30 lat od strajku studentów: Chodziło o wolność (ZDJĘCIA)

Aleksandra Dunajska
Studenci i pracownicy PL strajkujący jesienią 1981 roku
Studenci i pracownicy PL strajkujący jesienią 1981 roku Jacek Babicz
Mija 30 lat od wielkiego strajku studentów i pracowników uczelni. W Lublinie blisko trzy tygodnie protestowało kilka tysięcy osób we wszystkich szkołach wyższych w mieście.

- To się stało bardzo szybko. Była decyzja władz Niezależnego Zrzeszenia Studentów o strajku, informowaliśmy się nawzajem, ludzie szybko poszli po śpiwory i zebrali się w budynku naszego instytutu - wspominał wczoraj Jerzy Montusiewicz. - Weszliśmy do rektoratu UMCS, na portiernię, powiedzieliśmy, że zabieramy klucze i my tu teraz rządzimy. Poszły komunikaty w akademikach, studenci szybko zaczęli się gromadzić na prawie wszystkich wydziałach - relacjonował Adam Pęzioł. Obaj jesienią 1981 r. znaleźli się w grupie ponad czterech tysięcy lubelskich studentów, którzy rozpoczęli strajk okupacyjny na uczelniach.

Zobacz także: 30 lat po strajkach studentów. Wystawa w UP (ZDJĘCIA)

Wszystko zaczęło się od konfliktu w Wyższej Szkole Inżynierskiej w Radomiu. Poszło o ingerencję władz w wybór rektora i mianowanie na to stanowisko Michała Hebdy - bez wymaganych procedur i łamiąc zawarte wcześniej porozumienia. - Protest dotyczył jednak głębszego sporu o model funkcjonowania polskich uczelni w warunkach PRL. Chodziło zwłaszcza o treść przygotowanego projektu ustawy o szkolnictwie wyższym, w której NZS i "Solidarność" chciały zawrzeć jak najwięcej zdobyczy sierpniowej wolności, w tym jak największy zakres autonomii i niezależności wyższych uczelni. Władze komunistyczne - odwrotnie - chciały te przemiany maksymalnie ograniczyć - tłumaczył Marcin Dąbrowski, historyk z lubelskiego IPN.

- Chodziło o wolność uczelni, wolność słowa i wolność w ogóle - dodał Adam Pęzioł, jesienią 1981 r. przewodniczący Komitetu Strajkowego UMCS.

Radomski strajk rozlał się na wiele uczelni w kraju. W Lublinie protest objął wszystkie uczelnie. - Rozpoczął się 24 listopada. Został zainicjowany przez studentów, ale natychmiast poparły go Komisje Zakładowe "Solidarności" - tłumaczył Dąbrowski. - Nasi reprezentanci pojechali najpierw do Radomia, żeby zobaczyć, na ile protest w Radomiu zasługuje na poparcie. Obawialiśmy się początkowo, że to może być prowokacja. Jak tylko otrzymaliśmy relacje z Radomia, natychmiast podjęliśmy decyzję o wsparciu strajku studentów - wyjaśnia Lech Szafrański, przewodniczący uczelnianej komisji "S" na Akademii Rolniczej. Najwięcej studentów - prawie dwa tysiące - protestowało na UMCS. Do napisu na budynku uczelni "Nauka w służbie ludu" ktoś dopisał: "a nie prominentów". - Siedzibą Komitetu Strajkowego była Chatka Żaka. Tam też cały czas był z nami prof. Adam Kersten. Uruchomiliśmy tzw. Mały Uniwersytet NZS, nawet wydrukowaliśmy prowizoryczne indeksy - wspominał Adam Pęzioł.

Na Politechnice Lubelskiej strajk prowadzono w budynku Instytutu Technologii i Eksploatacji Maszyn (dzisiejszy Wydział Mechaniczny). W gmachu protestowało ponad 400 studentów (w sumie na PL uczyło się wówczas 1,2 tys. osób). - Popierał nas rektor, prof. Jakub Mames. Dyr. Instytutu, prof. Andrzej Weroński, udostępnił nam urządzenie do powielania, na którym kopiowaliśmy informator akademicki - mówiła Małgorzata Ciosmak, w 1981 r. studentka budownictwa.

Żacy spali w salach dydaktycznych na pierwszym piętrze. Nie było normalnych zajęć, ale profesorowie z zewnątrz prowadzili wykłady m.in. z historii czy ekonomii. - Mieliśmy rzutni,k więc organizowaliśmy pokazy filmów. Zrobiliśmy też m.in. wystawę o Katyniu - opowiadał Montusiewicz. I dodaje, że wszystko było precyzyjnie zorganizowane. W drukowanym codziennie w Informatorze wpisywany był program dnia. Wybrano służby porządkowe, wyznaczono dyżury do sprzątania. - Koledzy, którzy nie strajkowali, oddawali nam swoje bloczki żywieniowe. Wykorzystywaliśmy je później w stołówce. Czesław Malik, pracownik PL, przyniósł nam kiedyś cały plecak żółtego sera od ks. Zbigniewa Kuzi z Tatar. Popularnie nazywaliśmy go "zemstą Reagana", bo miał dziwny i ostry smak - podkreślał Montusiewicz. Odbywały się też msze św. - Cały czas był z nami ksiądz Wacław Oszajca. Miał zakrystię w pokojuOddziałowej Organizacji Partyjnej PZPR - śmiał się były student PL. Żacy organizowali sobie też rozrywki: turnieje brydżowe, szachowe, śpiewali, grali na gitarach. - Ale to nie był czas wesołej zabawy, bo studenci mieli się czego bać. Pamiętali o wydarzeniach 68 roku, groziło im co najmniej relegowanie z uczelni - przypominał dr Stefan Laskowski, wówczas asystentna PL.

Protestowały też Akademie Rolnicza i Medyczna oraz KUL.

- Strajk zakończył się impasem. Władze nie ugięły się pod presją przedłużającego się strajku. Ich krzepnącą już nieustępliwość unaoczniła najdosadniej interwencja sił MSW wobec strajkujących w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarnictwa w Warszawie w nocy z 2 na 3 grudnia 1981 - mówił Marcin Dąbrowski z IPN. Zgodnie z decyzją podjętą na szczeblu krajowym, strajk na lubelskich uczelniach ostatecznie zakończył się 12 grudnia. - Już wcześniej, zarówno w "S", jak i w NZS, pojawiła się tendencja do wygaszania protestu. Obawialiśmy się, że może stać się coś, co da władzy pretekst do wprowadzenia stanu wyjątkowego - dodał dr Laskowski z PL.

Tego nie udało się jednak uniknąć. W nocy z 12 na 13 grudnia rozpoczął się stan wojenny.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 30 lat od strajku studentów: Chodziło o wolność (ZDJĘCIA) - Kurier Lubelski

Komentarze 20

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

B
B.M.
Benek N. odezwij się.
B
B.M.
Ja strajkowałam na AR Lublin.To były straszne czasy, a zarazem nasza młodość i wiara,że coś się zmieni...........
U
Uczestniczka strajku j.w.
Zapomniałam dodać, że nikt z nas nie mógł opuścić budynku bez zgody władz strajku i specjalnej przepustki. Do budynku nie wpuszczano nikogo obcego. Nie mieliśmy żadnej możliwości kontaktu z rodzinami, które również nie wiedziały, co się z nami dzieje. Przy wejściu całą dobę czuwała kilkuosobowa "portiernia" pilnująca ewentualnych wchodzących i wychodzących. Lublinianie przynosili nam żywność, lecz nie wpuszczano ich do budynku. Gdy zachorowałam (przeziębiłam się, nie miałam swojego śpiwora, spałam jedynie pod paltem), "portiernia" najpierw zmierzyła mi temperaturę, zanim po porozumienie z władzami strajku wystawiła mi przepustkę, bym mogła pójść do lekarza. Z wysoką gorączką z Narutowicza do studenckiej przychodni na miasteczku akademickim UMCS szłam piechotą, nic nie jeździło, zima, mróz. Do godz. 12-tej musiałam dostarczyć zwolnienie lekarskie z powrotem do zarejestrowania na "portierni" pod rygorem wyrzucenia z uczelni. Droga powrotna odbyła się w ten sam sposób. Zdążyłam, kosztem późniejszego zapalenia płuc. Wróciłam do domu, też piechotą. O tym, co działo się dalej na "strajku" opowiedzieli mi koledzy, kiedy mogliśmy się znowu spotkać. Potem jak zwykle - codzienność tamtych i późniejszych czasów - niepewność jutra, zagubienie w realiach, zewsząd sprzeczne sygnały, kłamliwe informacje, rosnący brak zaufania do ludzi, obawa o życie swoje, najbliższych, przyjaciół. Stan wojenny - powszechny smutek i niknąca nadzieja wolności. Potem kolejne rządy kolesiów i kombinatorów politycznych na usługach obcych państw. A czy dzisiaj rzeczywiście mamy wolność? Zależni od dyrektyw Unii Europejskiej, od obcej energii, telekomunikacji, od obcych banków, marketów? Bez własnego przemysłu i środków produkcji? Bez własnego kapitału? Czy naprawdę właśnie tego chcieliśmy? Czy pozwolimy się kupić, sprzedać za uśmiech z Brukseli, Berlina czy Moskwy?
G
Gość
Ok. 10-tej rano zadzwonił do mnie kolega z roku i powiedział, że wszyscy studenci I roku Instytutu Wychowania Artystycznego obowiązkowo mają się stawić ze śpiworami i zapasem żywności na strajku na godz. 12-tą w budynku Wydziału PiP pod rygorem wyrzucenia z uczelni. Rozkaz władz Dziekanatu PiP (IWA było wtedy jednym z instytutów na tym wydziale). Zbaraniałam! Strajk za zgodą i na polecenie władzy? Coś mi tu śmierdziało. Stawiłam się jednak punktualnie. Zostałam wylegitymowana, zarejestrowana, dołączyłam do ludzi z mojego roku i obserwowałam, co się dzieje. Wszyscy byli podnieceni sytuacją, rozmawiali głównie o strajku, padały hasła wolnościowe, pozwalano nam się wykrzyczeć bez przeszkód. Odbyło się spotkanie z władzami strajku. Nasz instytut reprezentował Dobrosław Bagiński, pracownik IWA, członek "Solidarności". Jaką naprawdę rolę odgrywał w tym wszystkim? Dlaczego Wydział zorganizował ten strajk? Tego domyślałam się od początku - żebyśmy nie wyszli z protestem na ulice Lublina i nie utrudniali życia komunistycznym władzom i MO. Na strajku mieliśmy do dyspozycji kino, wojsko dostarczało nam bigos, grochówkę, odbywały się "patriotyczne" manify pełne sloganów i haseł. Po dwóch tygodniach takiej codzienności ze studentów uszło rewolucyjne powietrze, napięcia rozładowały się i można było strajk zakończyć. Zastanawiałam się wtedy, co ja zrobiłabym na miejscu ówczesnych władz komunistycznych Lublina z rozgorączkowaną młodzieżą, która mogła w nieprzewidziany sposób stworzyć zagrożenie dla ciągłości "jedynie słusznej" linii politycznej władzy? No cóż, zorganizowałabym internowanie dzieciaków dokładnie w taki sposób, jak zostało to właśnie zrobione. Super zagranie, prawda? Po tym strajku rewolucyjne nastroje młodzieży studenckiej nieco opadły, wróciliśmy do nauki, do zwykłych codziennych spraw w szarej, wciąż komunistycznej rzeczywistości. Najśmieszniejsze jest to, że wielu moich kolegów wciąż uważa się za "bohaterów" tamtych czasów, bo przecież strajkowali....
R
Robert
Andrzej, zajrzyj na www.nzspl1980.pl
C
Czerwona zaraza
No i macie co chcieliście! Wykolegowali was jak trzeba! Mieliście wszystko, byliście właścicielami środków produkcji a jesteście parobkami i nikt wam krzyży już nie stawia! Normalnie "miałeś chamie złoty róg"!!!
W
Wójnik
Cytat: "Warto było!!!
Dzięki temu możesz dzisiaj mówić i pisać co myślisz.
A cwaniaków którzy robili kariery i bogacili się kosztem innych nigdy nie brakowało."

Młody jesteś to i głupi.Każdemu kto był przyzwoity włos z głowy nie spadł,mimo że różne rzeczy się gadało.
I weź tą wolnością słowa nakarm dzisiaj rodzinę.
A
Andrzej
Byłem uczestnikiem strajku na PL. Zajmowalem się żywieniem strajkujących. Przywoziliśmy z okolicznych wsi produkty żywieniowe, ziemniaki, cebulę, marchew, mąkę itp. i przekazywaliśmy do kuchni na stołówce. Do dziś posiadam pokwitowania wydane przez Zespół Stołówek. Posiadam również zbiór wspomnianych w tekście Informatorów. Nosiły one nazwę "Informator Akademicki -Wydanie Strajkowe KS NZS PL, wydawane przez Biuro Informacji Studenckiej NZS PL. Zawierały one nie tylko program dnia, ale przede wszystkim informacje bieżące, uchwały Komitetu Strajkowego, teksty historyczne, poezję, ostatnia strona najczęściej poświęcona była satyrze i humorowi.
Pozdrawiam koleżanki i kolegów biorących wówczas udział w strajku.
d
dfg
A bo on nie strajkował.
d
dfg
A bo on nie strajkował.
J
Jan Trzeźwomyślący
Ci ówcześni studenci byli tak samo "nakręceni" jak i dzisiaj. Korzystali z danej im laby umajonej wzniosłymi celami. Tak naprawdę nie mieli pojęcia czemu to wszystko służy i kto za tym stoi. Nie mieli świadomości że nie idzie tu o ich przyszłość i o Dziady A. Mickiewicza a o interesy tych którym w 1968 roku Gomułka załatwił bilety w jedną stronę. Natomiast co z tego wszystkiego zyskali studnci ?.... a no to że teraz mogą swobodnie pomywać gary w Anglii i Irlandii ,być podrzędnymi wyrobnikami w niemieckich instytucjach albo przez skaypa pooglądać własne wnuki, które zamieszkały pod Paryżem.
Ten proces rugowania z Polski ludzi najwartościowszych trwa do dzisiaj . Tych co zaczynają rozumieć bo w ich domach rozmawia się o zakamuflowanych problemach naszej Ojczyzny nazywa się ich faszystami . Już nie muszą nieść swastyk
i mieć uniesionuch rąk do pozdrowienia - haj....wystarczy aby mieli w rękach Biało-Czerwone i śpiewali Jeszcze Polska......i już stają się faszystami na których nasyła się uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy.
Opamiętajcie się i zacznijcie myśleć własnymi głowami , powróćcie do autorytetu babci i dziadka a nie Szczuki, Blumsztajna,Pietrasiewicza i jeszcze paru innych którym "co nam honor gdy talary mają większy kurs od wiary."
Spojrzcie małolaty za siebie i przed ....dano wam zabaweczki do łapek ;stare BM-ki ,komputerki i multimedialne sale kinowe . Ale nie zauważyliście że dziadkowi i babci nie zrewaloryzowali emerytury i renty od lat. Dzisiaj na 4-10 przed śmiercią w zamian za psi grosz banki każą jej przepisać na siebie swoje domy i nieruchomości na których one stoją. Już nie dostaniecie spadku po protoplaście a klawiaturka od zabawki może w każdej chwili się zniszczyć. pokumajcie głębiej i przestańcie się ekscytować czymś co może być dla was bardzo zgubne....proszę
o
olo
2 tygodnie imprezy non stop
j
jurek
Dodam tylko do Twojej listy MINISTRA BONIEGO - kapuś SB, a dzisiaj za zasługi z przed 30 laty - MINISTER.
j
jurek
dzisiaj - MINISTER.Umie się facet ustawic. Zastanawiam się czy wtedy warto było to wszystko robic, żeby teraz taki BONI i wielu mu podobnych sprawowali wysokie urzędy państwowe. ŻENADA.
*odpis
I po tylu latach okazało się że nie o nasze ideały wtedy tam szło ale o interesy Michnika,Kuronia,Gieremka i całej żydowskiej diaspory. My cośmy załatwili to to że dzisiaj wydłuża nam
wiek emrytalny,ogranicza dostęp do służby zdrowia,stosuje drakoński system opodatkowań.
Wróć na i.pl Portal i.pl