Do pożaru doszło ok. 2 w nocy. Warszawska policja określiła to zdarzenie jako "bardzo niebezpieczne".
"Policjanci pełniący nocną służbę zaobserwowali ogień w namiocie, w tym samym czasie otrzymaliśmy również zgłoszenie z WCPR. Funkcjonariusze wybudzili trzech mężczyzn, a następnie wyprowadzili ich w bezpieczne miejsce" – napisano w krótkim komunikacie zamieszczonym na Twitterze.
W wyniku pożaru spaleniu uległo 5 z 7 namiotów. W trakcie działań policjanci zabezpieczyli 11 butli z gazem, które zostały szybko wyniesione z miasteczka. "Najważniejszą informacją jest jednak to, że dzięki szybkiej reakcji policjantów nikomu nic się nie stało" – podkreśla KSP. Obecnie trwają oględziny miejsca zdarzenia i ustalanie przyczyn pożaru.
"Z dymem poszło ponad sześć lat historii"
Rozgoryczenia szkodami nie kryje jeden z antyrządowych aktywistów, który sam mieszkał w namiotach ustawionych przed Sejmem.
"Z dymem poszło ponad sześć lat historii. Miasteczko Wolność spłonęło dziś w nocy... Straciliśmy praktycznie wszystko - sprzęt, dokumenty, ubrania. Jestem chwilowo bez telefonu, dostęp do internetu mam mocno utrudniony..." – poinformował na Facebooku Maciej Bajkowski.
Namiotowe "Miasteczko Wolności" stało u zbiegu ulic Wiejskiej i Matejki od kilku lat. Powstało jako forma protestu przeciwko rządzącym. Jak podkreślali organizatorzy akcji, jest to "jedyne w Polsce miejsce, gdzie non stop 24 godziny na dobę, 365 dni w roku broniona jest demokracja, konstytucja i prawa człowieka".
