Amatorka za miliony. O drugiej miejskiej telewizji w Krakowie

Wojciech Mucha
Wojciech Mucha
Zrzut ekranu z premierowego odcinka audycji Hello Krakow
Zrzut ekranu z premierowego odcinka audycji Hello Krakow
„Nie będzie kabaretu, będzie chór!” - te słowa Stanisława Anioła, dozorcy kultowego bloku przy ul. Alternatywy 4 przypomniały mi się, gdy dowiedziałem się, że oto DRUGA urzędowa telewizja w Krakowie przepoczwarza się z formuły poranno-newsowej na wieczorno – lifestylową.

Spis treści

Szerszej niż podwawelska publiczności należy się pewne wyjaśnienie. Kraków ma dwie urzędowe telewizje. Pierwsza – magistracka „telewizja.krakow.pl” - niczym się nie różni od podobnych przekaźników, jakich pełno przy polskich urzędach. Swoje telewizje mają urzędy marszałkowskie, prezydenci miast, wojewodowie, a zapewne i organy mniejszego kalibru, nic więc dziwnego, że ma ją także Kolebka Polskiej Kultury (i Architektury).

Owe twory, podobnie jak reszta samorządowych „mediów” służą trzem rzeczom: utrzymywaniu włodarzy miasta w dobrym nastroju, tj. przekonaniu, że ich praca jest dostrzegana, a słowo niesie się w lud, przewalaniu publicznych pieniędzy oraz nieudolnej propagandzie. Każdy z Państwa, jak Polska długa i szeroka, może się o tym przekonać po lekturze rozdawanych za darmo gazetek, wyświetlanych w autobusach i tramwajach ogłoszeń i filmów, czy wyskakujących z mediów społecznościowych postów sponsorowanych.

Jak zastąpić dziennikarzy?

O tym, ile to kosztuje, wiadomo wiele. Podobnie, jak o tym, że tzw. media samorządowe już dawno przestały odgrywać rolę niewinnych przekaźników urzędowych komunikatów. Dziś w agresywny sposób i poza kontrolą (często nie podlegają np. Prawu Prasowemu) roszczą sobie prawo do dominowania przekazem informacyjnym w „małych ojczyznach”.

Jak pisał zajmujący się tematyką samorządową Andrzej Andrysiak, autor książki "Lokalsi. Nieoficjalna historia pewnego samorządu": „Pełnowartościowe redakcje zastępowane są przez media sponsorowane przez samorząd. Władze Wrocławia np. na portal wroclaw.pl wydają kilkadziesiąt milionów złotych rocznie”. W zależności od wielkości miasta czy gminy (i stopnia bezczelności jej włodarzy) kwoty są różne, choć zawsze spore. Władze Krakowa są jednak w awangardzie bezczelności.

I tak w pierwszej miejskiej telewizji (telewizja.krakow.pl) prezydent Krakowa Jacek Majchrowski występuje cyklicznie, by w stylizowanej na dziennikarski wywiad rozmowie ze swoją pracownicą ogłosić urbi et orbi to, co akurat ma do ogłoszenia i reagować na kryzysy w mieście.

Przykładowa reklama comiesięcznej rozmowy z prezydentem Krakowa
Przykładowa reklama comiesięcznej rozmowy z prezydentem Krakowa

„Telewizja.Krakow.pl” znana jest także z tego, że jakiś geniusz postanowił reklamować ją poprzez tłumaczenie ludziom, że Telewizja Kraków.pl to nie to samo, co regionalny oddział TVP (TVP Kraków).

Głównymi tematami w "telewizji internetowej miasta Krakowa" są te mające przekonać widza, że w mieście wszystko działa i jest ok, a jeśli akurat nie działa lub nie jest ok, to jest to wina wszystkich, poza władzami miasta. W ostatnich kilku dniach tematem przewodnim jest także śnieg we wszystkich odsłonach – od magicznej po apokaliptyczną.

Telewizja.krakow.pl ma także swój cotygodniowy serwis informacyjny. W najnowszym odcinku poruszanymi tematami były: Budżet Krakowa na 2023 r, zmiany w uchwale antysmogowej i kwestie remontów i budów: zwanego studnią bez dna stadionu przy ul. Reymonta i Trasy Wolbromskiej. Mowa była także o ważnym społecznie temacie - poszukiwaniu rodzin zastępczych dla dzieci z domów dziecka.

Ściga się więc "telewizja internetowa miasta Krakowa" z lokalnymi mediami, tyle tylko, że robi to w niezakłócony ewentualnymi kontrowersjami czy nieprzychylnymi komentarzami sposób. To zresztą, jak wskazano, modus operandi wszystkich udających media samorządowych tworów, które nawet nie udają, że chodzi im o coś innego niż zmonopolizowanie lokalnego rynku medialnego i „zawłaszczenie narracji”.

Na wojnie (i dużych słomianych inwestycjach) najlepiej się zarabia

Pod Wawelem poza wspomniana „telewizją kraków.pl”, władze Krakowa (Krakowskie Biuro Festiwalowe) odpowiadają także za redagowany przez zaprzyjaźnionych z nimi autorów „Kraków. Miesięcznik społeczno-kulturalny” i czasopismo „krakow.pl.”. Ten ostatni to szeroko kolportowany w lud dwutygodnik wydawany przez Urząd Miasta Krakowa.

Zasługuje on na uwagę nie ze względu na to, o czym jest tam pisane (zakres tematyczny jak w magistrackiej telewizji), a raczej czego brakuje. Propaganda i cenzura doszła tam do tego stopnia, że w ostatnich miesiącach zrezygnowano ze zwyczajowego oddawania stron miejskim radnym, którzy najwyraźniej nie zrozumieli konwencji periodyku i zdarzało się, że krytykowali politykę prezydenta Jacka Majchrowskiego lub jego ludzi. Radnym wiec strony odebrano, tłumacząc to m.in... „niezależnością redakcji dwutygodnika” oraz faktem, że radni nie partycypują w kosztach druku i kolportażu gazetki, więc sami są sobie winni.

Z informacji, do których dotarłem wynika, że Urząd Miasta krzyknął sobie za przekazywane dotąd bezpłatnie strony 200 tys. zł. Jak łatwo się domyślić, jest to kwota zaporowa. Jednocześnie w najnowszym (świątecznym - 14 grudnia 2022 r.) numerze periodyku znajdujemy tak „wartościowe” materiały, jak utrzymany w gazetowowyborczej konwencji wywiad z psychoterapeutą behawioralno-poznawczym o tym, "jak przetrwać święta".

Wyimek ze „świątecznego” wywiadu zamieszczonego w dwutygodniku krakow.pl
Wyimek ze „świątecznego” wywiadu zamieszczonego w dwutygodniku krakow.pl

Władzom Krakowa to wszystko jednak nie wystarczyło i dlatego tuż po pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę uruchomiono perłę w koronie ich medialnego koncernu - DRUGĄ miejską telewizję – Play.Krakow.pl.

Zarządzana przez powołaną chwilę wcześnie miejską spółkę Krakow5020 telewizja miała rzekomo relacjonować pomoc uchodźcom i emitować skierowane do nich komunikaty. Dość prędko okazało się, że narracja o pomocy uchodźcom miała w sobie więcej z tzw. warwashingu niż z działalności charytatywnej (warwashing – wykorzystywanie przez osoby, firmy i instytucje wojny i szeroko rozumianej pomocy jej ofiarom do swoich osobistych celów).

Wraz ze stabilizacją sytuacji z uchodźcami DRUGA urzędowa telewizja stała się bowiem równoległym do „telewizji.krakow.pl” kanałem do przekazywania propagandowych komunikatów, a także realizacji zawodowych fantazji jej pracowników.

Media społecznościowe (a za nimi całe miasto huczało), że rzecz jest de facto opłacaną przez krakowian zabawką dla garstki zaprzyjaźnionych ze sobą ludzi - specjalistów od public relations, urzędników, dzieci urzędników (córka skarbniczki miasta została dyrektor ds. rozwoju), zaprzyjaźnionych handlarzy (jedna z urzędniczek była wcześniej dostawcą ekskluzywnych serów dla obecnej prezes spółki) i miejscem miękkiego lądowania dla lokalnych dziennikarzy, którym znudziło się szukanie dziur w całym.
Jednocześnie kontrowersje od początku budził rozmach, z jakim inwestycja była prowadzona. Dziennikarze „Gazety Krakowskiej”, portalu interia.pl i lokalnego wydania „Gazety Wyborczej” ustalili m.in. że roczny koszt funkcjonowania play.krakow.pl może wynieść nawet 24,5 mln zł., na pensje spółka wydaje ponad 800 tys. zł miesięcznie, a jak niesie wieść, wydział kultury Urzędu Miasta zawnioskował o przekazanie wydającej telewizję spółce w 2023 r. 74,7 mln zł. Napisano o tym sporo, na przykład tutaj.

Pod Wawelem sprawa zrobiła się tak elektryczna, że powołano specjalną komisję Rady Miasta Krakowa ds. wydatków w spółce Krakow 5020. Wchodzący w jej skład radni nie mogą jednak doprosić się kluczowych dokumentów, a spotykać się z nimi nie chce prezydent Krakowa, człowiek za sprawę odpowiedzialny najbardziej.

Nowa gościnność i nieszablonowość promocji

W ostatnich dniach doszło jednak do pewnej refleksji. Władze spółki Krakow 5020 po nieudanych fikołkach z pogranicza PR-u i zwykłej bezczelności, objawiającej się obrażaniem mieszkańców postanowiły odmienić oblicze telewizji i w miejsce rzekomo lifestylowej ramówki Play.krakow.pl wprowadziły nowy, godzinny program internetowy z wiadomościami z miasta – Hello Krakow.

- 12 grudnia 2022 roku, o godz. 18:00 odbędzie się premiera nowej odsłony programu, którego celem jest nieszablonowa promocja miasta Krakowa. Na platformie multimedialnej PLAY KRAKÓW pojawi się program Hello Kraków, produkowany przez miejską spółkę Kraków5020. Żyjemy tym miastem dla Ciebie – to hasło kampanii towarzyszącej startowi – usłyszeli krakowianie.

Nie usłyszeli jednak tego, czego domagają się od blisko roku, czyli odpowiedzi na pytania: Po jaką jasną cholerę powstała ta telewizja? Czy Krakowowi, jednej z najpotężniejszych polskich marek potrzeba jest „nieszablonowa promocja”? Dlaczego pomimo wizerunkowej katastrofy i oczywistego braku zapotrzebowania na taki „produkt” władze spółki, ale także władze miasta brną w ten projekt?

Cóż, jak przekonuje Izabela Błaszczyk, prezes zarządu Krakow 5020 „wszystko to wpisuje się w strategię Nowej Gościnności, która przyświeca promocyjnym działaniom miasta”. I tylko złośliwym może się to kojarzyć z „nową normalnością” jaką wieszczono w postpandemicznym świecie. Tę też zapowiadano i nikt nie wiedział, czym ma być, a jak jest – wszyscy widzą.

Co zaś tyczy się „nieszablonowej promocji Krakowa”, to okazały się nią katastrofalnie przygotowane pod względem technicznym materiały, nudziarstwo i brak profesjonalizmu, które widać już po pierwszych odcinkach nowej ramówki, m.in. kilkuminutowa relacja z miejsca, w którym nic się nie dzieje (opustoszałej górki saneczkarskiej) oraz równie długa prognoza pogody dla Krakowa (sic!). Tu nie pokazano nawet zwyczajowej planszy z chmurkami, za to połączono się z pogrążonym w ciemnościach Rynku Głównym, skąd relację (prawdopodobnie pierwszą w swoim życiu) nadawał wyraźnie rozemocjonowany reporter ukraińskiego pochodzenia. W najnowszym (14 grudnia) odcinku powrócił pogodynek.

By była jasność - nie mam nic przeciwko dziennikarskim próbom i wiem, że mogą być stresujące. Przestrzenią do nich powinny być jednak akademickie media, własne kanały w mediach społecznościowych i praktyki studenckie, a nie przepłacone, przeskalowane, nieopłacalne i niepotrzebne zabawki dla garstki osób. Dziś ta arcydroga inwestycja to jedynie miejsce pracy dla kilkudziesięciu ludzi, pośmiewisko dla porównywalnej liczby widzów i niewytłumaczalna dla wszystkich krakowian historia.

Z tego ostatniego zdaje chyba sobie sprawę sam prezydent Miasta Krakowa, prof. Jacek Majchrowski. O ile w pierwszym odcinku Hello Kraków można było zobaczyć jego nazwisko w napisach końcowych, to w drugim odcinku pieczątki prezydenta zabrakło. Szkoda. Zawsze przecież dobrze jest wiedzieć, że jak na wspomnianej Alternatywy 4, „Nad wszystkim czuwa gospodarz domu, nie da on krzywdy zrobić nikomu”. A swoim ludziom to już na pewno.

Zrzut ekranu z premierowego odcinka audycji Hello Krakow
Zrzut ekranu z premierowego odcinka audycji Hello Krakow
od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl