"Gdy Murray zostawał liderem rankingu ATP, Hurkacz był na 394. miejscu. Minęło niecałe 5 lat, Hubi jest 13., Andy (z wielu względów) 105. ATP i to Polak jest faworytem" - reklamował środowy pojedynek na Twitterze były tenisista, dziś telewizyjny komentator i ekspert, Dawid Olejniczak...
Nie tylko on tak uważał i nie bez powodu, bo nękany problemami ze zdrowiem (w 2019 roku wszczepiono mu metalową protezę stawu biodrowego) Brytyjczyk jest dziś daleki od formy z czasów, gdy wygrywał Wimbledon, US Open i tenisowe turniej olimpijskie (ma w dorobku dwa złote medale - w Londynie i Rio de Janeiro).
Nadal stać go jednak, żeby rozgrywać pojedyncze mecze na wysokim poziomie. Zwłaszcza te rozgrywane w formule do dwóch wygranych setów, jak w Cincinnati. Udowodnił to w meczu z Polakiem i choć ostatecznie zszedł z kortu pokonany, to jednak był w stanie postraszyć młodszego i zdrowszego rywala.
Cztery pierwsze gemy nie były długie, wszystkie toczyły się pod dyktando serwujących. W piątym przewagę zdołał wywalczyć w końcu Hurkacz, a kombinacja forhendu po linii ze smeczem dała mu pierwsze w meczu break pointy. Przy drugim Murray wpakował w forhend w siatkę.
Wydawało się, że jest to punkt zwrotny seta i faktycznie był. Tyle, że nie w tę stronę, w którą można się było spodziewać, bo wrocławianina dopadła nagle serwisowa niemoc. A wyrzucony w aut slajs z bekhendu sprawił, że zamiast 4:2 zrobiło się 3:3. Co gorsza, w kolejnych gemach rosła przewaga Brytyjczyka, a jego kąśliwy return i wyrzucony przez Hurkacza w aut kolejny bekhend sprawił, że zrobiło się 4:5 i 15:40.
Nie wyglądało to dobrze, na szczęście Polak zdołał wyjść z opresji. Pierwszą piłkę setową obronił potężnym odwrotnym forhendem. Przy drugiej to Murray minimalnie spudłował. Ostatecznie o wszystkim rozstrzygnął tie-break, zakończony przez Hurkacza (przy pierwszej okazj) asem serwisowym. Brytyjczyk próbował jeszcze reklamować, że piłka zahaczyła o taśmę siatki, ale bez efektu.
Pod dyktando podających długo toczyła się również druga partia. Z jednym przerywnikiem, bo przy stanie 2:2 Hurkacz musiał bronić break-pointa. Trzy kolejne asy serwisowe załatwiły jednak sprawę, a przy stanie 4:3 dla Polaka to on miał z kolei dwie szanse na przełamanie. A potem trzecią...
Wykorzystał dopiero czwartą, zmuszając Murray'a do błędu przy siatce. Po chwili dokończył dzieła, wykorzystując drugą piłkę meczową. W 1/8 finału rywalem Hurkacza będzie Hiszpan Pablo Carreno-Busta, który pokonał 6:4, 6:2 z Niemcem Dominikiem Koepferem.
W ślady młodszego kolegi i deblowego partnera w turnieju olimpijskim w Tokio nie zdołał pójść niestety Łukasz Kubot, który z pewnością spodziewał się więcej po wznowieniu wiosną współpracy z Marcelo Melo. Na razie jednak Polak i Brazylijczyk są dalecy od formy z czasów, gdy wygrywali Wimbledon i byli otwierali deblowy ranking WTA.
C rywalizacją w Cincinnati pożegnali się już po pierwszym spotkaniu (1/16 finału), gładko przegrywając 2:6, 3:6 z Niemcem Timem Puetzem i Nowozelandczykiem Marco Venusem.
