Do zdarzenia doszło w nocy ze środy na czwartek. Arkadiusz Milik wracał wraz ze swoją partnerką po meczu Napoli w Lidze Mistrzów. Gdy zbliżali się do swojego domu, drogę zablokowało mu dwóch nieznanych mężczyzn na skuterze. Jeden z nich skierował w jego stronę pistolet, natomiast drugi wskazał na zegarek, który Milik nosił na ręce. Piłkarz bez chwili namysłu przystał na żądania bandytów. Wszystko opisał dziennikarzom włoskiego "Il Mattino".
Nagle z ciemności wyłoniło się dwóch osobników ubranych na czarno, siedzących na skuterze. Jeden z nich celował bronią. Po chwili uderzył bronią w zamknięte okno samochodu i nie wypowiadając ani słowa pokazał mi, żeby oddać mu zegarek - mówił Arkadiusz Milik.
Sytuacja miała trwać zaledwie kilkadziesiąt sekund, przez co zarówno piłkarz, jak i jego partnerka nie zdołali opisać szczegółów wyglądu napastników. - Czekali na mnie pod domem, nie wydaje mi się, żeby mnie śledzili od stadionu - opisał Milik.