Czerwiński ma za sobą bardzo udany start sezonu. Choć Zagłębie raz grało lepiej, raz gorzej, to do jego postawy kibice i eksperci zastrzeżeń nie mieli. Szybki, mocno zdeterminowany i na wskroś ofensywnie usposobiony prawy obrońca dobrymi występami wpadł w oko sztabowi szkoleniowemu selekcjonera Jerzego Brzęczka.
Co prawda ten nie powołał go na mecz Ligi Narodów z Włochami oraz towarzyskie starcie z Irlandią we Wrocławiu, ale nazwisko piłkarza Zagłębia znajduje się w notesie Brzęczka. Wygląda na to, że na razie o pierwszym powołaniu 25-latek będzie musiał zapomnieć i skupić się na walce o powrót do zdrowia.
Czerwiński feralnej kontuzji doznał podczas czwartkowego sparingu z zespołem 1. Bundesligi RB Lipsk (zakończonego porażką Zagłębia 0:1 - przyp. PJ). Przeskoczył nad wślizgiem atakującego go z dużym impetem Yussufa Poulsena i choć Duńczyk go nie dotknął, to Czerwiński upadając źle postawił nogę i po chwili zwijał się z bólu.
Już wtedy rokowania nie były najlepsze, ale czarny scenariusz potwierdziły dopiero szczegółowe badania. Zawodnik przejdzie teraz zabieg rekonstrukcji więzadła w klinice Villa Stuart w Rzymie. W najlepszym przypadku do gry wróci w lutym.
Twardy orzech do zgryzienia ma w związku z tym trener Zagłębia Mariusz Lewandowski. W jego kadrze nie ma drugiego nominalnego prawego obrońcy. Z konieczności na tej pozycji może grać Jakub Tosik. Być może będzie zmuszony sięgnąć po kolejnego młodego piłkarza z klubowej akademii.