Spis treści
Świetne retorycznie przemówienie słabego przywódcy – tak w największym skrócie oceniono wystąpienie Benjamina Netanjahu przed Kongresem Stanów Zjednoczonych. Już czwarte w roli premiera, czym szef izraelskiego rządu przebił samego Winstona Churchilla. Przy bojkocie ze strony pół setki ustawodawców z Partii Demokratycznej. Zresztą nie było też J.D. Vance’a. Kandydat GOP na wiceprezydenta wymówił się obowiązkami kampanii wyborczej. Podobnie jak Kamala Harris (zwykle wiceprezydent jest obecny w Kongresie podczas wystąpień przywódców innych państw).
Polityczny wyjadacz, niezatapialny premier Bibi, jak mówią o nim w Izraelu, obwinił Hamas za kontynuację wojny. Zaatakował Iran za finansowanie Hamasu, Hezbollahu i Huti, zaś propalestyńskich demonstrantów w USA określił jako „pożytecznych idiotów Iranu” pomagających wrogom Izraela. W przemówieniu zabrakło natomiast wzmianki o wielomiesięcznych negocjacjach z Hamasem - w których pośredniczą Katar, Egipt i Stany Zjednoczone - na temat zawieszenia broni i uwolnienia więźniów i zakładników. Ogłaszając z wielkim patosem swoje zaangażowanie w ratowanie zakładników, Netanjahu nie wspomniał, że przesunął o kilka dni wyjazd izraelskiej delegacji na negocjacje w Katarze.
Plan pokojowy Bidena
Podstawą negocjacji jest tzw. plan Bidena, złożony z trzech etapów. Najbardziej konkretny i najważniejszy jest ten pierwszy: sześciotygodniowe zawieszenie broni, podczas którego Hamas ma uwolnić część izraelskich zakładników (kobiety, mężczyźni powyżej 50 lat, chorzy i ranni). W zamian Izrael ma uwolnić palestyńskich więźniów. Izraelskie władze szacują, że Hamas przetrzymuje wciąż 116 zakładników, żywych i martwych (blisko jedna trzecia). Biden ogłosił projekt zawieszenia broni - który określił jako izraelską propozycję - w telewizyjnym przemówieniu 31 maja. Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła w zeszłym miesiącu sponsorowaną przez USA rezolucję popierającą propozycję zawieszenia broni i mającą na celu powstrzymanie wojny. Jednak rząd Netanjahu wprowadził dodatkowe warunki, a Stany Zjednoczone publicznie odrzuciły kontrpropozycję Hamasu. Pod naciskiem swoich prawicowych koalicjantów Netanjahu zaostrzył ostatnio swoje stanowisko w negocjacjach, w tym żądając, aby izraelskie wojska zachowały kontrolę nad palestyńską stroną przejścia granicznego z Egiptem.
Amerykańscy urzędnicy mówią jednak, że pozostające rozbieżności między dwiema walczącymi stronami są obecnie możliwe do zniwelowania, a rozmowy poczyniły postępy w ciągu ostatniego miesiąca. Jak podała kilka dni temu agencja Reutera, powołując się na źródła w administracji amerykańskiej, negocjacje w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy między Izraelem i Hamasem są bliskie końca. Tyle że doniesienia te były jeszcze sprzed wystąpienia Netanjahu w Kongresie USA. Wystąpienia bardzo konfrontacyjnego. Bibi bronił wojny swojego kraju z Hamasem i obiecał kontynuować walkę z palestyńskimi bojownikami, aż do „całkowitego zwycięstwa”. Sądząc po reakcji Hamasu, zawieszenie broni może się znów odsunąć w czasie.
- Mowa Netanjahu była pełna kłamstw, którymi nie uda mu się ukryć niepowodzenia i porażki przed ruchem oporu i zamaskować zbrodni ludobójstwa, które jego armia popełnia podczas wojny wobec ludności Gazy - oświadczył Sami Abu Zuhri.
Biden i Harris wzywają do zawieszenia broni
Dla Bidena i Harris zawieszenie broni w Strefie Gazy to teraz absolutny priorytet. I to był z pewnością centralny punkt ich rozmów z gościem z Izraela. Czwartkowe spotkanie w Białym Domu było pierwszym spotkaniem Netanjahu i Bidena w Waszyngtonie, odkąd Biden objął urząd w styczniu 2021 roku. Wcześniej obaj spotkali się w Izraelu podczas wizyty prezydenckiej w USA po atakach Hamasu z 7 października. Biały Dom ogłosił, że spotkanie było „produktywne”, ale nie podał żadnych konkretów.
- Prezydent miał okazję przedstawić swoje obawy dotyczące tego, gdzie jesteśmy w sprawie zawieszenia broni i starać się uzyskać zamknięcie w tej sprawie, a także porozmawiać o szeregu innych kwestii, takich jak destabilizujące działania Iranu, napięcia na niebieskiej linii z Libanem, potrzeba większej pomocy humanitarnej docierającej do mieszkańców Strefy Gazy – mówił John Kirby, doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego.
Z dużo większym zainteresowaniem oczekiwano spotkania Netanjahu z wiceprezydent Harris, wszak Biden jest już w stu procentach tzw. lame duck, jak określa się prezydentów, o których wiadomo, że za niedługi czas opuszczą Biały Dom, więc politycznie drastycznie tracą oni na wadze. Kamala Harris zaczęła od powtórzenia zdania Bidena, że Izrael ma prawo się bronić, ale od razu wezwała Netanjahu do zaakceptowania planu zawieszenia broni.
Po spotkaniu z szefem izraelskiego rządu mówiła: „Wyraziłam moje poważne zaniepokojenie skalą ludzkiego cierpienia w Strefie Gazy, w tym śmiercią zbyt wielu niewinnych cywilów. Wyraziłam również swoje poważne zaniepokojenie tragiczną sytuacją humanitarną, w której ponad 2 miliony ludzi boryka się z wysokim poziomem braku bezpieczeństwa żywnościowego, a pół miliona ludzi boryka się z katastrofalnym poziomem ostrego braku bezpieczeństwa żywnościowego. To, co wydarzyło się w Gazie w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy, jest druzgocące”. - Nadszedł czas, aby ta wojna zakończyła się w sposób, w którym Izrael będzie bezpieczny, wszyscy zakładnicy zostaną uwolnieni, cierpienie Palestyńczyków w Strefie Gazy dobiegnie końca, a naród palestyński będzie mógł korzystać ze swojego prawa do wolności, godności i samostanowienia - powiedziała Harris, podczas gdy przed Białym Domem demonstrowali wrogowie Netanjahu i Izraela.
Wojna czy pokój? To zależy od interesu Netanjahu
Oczywiście Netanjahu, podejmując decyzje w sprawie Strefy Gazy, będzie się kierował własnymi kalkulacjami, a nie naciskami ze strony kluczowego sojusznika. I tak wie, że USA nie mogą ograniczyć radykalnie wsparcia dla Izraela. Nie brakuje opinii, że w tych bardzo trudnych relacjach z Waszyngtonem odnośnie strategii w Strefie Gazy, Netanjahu tak naprawdę osiągnął swój cel. Armia weszła do Strefy Gazy i zdołała militarnie przetrącić kręgosłup Hamasowi, dokonała też inwazji na Rafah, mimo sprzeciwu Bidena i Harris. No i przede wszystkim, to wszystko umożliwia Netanjahu nie tylko dalsze rządzenie, ale też odbudowanie popularności wśród rodaków, mocno nadszarpniętą klęską 7 października.
Z Izraela płyną ostatnio informacje, że głównym hamulcowym rozmów ws. zawieszenia broni jest właśnie Netanjahu. Już nawet dowódcy wojskowi opowiadają się za porozumieniem odnośnie wojny w Strefie Gazy. Netanjahu wielokrotnie jednak opóźniał dotychczas decyzje dotyczące przyszłości Strefy Gazy, obawiając się, że wycofanie sił izraelskich wywoła gniew jego twardogłowych koalicjantów i zagrozi utratą władzy. A przy okazji przyspieszy utworzenie niezależnej komisji śledczej w sprawie katastrofy izraelskiego państwa, jakim był najazd Hamasu na południe kraju 7 października 2023. Sam Biden przecież sugerował w jednym z wywiadów, że Netanjahu przedłuża wojnę w Strefie Gazy, aby zapewnić sobie polityczne przetrwanie.
Analitycy twierdzą, że Netanjahu może być bardziej skłonny do ustępstw po tym, jak Kneset rozpocznie trzymiesięczną przerwę, co oznacza odsunięcie groźby głosowania nad wotum nieufności wobec niego w razie buntu skrajnie prawicowych koalicjantów. Z drugiej strony, w Waszyngtonie żywe są obawy, że Netanjahu może grać na czas, przeciągając negocjacje w sprawie zawieszenia broni z powodów politycznych. Być może nawet aż do wyborów w USA. Podczas przemówienia w Kongresie izraelski premier wielokrotnie dziękował byłemu prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi za dyplomatyczne wysiłki jego administracji mające na celu przekonanie państw arabskich do normalizacji stosunków z Izraelem. Kluczowe dla decyzji Netanjahu co do losów negocjacji i wojny może okazać się piątkowe spotkanie z kandydatem Republikanów na prezydenta. Sprawa Strefy Gazy może okazać się ważka dla wyniku wyborów.
Kamala Harris w trudnej sytuacji
Demokraci w dużej mierze zjednoczyli się przy kandydaturze Harris, ale poważny kryzys humanitarny w Strefie Gazy już ciąży nad jej startującą dopiero kampanią prezydencką. Polityka wobec wojny Izraela z Hamasem mocno podzieliła obóz Demokratów. Poparcie Bidena dla działań Izraela odbiło się na jego notowaniach. Wsparcie militarne dla izraelskiej ofensywy w Strefie Gazy wywołało ogromne niezadowolenie zwłaszcza wśród młodych wyborców kluczowych dla sukcesu partii. Propalestyńscy demonstranci będą bardzo widoczni podczas konwencji wyborczej Partii Demokratycznej w sierpniu. Wkrótce potem studenci powrócą masowo na kampusy uniwersyteckie, przynosząc widmo ponownych demonstracji.
Czy Harris samą zmianą retoryki – co było już widać po spotkaniu z Netanjahu - odzyska głosy propalestyńskiego segmentu elektoratu Partii Demokratycznej? Jedno jest pewne, jeśli chce to zrobić, nie może wziąć na wiceprezydenta Josha Shapiro. Gubernator Pensylwanii jest Żydem, ale co ważniejsze, bardzo ostro reagował na antyizraelskie rozruchy na kampusach uniwersyteckich, wysyłając policję. Z drugiej strony, jeśli Harris myśli o wygraniu wyborów prezydenckich, musi zdobyć swing state, jakim jest Pensylwania właśnie. Nominacja dla Shapiro bardzo by to ułatwiła.
Dlatego ogłoszenie zawieszenia broni w Strefie Gazy przed jesienią, zanim studenci wrócą na uczelnie, jest dla Harris bardzo ważne. Ponowne demonstracje na kampusach w tygodniach poprzedzających wybory to ostatnia rzecz, jakiej chciałaby kandydatka Demokratów. Wie o tym też jednak Netanjahu. A skoro tak mocno kibicuje Trumpowi, to kto wie, czy nie zechce wpłynąć na wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych wykorzystując jako narzędzie wojnę w Strefie Gazy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?