Południowokoreańska armia poinformowała o wystrzeleniu ponad dziesięciu rakiet, w tym trzech rakiet balistycznych krótkiego zasięgu. Jedna z nich miały spaść niebezpiecznie blisko granicy morskiej między oboma państwami.
Wojsko Korei Południowej poinformowało, że po raz pierwszy północnokoreański pocisk wylądował tak blisko granicy morskiej od czasu podziału tych krajów w 1948 roku. - Jest to wydarzenie bez precedensu i nie będziemy tego tolerować – oświadczyły południowokoreańskie władze wojskowe.
W związku z demonstracją siły władze nakazały mieszkańcom wschodniego wybrzeża wyspy Ulleungdo ewakuację do schronów.
Do incydentu doszło kilka godzin po tym, jak północnokoreański reżim wydał zawoalowaną groźbę użycia broni nuklearnej przeciwko Stanom Zjednoczonym i ich koreańskiemu sojusznikowi.
W ostatnich miesiącach na Półwyspie Koreańskim narastają animozje. Korea Północna testowała szereg rakiet zdolnych do przenoszenia broni jądrowej i przyjęła prawo zezwalające na zapobiegawcze użycie takiej broni w szerokim zakresie sytuacji.
Korea Północna argumentowała, że ma to na celu ostrzeżenie Waszyngtonu i Seulu przed wspólnymi ćwiczeniami wojskowymi, które Pjongjang uznaje za próbę inwazji.
W oświadczeniu wydanym w środę Pak Jong Chon, sekretarz rządzącej Partii Robotniczej Korei Północnej, który jest uważany za bliskiego powiernika przywódcy Kim Dzong Una, nazwał te ćwiczenia „agresywnymi i prowokacyjnymi”.
Źródło: NBC News
