Afera na Signalu. Dyrektorka Wywiadu Narodowego USA: dodanie dziennikarza do dyskusji było błędem

Grzegorz Kuczyński
Opracowanie:
Szefowa wspólnoty wywiadowczej USA tłumaczyła się przed Kongresem
Szefowa wspólnoty wywiadowczej USA tłumaczyła się przed Kongresem J. Scott Applewhite/Associated Press/East News
Dodanie dziennikarza do dyskusji na Signalu o uderzeniu w Jemenie było błędem, ale nie zostały tam podane żadne informacje niejawne - powiedziała w środę w Izbie Reprezentantów dyrektorka Wywiadu Narodowego Tulsi Gabbard. Demokraci zarzucili jej kłamstwo, zaś administracja Trumpa bagatelizuje sytuację.

Gabbard, która brała udział w dyskusji na Signalu, odpowiadała w środę na pytania kongresmenów podczas wysłuchania przed komisją ds. wywiadu w Izbie Reprezentantów. Mimo że w środę magazyn "The Atlantic" opublikował pełny zapis czatu włącznie z harmonogramem uderzeń w Jemenie, koordynatorka służb wywiadowczych USA nadal utrzymywała, że nie były to informacje niejawne.

Gabbard o Signalu

- To był błąd, że reporter został przypadkowo dodany do czatu z wysokimi rangą decydentami bezpieczeństwa narodowego, którzy dyskutowali o polityce dotyczącej zbliżających się ataków na Huti i skutków ataku. Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego wziął na siebie pełną odpowiedzialność za to, a Rada Bezpieczeństwa Narodowego przeprowadza dogłębną analizę - powiedziała Gabbard.

- Rozmowa była szczera i delikatna, ale jak stwierdził prezydent i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, nie udostępniono żadnych tajnych informacji. Nie udostępniono żadnych źródeł, metod, lokalizacji ani planów wojennych. Była to standardowa informacja dla gabinetu bezpieczeństwa narodowego, która została dostarczona wraz z aktualizacjami przekazanymi zagranicznym partnerom w regionie - dodała.

Afera w sprawie Jemenu

W podobnym tonie reagowali w środę na publikację inni zamieszani urzędnicy, którzy skupili się na atakowaniu dziennikarza Jeffreya Goldberga, który ujawnił sprawę.

"The Atlantic opublikował tak zwane 'plany wojenne', a te 'plany' obejmują: Brak nazw. Brak celów. Brak lokalizacji. Brak jednostek. Brak tras. Brak źródeł. Brak metod. I brak tajnych informacji. To są naprawdę g... plany wojenne" - napisał na platformie X szef Pentagonu Pete Hegseth. "To dowodzi tylko jednej rzeczy: Jeff Goldberg nigdy nie widział planu wojennego ani 'planu ataku' (jak teraz to nazywa)" - dodał.

Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt nazwała Goldberga "antytrumpowskim hejterem" i "propagandystą".

Co było na czacie?

Jak jednak zwracali uwagę w środę członkowie komisji ds. wywiadu, w wysłanym przez Hegsetha planie operacji przeciwko Huti zawarte zostały dokładne godziny planowanych uderzeń i harmonogram startu samolotów. Podkreślali, że wytyczne zarówno Pentagonu, jak i Biura Dyrektora Wywiadu Narodowego nakazują klasyfikację takich informacji jako tajne lub ściśle tajne.

Jednak jak tłumaczyła w środę Gabbard, ostatecznie to sam szef resortu obrony może zdecydować, jak sklasyfikować swoje informacje. Szef agencji wywiadu wojskowego DIA Jeffrey Kruse przyznał mimo to, że gdyby Huti lub przeciwnicy Ameryki zdobyli informacje podane w czacie przez Hegsetha, mogłoby to negatywnie wpłynąć na operację.

Co na to Republikanie?

Krytycznie wobec podejścia administracji Trumpa wypowiedział się w środę szereg Republikanów w Kongresie. Były generał lotnictwa, kongresmen Don Bacon, stwierdził, że podane przez Hegsetha dane były wrażliwe i niejawne, a Biały Dom powinien przyznać się do błędu, by "zachować swoją wiarygodność".

Lider Republikanów w Senacie John Thune powiedział, że administracja "popełniła błąd, powinna się do tego przyznać i to naprawić", zaś szef komisji ds. sił zbrojnych Roger Wicker zapowiedział, że zwróci się o przyspieszone śledztwo w sprawie do inspektora generalnego Pentagonu.

emisja bez ograniczeń wiekowych

Źródło:

Polska Agencja Prasowa
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl