Betonoza musi ustąpić koncepcji miasta-gąbki. Nawalne ulewy i susze będą się nasilać. Ekolog tłumaczy jak zaadaptować się do nowych warunków

Emilia Bromber
Emilia Bromber
"Wpierw niszczymy drzewa, bo nie odpowiadają koncepcji estetycznej, a później sadzimy nowe i czekamy 100 lat aż odpowiednio urosną. Ustąpmy przyrodzie, a ona rozwiąże dużo kwestii za nas" - mówi klimatolog.
"Wpierw niszczymy drzewa, bo nie odpowiadają koncepcji estetycznej, a później sadzimy nowe i czekamy 100 lat aż odpowiednio urosną. Ustąpmy przyrodzie, a ona rozwiąże dużo kwestii za nas" - mówi klimatolog.
W zapale betonowania i porządkowania natury zgubiły się ludzkie potrzeby i dostosowanie do zmieniających się warunków pogodowych. Na zieleni i parkach nie można zarobić, ale tylko one mogą uchronić miasto przed nasilającymi się zmianami klimatu. Rozmowa z dr hab. Bogdanem Chojnickim, klimatologiem z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Czy winę za ostatnie poznańskie zalania można zwalić na betonozę?

Betonoza ma złe znaczenie, ale pamiętajmy, że betonujemy powierzchnie, żeby nam się wygodnie podróżowało i chodziło. Ludzie chcą powierzchni płaskich i użytecznych. Do tego są osoby z ograniczonymi możliwościami poruszania się, które szczególnie takich przestrzeni potrzebują. Z drugiej stronny w przypadku silnych opadów i upałów sprawa zaczyna się komplikować. Konieczne jest poszukiwanie rozwiązań, które pogodzą te dwie pozornie wykluczające się potrzeby.

"Musimy zaadaptować się do nowych warunków. Dlatego to już nie jest kwestia, czy wprowadzać koncepcję miasta gąbki, ale jak szybko to zrobić,
"Musimy zaadaptować się do nowych warunków. Dlatego to już nie jest kwestia, czy wprowadzać koncepcję miasta gąbki, ale jak szybko to zrobić, żebyśmy byli w stanie w ogóle funkcjonować" - mówi dr hab. Bogdan Chojnicki.

Jakie to są rozwiązania?

Po pierwsze umiar. Betonowanie to klasyczny objaw antropopresji. Chcemy wszystko ułożyć, okiełznać tak żeby nam pasowało. Jeżeli już coś betonujemy, to skupmy się na funkcjach komunikacyjnych, nie betonujmy wszystkiego. Natura nam w tym pomaga. Niestety w szale porządkowania usuwamy wszystko, zamiast dostosować, to co już jest. Wpierw niszczymy drzewa, bo nie odpowiadają koncepcji estetycznej, a później sadzimy nowe i czekamy 100 lat aż odpowiednio urosną. Ustąpmy przyrodzie, a ona rozwiąże dużo kwestii za nas.

Po czerwcowej zrobiło się głośno o koncepcji miasta-gąbki. Co kryje się pod tym określeniem?

Idea miasta-gąbki zakłada tworzenie miejsc, gdzie woda może się czasowo zatrzymać, redukując zarówno skutki nawalnych deszczów jak i przesuszenia. Mogą to być trawniki, zbiorniki retencyjne czy ogrody deszczowe. Nie traktujmy wody jako intruza, którego trzeba się pozbyć, ale wykorzystujmy ją. W Poznaniu mamy też tereny podmokłe. Często odbieramy je jako problem, a to są naturalne gąbki, które wychwytują wodę, a później ją oddają. Na tym powinniśmy się skupić, bo woda odparowana przez rośliny poprawia jakość mikroklimatu i trafia do atmosfery, skąd może jeszcze gdzie indziej spaść. Woda odprowadzona kanalizacją deszczową nie może zostać wykorzystana. Gdyby miasto działało jak gąbka, to ostatnia ulewa nie spowodowałaby aż tak dolegliwych szkód. Mielibyśmy też wodę na później.

Brzmi jak rozwiązanie naszych problemów. Jednak dzisiaj nie tworzy się parków lub innych terenów zielonych. Za to w każdą wolną przestrzeń wpycha się nieruchomości. Na zieleni nie można zarobić.

Krótkofalowo to wywołuje dobry efekt ekonomiczny, a długofalowo utrudnia życie. Wszystko podporządkowane jest w bezwzględny sposób rachunkowi ekonomicznemu, tak żeby wyciągnąć maksymalnie dużo metrów kwadratowych z powierzchni. To się kończy tym, że ludzie kupujący mieszkania w nowym budownictwie po kilku latach zaczynają odkrywać, że to miejsce jest niewłaściwe do mieszkania. Takie miejsca są problematyczne dwojako, bo w czasie upałów nie ma zieleni, która ochładza, a w przypadku nawalnych deszczów nie ma retencji. W tym zapale ekonomicznym zapomina się o ludzkich potrzebach i o zmieniających się warunkach pogodowych.

Zmiany klimatu odczuwamy już na co dzień. Upały i nawalne deszcze wyrządzają coraz większe szkody. Co będzie dalej?

Zmiany klimatu powodują, że wraz ze wzrostem temperatury, szczególnie latem musimy się liczyć z tym, że będą coraz dotkliwsze susze, a później nawalne deszcze. Ekstrema pogodowe będą się zdarzać coraz częściej i z coraz większą intensywnością. Jeżeli będziemy nadal pozbywać się wody, to zaraz będzie nam jej brakować. Musimy zaadaptować się do nowych warunków. Dlatego to już nie jest kwestia, czy wprowadzać koncepcję miasta gąbki, ale jak szybko to zrobić, żebyśmy byli w stanie w ogóle funkcjonować.


Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl