatrzymany w na początku marca 2017 roku w okolicach Bydgoszczy. Śledczy deptali mu po piętach od końca 2016 roku.
Zobacz również:
Rozpoczęła się największa inwestycja komunikacyjna w Bydoszczy. To rozbudowa ul. Kujawskiej. Co się zmieni? Zobacz: