Adam Bielan: Decyzja o usunięciu Gowina była spóźniona. Bez niego poparcie dla Zjednoczonej Prawicy będzie rosło

Lidia Lemaniak
Bielan: Jarosław Gowin będzie tracić pozycję polityczną. Dlatego zrobi wszystko, żeby do wyborów doszło jak najszybciej.
Bielan: Jarosław Gowin będzie tracić pozycję polityczną. Dlatego zrobi wszystko, żeby do wyborów doszło jak najszybciej. Adam Jankowski
- Po odejściu Gowina ze Zjednoczonej Prawicy nasze poparcie wzrosło, z czego bardzo się cieszymy i co wcale mnie nie zaskakuje. Gowin, zwłaszcza w ostatnich tygodniach, robił bardzo wiele, żeby poparcie dla naszego obozu spadało, m.in. atakując Polski Ład, czyli program, pod którym się wcześniej publicznie podpisał - mówi Adam Bielan, europoseł PiS, lider Partii Republikańskiej.

Kiedy Partia Republikańska oficjalnie dołączy do Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski i stanie się częścią Zjednoczonej Prawicy?
Jesteśmy częścią Zjednoczonej Prawicy już teraz. Należymy do klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dodatkowo ja osobiście reprezentuję Zjednoczoną Prawicę w Parlamencie Europejskim. Partia Republikańska podpisała się już także oficjalnie pod Polskim Ładem. W najbliższym czasie zostanie zmieniona również umowa koalicyjna.

Właśnie o to chciałam zapytać. Czy będzie oficjalna umowa koalicyjna między PiS, Solidarną Polską a Partią Republikańską, której jest Pan prezesem?
Tak, oczywiście. Rozmawiałem z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim na ten temat. Obaj zdajemy sobie sprawę z tego, że negocjacje musimy zakończyć w miarę szybko. Przełom września i października będzie już czasem intensywnych prac parlamentarnych w tym testów, którym poddawana będzie nasza większość. Zapewne pojawią się też wnioski personalne, takie jak o odwołanie marszałek Sejmu oraz ministra rolnictwa. Głosowany będzie Polski Ład. Jednocześnie, a może przed wszystkim - spodziewamy się też, niestety, czwartej fali pandemii koronawirusa. Na to wszystko musimy być przygotowani, stąd potrzeba dokonania zmian w konstrukcji Zjednoczonej Prawicy bez zbędnej zwłoki. Aby była ona stabilna i silna.

Przedstawiciele Partii Republikańskiej już są w rządzie, m.in. minister Michał Cieślak, czy wiceminister Jacek Żalek. Ci Panowie pozostaną na swoich stanowiskach?
Sądzę, że tak. Choć oczywiście zdanie zainteresowanych na ten temat będzie bardzo istotne. W Partii Republikańskiej decyzje zapadają kolegialnie. Zmiany personalne są uzgadniane. Warto podkreślić, że odróżnia nas to od Jarosława Gowina, który zarządzał partią w sposób autorytarny. Niestety szyld “Porozumienia” został przez Jarosława Gowina skompromitowany. Stąd m.in. nasza decyzja o połączeniu ugrupowania z Partią Republikańską.

O Jarosławie Gowinie jeszcze porozmawiamy. Czy zostanie Pan wicepremierem, czy nie ma Pan takich planów?
O kwestiach personalnych będziemy jeszcze rozmawiali z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim i panem premierem Mateuszem Morawieckim. Oraz - jak wspomniałem już wcześniej - w gronie koleżanek i kolegów z ugrupowania. Decyzje jeszcze nie zapadły stąd nie chciałbym teraz spekulować.

Jak to się stało, że posłowie: Janowska, Czartoryski i Kołakowski, którzy bardzo szumnie opuszczali PiS, wrócili jednak do klubu parlamentarnego i dołączyli do Pana Partii Republikańskiej?
W tym gronie znamy się od wielu lat. Z Panami Posłami Arkadiuszem Czartoryskim i Lechem Kołakowskim nawet kilkanaście lat. Panią poseł Małgorzatę Janowską poznałem bezpośrednio po tym, jak w zeszłej kadencji weszła do Sejmu i już wówczas rozmawialiśmy na temat tego, aby dołączyła do Porozumienia. Była wówczas bliska podjęcia takiej decyzji, ale ostatecznie się nie zdecydowała. Cieszę się, że teraz to się stało.

Pozostaje jeszcze poseł Zbigniew Girzyński… Partia Republikańska ma wobec niego jakieś plany?
Nie chcę w tej chwili komentować sytuacji poszczególnych posłów, którzy są w zawieszeniu między opozycją a naszym obozem, Wiemy, że sytuacja jest zmienna. W przypadku kilku osób nasze drzwi są otwarte, oczywiście nie dla wszystkich, ale dla części osób są otwarte na pewno. Z wieloma z tych posłów utrzymujemy kontakty, ale tego rodzaju rozmowy wymagają dyskrecji, również przez szacunek dla rozmówcy, więc nie mogę o nich mówić publicznie.

Powiedział Pan, że drzwi Pana partii są otwarte, ale nie dla wszystkich. Dla kogo więc są one stanowczo zamknięte?
W przypadku naszych byłych kolegów partyjnych, są one zamknięte dla tych, którzy zhańbili się brutalnym szantażowaniem osób, które odważnie stanęły po stronie wartości i już na przełomie roku, weszły w spór z Gowinem. Przypomnę, że poza warstwą polityczną, był spór o absolutnie fundamentalne wartości, czyli zasady demokracji. Gowin przez ponad dwa lata nie organizował w Porozumieniu demokratycznych wyborów, co przyznał sąd. Niestety, wtedy znalazły się osoby, które szantażowały rozmaitych ludzi, np. wyrzuceniem z pracy. Gowin, jako wicepremier i minister odpowiedzialny za gospodarkę, rozdawał mnóstwo posad i jego współpracownicy brali udział w brutalnych czystkach personalnych. Takich ludzi na pewno nie chcemy w naszej partii. W otoczeniu Gowina były też osoby mające - mówiąc eufemistycznie - bardzo niejasne powiązania ze światem przestępczym i dla takich ludzi, oczywiście, też w naszych szeregach nie ma miejsca. Inni działacze Porozumienia, którzy wraz z posłem Gowinem nie chcą zapisać się do PSL, są oczywiście bardzo mile widziani.

Dlaczego Pana partia nie połączy sił z Marcinem Ociepą? Jesteście przecież z tego samego środowiska politycznego, a zdaje się, że wiceminister obrony narodowej, buduje własne zaplecze.
Wiceminister Ociepa był bardzo długo, a można powiedzieć, że do końca, z Jarosławem Gowinem. W sporze między nami, a Gowinem, stanął za tym drugim. Cieszę się, że w końcu przejrzał na oczy, lepiej późno niż wcale. Rozumiem, że potrzebuje trochę czasu, żeby podjąć decyzję co do swojej przynależności partyjnej w Zjednoczonej Prawicy. Dla nas ważne jest, że nasi koledzy zdecydowali się pozostać w rządzie i przede wszystkim w klubie parlamentarnym PiS.

Już częściowo mówił Pan o tym wcześniej, ale chciałabym doprecyzować - czy to prawda, że działacze Porozumienia masowo przechodzą do Partii Republikańskiej, bo nie zgadzają się z opuszczaniem przez to ugrupowanie Zjednoczonej Prawicy?
Oczywiście, że tak, widać to po ich oficjalnych oświadczeniach. Tych przejść byłoby jeszcze więcej, gdyby nie fakt, że było pewne zamieszanie formalne. Wiele osób ma mętlik w głowie, kiedy wygrywamy w sądzie z Gowinem i nie wiedzą co robić - czy wychodzić z Porozumienia, w którym to ja pełnię obowiązki prezesa, czy zapisać się do Republikanów. Zdajemy sobie sprawę z tego zamieszania i tak, jak sygnalizowaliśmy to jeszcze przed wakacjami, chcemy zakończyć to zamieszanie jesienią, kongresem zjednoczeniowym Porozumienia z Partią Republikańską. Wtedy to nasze koleżanki i koledzy będą mieć najprostszy wybór, jaki można mieć - czy iść z Jarosławem Gowinem do PSL, czy zostać w Zjednoczonej Prawicy.

Czyli dla Jarosława Gowina widzi Pan polityczną przyszłość z PSL. To byłby dość logiczny wybór, ale w PSL jest wielu polityków, którzy mówią stanowcze „nie” dla współpracy z byłym wicepremierem.
Po odejściu Gowina ze Zjednoczonej Prawicy nasze poparcie wzrosło, z czego bardzo się cieszymy i co wcale mnie nie zaskakuje. Gowin, zwłaszcza w ostatnich tygodniach, robił bardzo wiele, żeby poparcie dla naszego obozu spadało, m.in. atakując Polski Ład, czyli program, pod którym się wcześniej publicznie podpisał. Polacy ocenili też jego propozycje, dając mu w sondażu 0 proc. poparcia. Taka jest właśnie obecna wycena Gowina na rynku politycznym. To oczywiste, że Gowin nie ma najmniejszych szans na samodzielne przekroczenie progu wyborczego i może się jedynie zapisać do istniejących partii. Donald Tusk zdecydowanie odrzucił możliwość współpracy z nim, to samo powiedział Szymon Hołownia. Pozostało mu więc już tylko PSL. Pytanie - jakie warunki ta partia przedstawi Gowinowi? Paweł Kukiz był dla PSL zdecydowanie bardziej atrakcyjnym partnerem, bo miał swój elektorat, miał 2-3 proc. poparcia. Bardzo symptomatyczne jest to, czy Gowinowi uda się wywalczyć pozycję lidera na liście wyborczej w Krakowie, bo dla niego bardzo ważny był zawsze start z tego okręgu, czy też zostanie zesłany w jakieś inne miejsce. Oczywiście, pozostaje pytanie, czy PSL w ogóle przekroczy próg wyborczy.

Był Pan pierwszym, który poszedł na otwartą wojnę z Jarosławem Gowinem. Czy teraz, kiedy nie ma go już w rządzie, odczuwa Pan z tego powodu satysfakcję?
Żeby być precyzyjnym - to Gowin wypowiedział wojnę nam, czyli krytykom jego działań. On po prostu, niezgodnie ze statutem partii, zaczął z niej usuwać: Jacka Żalka, Kamila Bortniczuka, Michała Cieślaka oraz innych polityków, którzy odważnie przeciwstawili mu się rok temu. Absolutnie nie czuję żadnej satysfakcji, czuję wielki zawód wobec człowieka, który był ważnym elementem Zjednoczonej Prawicy, pełnił istotne funkcje w państwie, ale rozsadzała go chorobliwa ambicja i wciąż chciał więcej. Jeżeli ktoś jest wicepremierem, ma potężne kompetencje, a koniecznie chce zostać premierem czy też marszałkiem Sejmu, a nie ma ku temu podstaw politycznych, to jest to - jak już powiedziałem - chorobliwa ambicja. Tacy ludzie przegrywają wszystko. Nas to kosztowało bardzo wiele złych emocji, straconych miesięcy - również w sensie politycznym. Premier Morawiecki i prezes Kaczyński przez wiele miesięcy musieli negocjować Polski Ład z kimś, kto robił to w złej wierze. Potem podpisał się publicznie pod tym programem, żeby chwilę później zacząć go podważać i krytykować. Ale czasu nie cofniemy, musimy iść naprzód.

Skoro już Pan zaczął o tym mówić, to co takiego się stało, że Jarosław Gowin najpierw podpisał, w obecności kamer, Polski Ład, a potem zaczął go tak bardzo krytykować? Nie brakuje opinii, że były na niego naciski, np. różnych lobbystów...
Akurat w tym wypadku nie mogę wykluczyć żadnej teorii spiskowej. Moim zdaniem iskrą, która spowodowała, że Gowin zalał się żółcią, nie doceniał tego, co ma, był bardzo zły wynik osobisty, jaki uzyskał w ostatnich wyborach parlamentarnych. Zaczął flirtować z opozycją, bo uważał, że to oni dadzą mu więcej, a on sam będzie języczkiem u wagi, który zdecyduje o tym, jak będzie wyglądała większość sejmowa, a dzięki temu zostanie marszałkiem, a może i premierem. Dzisiaj już wiem, że ta decyzja zapadła na początku obecnej kadencji Sejmu, a wszystkie późniejsze spory, szukanie pretekstów, tylko to potwierdziły. Podam przykład tzw. lex TVN, przeciw któremu Gowin bardzo protestował. Jeszcze kilka lat temu on sam mówił o konieczności tzw. repolonizacji mediów - usunięcia z polskich mediów całego kapitału zagranicznego, w tym europejskiego, a więc rozwiązania dużo bardziej radykalnego niż obecnie procedowana ustawa. To pokazuje, że poglądy nie miały żadnego znaczenia, bo mógł on je zmienić o 180 stopni.

Jak ocenia Pan aktywność medialną Jarosława Gowina po wyrzuceniu z Zjednoczonej Prawicy? Czy to w ogóle wypada chodzić po mediach i ujawniać jakieś wewnętrzne sprawy z przeszłości?
To, co teraz robi Jarosław Gowin, całkowicie odbiera mu wiarygodność. Jeszcze niedawno głosił tezy, że Zjednoczona Prawica to coś najlepszego, co mogło spotkać Polskę. Dzisiaj krytykuje wszystko i twierdzi, że trzeba zmienić rząd i marszałek Sejmu. W tym samym czasie zmieniło się tylko jedno - on sam stracił stanowisko i wpływy, Myślę, że takie zachowanie wyborcy ocenią bardzo źle. Wyraźnie widać, że nie chodzi o żadne poglądy i postawę moralną, tylko o walkę o utrzymanie się na politycznej powierzchni. Gowin już dzień po wyrzuceniu z rządu stał w kółeczku z politykami opozycji i z nimi spiskował, a kilkanaście dni później pobiegł wyspowiadać się „Gazecie Wyborczej”. To wszystko pokazuje, że już od wielu miesięcy mieliśmy z nim problem, a decyzja o usunięciu go ze Zjednoczonej Prawicy była spóźniona.

Ale z tego swoistego „maratonu” medialnego Jarosława Gowina, możemy dowiedzieć się m.in., że PiS, czy też szerzej Zjednoczona Prawica, rozważa przedterminowe wybory. Coś Panu wiadomo o takim scenariuszu?
Jarosław Gowin z każdym tygodniem po wyrzuceniu z rządu będzie tracić pozycję polityczną i zainteresowanie mediów. Dlatego zrobi wszystko, żeby do wyborów doszło jak najszybciej. Ale nasze cele są całkowicie odwrotne. Chcemy stabilizacji. Zrobimy wszystko, o ile utrzymamy większość w Sejmie - a wierzę, że tak będzie - żeby wybory parlamentarne odbyły się w konstytucyjnym terminie, czyli jesienią 2023 roku. Polska ma w najbliższym czasie mnóstwo wyzwań z którymi musimy sobie poradzić. Pandemia COVID i jej skutki społeczno-gospodarcze. Walka z agresją białorusko-rosyjską na granicy. Konieczność wdrożenia Krajowego Planu Odbudowy. Ostatniej rzeczy jakiej w tej chwili potrzebujemy do ostra kampania wyborcza, która nas wszystkich jeszcze bardziej podzieli.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl