Spis treści
53-letni Shane Millan był agentem federalnego patrolu granicznego USA w Nowym Jorku i przyznał się do stawianych mu zarzutów.
Od nieco zależało, kto wjedzie do Ameryki
Jego niecne praktyki miały miejsce na wyspie Wellesley w stanie Nowy Jork. Millan odpowiadał za przetwarzanie dokumentów, które umożliwiłyby imigrantom, którzy nielegalnie chcieli dostać się do Stanów Zjednoczonych, pozostanie w USA do czasu rozprawy sądowej.
Jedną z jego ofiar była kobieta mieszkająca w Eagle Pass w Teksasie w pokoju ze swoją roczną córeczką. Millan powiedział, że w jej aktach napisano, że ma tatuaż na klatce piersiowej, co jest kłamstwem.
Ale Millan nakazał jej pokazać piersi. Kobieta odsłoniła je, a potem agent kazał jej zrobić to jeszcze raz. Z sądowych dokumentów wynika, że kiedy stawiała opór, agent mówił jej, że nie podpisze dokumentów pozwalających jej na pozostanie w USA, jeśli nie pokaże mu piersi.
Witamy w Stanach Zjednoczonych
Zgodnie z dokumentami sądowymi Millan powiedział kobiecie: „OK… Witamy w USA”.
Innego razu przesłuchiwał inną kobietę przez kamerę internetową, a w jej pokoju był jej mąż i dzieci. Kazał mężowi i maluchom opuścić pokój, a następnie zapytał kobietę, czy ma jakieś tatuaże.
Ta powiedziała, że ma tatuaż na obojczyku i wtedy usłyszała, że musi obnażyć się do pasa. Najpierw protestowała, w końcu spasowała i podniosła koszulę. Przed końcem przesłuchania kazał jej zrobić to ponownie i kobieta posłusznie wykonała polecenie. Takich kobiet - ofiar wirtualnych przesłuchań - ma mieć Millan więcej na sumieniu.
Ustalono, że używał też swojego komputera do wyszukiwania fraz w języku hiszpańskim, aby nakazać kobietom pokazywać piersi.
Millan ma stanać przed sądem 7 lipca i grozi mu kilka lat więzienia. Z pracy został już wcześniej zwolniony.