Minister Moskwa podsumowała też działania, które zostały podjęte przez rząd i instytucje podległe. Podkreśliła, że decyzją premiera został powołany zespół ds. skażenia Odry. Równocześnie działają lokalne sztaby kryzysowe. Na dziś przebadano ponad 150 próbek wody, a laboratoria pracują 24 h.
- Podjęliśmy decyzję, że część próbek wyślemy do innych zagranicznych laboratoriów. W najbliższych godzinach próbki zostaną poddane badaniom w kierunku poszukiwania 300 potencjalnych substancji, teraz podlegają badaniu na pestycydy - poinformowała Anna Moskwa.
Przypomniała, że do tej pory żadne z tych działań nie potwierdziło obecności substancji toksycznych, jednocześnie były też prowadzone badania śniętych ryb pod kątem obecności rtęci i metali ciężkich. Badania te nie potwierdziły ani obecności rtęci, ani metali ciężkich. - Jednocześnie podjęliśmy decyzję o kompleksowych sekcjach ryb, ale także o analizie zachowania ryb w ostatnich momentach przed śnięciem. Analizujemy różne warianty, zarówno wprowadzenia substancji niebezpiecznych, które mogą powodować śnięcie ryb, choć żadnych nie zidentyfikowaliśmy, ale też bierzemy pod uwagę podniesione wskaźniki, związane z sytuacją w przyrodzie" – dodała minister.
Przyznała, że nadal brane jest pod uwagę zatrucie rzeki.
- To, co stwierdziliśmy, to podniesiony poziom tlenu, który odbiega od stężeń występujących w lecie, wysokie temperatury, niski poziom wody, ale także brak rozkwitu, to może, choć nie musi wskazywać, że chodzi o nienaturalne pochodzenie – powiedziała Anna Moskwa.
Dodała, że w trybie ciągłym są kontrolowane podmioty, które prowadzą działalność gospodarczą wzdłuż rzeki oraz, że wyznaczona została nagroda w wysokości 1 mln zł dla osoby, która pomoże w identyfikacji ewentualnego sprawcy.
W niedzielę w Zachodniopomorskim Urzędzie Wojewódzkim w Szczecinie odbyło się spotkanie ministrów ds. środowiska i gospodarki wodnej Polski i Niemiec ws. zanieczyszczenia Odry. Ze strony Polski w konferencji udział wzięli: minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk i wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki.
Z strony Niemiec w spotkaniu uczestniczyli federalna minister środowiska, ochrony przyrody, bezpieczeństwa jądrowego i ochrony konsumentów Steffi Lemke, minister rolnictwa, klimatu i środowiska Kraju Związkowego Brandenburgia Axel Vogel i minister ochrony klimatu, rolnictwa, wsi i środowiska Kraju Związkowego Meklemburgii-Pomorza Przedniego Till Backhaus.
Steffi Lemke przyznała, że mamy do czynienia z "niesamowitą katastrofą środowiska naturalnego".
- Nie wiemy, jak długo i w jakim stopniu ta katastrofa będzie miała wpływ na system ekologiczny, czy będzie to trwało miesiące, a może lata - zaznaczyła. Teraz o to, żeby zminimalizować szkody wynikłe z tej katastrofy, o ile będzie to możliwe i zapobiec dalszym szkodom. - Po drugie chodzi o polepszenie wymiany informacji i przekazywanie informacji społeczeństwu w powiatach, gminach, województwach i krajach związkowych i po trzecie chodzi też o zidentyfikowanie sprawcy tej katastrofy - powiedziała Lemke.
- Z dzisiejszej naszej rozmowy wynika, że bardzo ważne jest przekazywanie w odpowiednim czasie informacji i komunikatów. Wymiana informacji odgrywa bardzo dużą rolę i w ramach tej rozmowy, zrobiliśmy duży krok do przodu - zaznaczyła.
Dodała, że w najbliższych dniach będziemy ściślej współpracowali i wymieniali się informacjami, jeśli chodzi o usuwanie śniętych ryb, wyników badań i zidentyfikowania sprawcy.
- Łańcuch przekazywania informacji musi być w przyszłości usprawniony - podkreśliła.
Lemke poinformowała, że polsko-niemiecka rada ochrony środowiska, która była już wcześniej zaplanowana, odbędzie się za dwa tygodnie.
- Jestem bardzo zadowolona, że współinicjatorem dzisiejszego spotkania był polski minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, w ten sposób, jeśli uda nam się międzyresortowo lepiej współpracować, tym lepsze będą wyniki - powiedziała federalna minister.
Dodała, że wszyscy, którzy noszą odpowiedzialność polityczną, są też odpowiedzialni za to, aby jak najszybciej wyjaśnić przyczyny tej katastrofy i zminimalizować jej skutki oraz zidentyfikować sprawcę - podkreśliła Lemke.
Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk poinformował z kolei, że "w województwie zachodniopomorskim stawiane są zapory, których funkcja i skuteczność została bardzo wysoko oceniona przez naszych rozmówców z Niemiec. Działania PSP i OSP pod nadzorem wojewody zachodniopomorskiego Zbigniewa Boguckiego doprowadziły do tego, że już dzisiaj, od 11 sierpnia, jest stawiana 6 zapora na Odrze"
- Zapory pozwalają w sposób szybki i skuteczny, ale bezpieczny usuwać śnięte ryby z Odry - dodał minister.
Zaznaczył, że strona niemiecka będzie już od jutra instalowała tego typu zapory na zachodnim brzegu Odry. - Odpowiemy pozytywnie na prośbę strony niemieckiej i dostarczymy tyle zapór, ile tylko będziemy mogli, aby wesprzeć stronę niemiecką. I to w bardzo krótkim czasie - podkreślił.
Odniósł się też do pytań pojawiających się w przestrzeni medialnej o to, co będzie, jak fala śniętych ryb dojdzie do Szczecina.
Odpowiedział, że Urząd Morski wraz z wojewodą nie tylko opracowują plan zabezpieczenia Szczecina, kanałów oraz zachodniej i wschodniej Odry, ale także wykorzystują sprzęt dostępny i przygotowują specjalne siły i środki, aby w maksymalnie możliwy sposób zapobiec temu procesowi na Odrze w Szczecinie.
Od końca lipca obserwowany był pomór ryb w Odrze na odcinku od Oławy w dół biegu rzeki. Śnięte ryby zaobserwowano również m.in. w okolicach Wrocławia. Wędkarze wyłowili ich co najmniej kilka ton. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu bada sprawę śniętych ryb w Odrze od chwili otrzymania pierwszego zgłoszenia pod koniec lipca. Zakaz wstępu do Odry został wprowadzony w województwach zachodniopomorskim, lubuskim i w dolnośląskim.
lena
