Trzeba jedynie trochę pomyśleć i skorzystać ze sprawdzonych rad. Rozpoczynamy cykl Tania Warszawa, w którym znajdziecie sposoby na kulturalne spędzenie czasu, najedzenie się, naukę i zabawę zupełnie za darmo.
- Na jedzenie nigdy nie wydaję więcej niż 10 złotych, ale często najadam się też za darmo - opowiada Ania Sowińska, studentka UW. Techniki najadania się za grosze dzieli na trzy grupy: darmowe obiady i gotowa żywność rozdawana w różnych punktach miasta, darmowe półprodukty do samodzielnego przygotowania oraz tanie knajpki i jadłodajnie, gdzie można pysznie zjeść, nie wydając na to fortuny.
- Żeby najeść się za darmo najczęściej chodzimy z koleżankami na różnego rodzaju degustacje do supermarketów - mówi Ania. Takie promocje serów, past kanapkowych, płatków śniadaniowych albo jogurtów organizują codziennie sklepy sieci Alma, Carrefour i Real. Nierzadko produkty, które nie zostały rozdane przez hostessy, można wieczorem dostać za darmo.
Ciepłą kawę, herbatę i kanapki na wynos można także dostać na ul. Hożej 54 w siedzibie Fundacji Tarkowskich Herbu Klamry, a ciepły obiad zjeść w jednej z 13 bezpłatnych jadłodajni w Warszawie.
Prowadzą je fundacje pozarządowe, organizacje kościelne i jednostki samorządowe. Na ogół wolontariusze rozdają pełne obiady: zupy i mięsne drugie danie, a czasem też słodycze z cukierniczych darów.
Z kolei wegetariańskich przysmaków można szukać na akcjach: "Jedzenie zamiast bomb" organizowanych średnio raz na miesiąc przez anarchistów i ekologów na placu pod metrem centrum.
Darmowe jedzenie można też znaleźć na promocjach książek, wernisażach, wielkich otwarciach i konferencjach - wystarczy wyszukać informacji i się na nie wybrać.
Za małe pieniądze można się też w stolicy napić. Właśnie w tym celu wymyślono święto i festiwal piwa: w czasie takich wydarzeń, płacąc niewielką opłatę, można do określonej godziny złoty napój pić za darmo. Najbliższe święto piwa już 9 kwietnia w klubie Rock na ul. Racławickiej.
Innym sposobem jest szukanie półproduktów wystawianych po godzinach otwarcia przez supermarkety i bazarowe stoiska. Można tam znaleźć jogurty i produkty mleczne, których termin daty ważności jest bliski, a także obite, ale dalej smaczne warzywa i owoce.
- Moja koleżanka stara się jeść ekologicznie. Kiedyś zrobiła dla mnie obiad z produktów, których supermarkety już nie sprzedadzą i to był najlepszy posiłek, jaki jadłam - wspomina Ania Sowińska. Produkty żywnościowe rozdawane są też przez Jadłodajnię św. Ryszarda Pampuri przy ul. Sapieżyńskiej 3. Raz w tygodniu można tu dostać podstawowe produkty żywnościowe z darów: cukier, mąka i warzywa.
Ci, którzy chcą zjeść tanio na mieście, powinni też odwiedzić jeden z 13 warszawskich barów mlecznych. Szczególnie warty polecenia jest niedawno wyremontowany Bambino na ul. Kruczej 21.
Hitem są tu naleśniki i pierogi po 5 zł za porcję. Z kolei niedaleko kampusu Uniwersytetu Warszawskiego warto zajrzeć do baru Uniwersyteckiego, swojsko przechrzczonego na Karalucha. Jedzenie jest czasem za słone albo za słodkie, ale zupy w cenie 1,8 zł rekompensują te niewygody.
Niedaleko Wydziału Prawa znajduje się też uniwersytecka stołówka, która serwuje pełne dwudaniowe obiady w cenie 10 zł. Jedyną niewygodą jest to, że daty, w których posiłki będzie się jadło, trzeba ustalić z miesięcznym wyprzedzeniem.
Weekendowe śniadania najlepiej zjeść w knajpce Kępa Cafe przy ulicy Finlandzkiej. Na sąsiedzkie śniadania trzeba przynieść jedną sałatkę, kanapki albo jajecznicę, a potem można do woli cieszyć się przysmakami przygotowanymi przez innych mieszkańców Saskiej Kępy. Za tydzień napiszemy, gdzie spędzić kulturalnie czas, nie płacąc za to ani grosza.