Białostocki radny Maciej Biernacki odchodzi z Platformy i Koalicji Obywatelskiej. Dlaczego? Są dwie wersje

Tomasz Mikulicz
Jedna z najbardziej znanych twarzy białostockiej PO 1 lutego odejdzie z partii i Koalicji Obywatelskiej w radzie miasta. Są dwie wersje. Pierwsza, że zrobi to, bo chciał być przewodniczącym klubu, a go odsunięto. Druga, że sprzeciwił się traktowaniu przez prezydenta radnych KO jako maszynek do głosowania.

Jedna z najbardziej znanych twarzy białostockiej Platformy 1 lutego odejdzie z partii i Koalicji Obywatelskiej w radzie miasta. Są dwie wersje rozstania. Pierwsza, że zrobi to, bo chciał być przewodniczącym klubu, a go odsunięto. Druga, że sprzeciwił się traktowaniu przez prezydenta radnych KO jako maszynek do głosowania.

Na pewno nie zrobiłem tego z powodu stanowiska przewodniczącego klubu, bo jak widać w tej kadencji nie ma ono żadnego znaczenia politycznego, ani sprawczego - mówi Maciej Biernacki. - Ci którzy mówią inaczej, starają się być złośliwi. Poszło o coś zupełnie innego - m.in. o to, jaką politykę ma kreować większościowy klub w radzie miasta. Ale nie chcę tego rozwijać.

Na ostatniej sesji wcisnął przycisk „nieobecny”, gdy KO głosowało za przedstawionymi przez prezydenta zasadami tworzenia przyszłych budżetów obywatelskich. Biernacki z mównicy przyznał też (bodaj po raz pierwszy), że Paweł Myszkowski z PiS ma częściowo rację.

- Wtedy chodziło m.in. o zapisy, że do budżetu obywatelskiego nie mogą być zgłaszane projekty, które po realizacji generowałyby niewspółmiernie wysokie koszty eksploatacji. Kto decyduje, co jest niewspółmiernie wysokie? Daje to pole do nadużyć. Urzędnik będzie mógł odrzucić pomysł, bo mu się nie spodoba. Tak nie może być. Prawo, które tworzymy powinno być jednoznaczne, jasne i nie dające pola urzędnikom do interpretacji- podkreśla Biernacki.

Radny Maciej Biernacki odchodzi z Platformy Obywatelskiej. Oficjalnie opuszcza też klub KO w radzie miasta (zdjęcia)

Na sesji poprosił o przerwę. - Nie przekonałem jednak większości kolegów. Podobnie jak wtedy, gdy na pierwszej merytorycznej sesji tej kadencji KO cofnęło PiS-owską obniżkę podatków z poprzedniej kadencji. Na pierwszej sesji taki strzał w kolano! - denerwuje się Biernacki.
- Maciej Biernacki na pewno nie umierałby za budżet obywatelski czy wyższe podatki - mówi jeden z radnych KO (woli pozostać anonimowy). - Poszło o to, że Maciej poczuł się niedoceniony. W poprzedniej kadencji (kiedy PO było w mniejszości - przyp. red.) to on najczęściej z całej opozycji wstępował na mównicy. I bronił prezydenta. A teraz nie dostał tego, czego chciał - czyli przewodzenia klubowi KO w radzie miasta.

Nasz rozmówca twierdzi, że na pierwszym posiedzeniu koalicji po wyborach stoczono gorący spór. - Maciej Biernacki próbował udowodnić, że przed wyborami było zawarte jakieś porozumienie z prezydentem, na mocy którego to przedstawiciel PO ma dostać stołek przewodniczącego klubu. Okazało się, że nie było takiej umowy. Szefową klubu została więc Katarzyna Jamróz z komitetu Truskolaskiego.

Według naszego informatora, Biernacki chciał początkowo być przewodniczącym rady miasta, jednak ponad jego głową zadecydowano, że tę funkcję obejmie Łukasz Prokorym.

- Maciej Biernacki nigdy nie oponował przeciw mojej nominacji. Nawet mnie wspierał. Nie sądzę więc, by chciał przewodniczyć radzie - twierdzi Łukasz Prokorym.

A jeśli chodzi o funkcję szefa klubu, to według niego Maciej Biernacki powinien zrozumieć, że KO tworzą cztery podmioty (PO, komitet Truskolaskiego, Forum Mniejszości Podlasia i Nowoczesna - przyp. red.).

- Nie można więc wymagać, że PO będzie miała zarówno przewodniczącego rady miasta, jak i szefa klubu. Na pierwszym posiedzeniu po wyborach faktycznie była gorąca dyskusja. Jednak później wszyscy sobie wszystko wyjaśnili i zgodziliśmy się, że dalej jesteśmy jedną drużyną. Naprawdę Maciej Biernacki nie ma powodu, by odchodzić - podkreśla Prokorym.

Będzie próbował przekonać go, by został. - A to, że nie zawsze zgadzał się z większością, gdy przychodziło do głosowań, to nic nadzwyczajnego. Przy zasadach budżetu obywatelskiego wcisnął przycisk „nieobecny” i nikt nie miał do niego pretensji - twierdzi Prokorym.

Zdziwiony ruchem Biernackiego jest również szef miejskich struktur PO i wiceprezydent Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz. - Po głosowaniu nad zasadami budżetu obywatelskiego mówiłem mu, że skoro ma zastrzeżenia, to może złożyć poprawkę. Nikt przecież nikogo nie zmusza do głosowania - podkreśla.

Maciej Biernacki jest postrzegany jako polityczny syn Zbigniewa Nikitorowicza.

- Dlatego tym bardziej czuje się nim rozczarowany - przyznaje wiceprezydent.

- Jeżeli już jestem czyimś politycznym synem to na ojca wskazałbym ś.p. Andrzeja Meyera (w latach 2011-14 wiceprezydent Białegostoku, a w latach 2014-15 wojewoda podlaski). To z nim podzielałem poglądy na gospodarkę i to on uczył mnie polityki. Mawiał, że „czasem się opłaca, ale nie warto, a czasem warto mimo, że się nie opłaca”. Choć do startu w wyborach namówił mnie - związany dziś z Kukiz’15 - Marcin Leoszko - wspomina Maciej Biernacki.

Do PO trafił w 2003 roku. Jako student kulturoznawstwa na UwB. - Później raz zawieszałem, raz odwieszałem swoje członkostwo. Kiedy byłem we władzach krajowych Niezależnego Zrzeszenia Studentów nie mogłem być jednocześnie członkiem żadnej partii - mówi.
Impulsem do pójścia w politykę było to, że jako członek parlamentu studenckiego organizował Juwenalia, które za prezydenta Ryszarda Tura były bardzo skromnie wspierane przez miasto.

- Chcieliśmy to zmienić, chcieliśmy by kultura była lepiej finansowana. Dlatego w wyborach 2006 roku, razem z innymi aktywnymi studentami, kandydowałem do rady miasta. Byli wśród nas: Karol Pilecki, Marcin Leoszko, Katarzyna Turosieńska czy Rafał Gólcz -wspomina Biernacki.

Maciej Biernacki - twarz klubu PO w radzie miasta odchodzi z partii. Takie są nasze nieoficjalne informacje

Ojciec pożyczył mu 1,5 tys. zł na plakaty i ulotki. Z tego zrobił kampanię. - Nie mieliśmy pieniędzy, ale byliśmy pełni entuzjazmu, pomysłów, energii i wiary, że możemy zmienić świat. Nikt z nas się jednak do rady nie dostał. Jeszcze w czasie studiów pojawiła się możliwość pracy w Warszawie. Zostałem projekt menadżerem w agencji reklamowej. Pewnego dnia dostałem maila, że mogę wejść do rady miasta, bo z mandatu zrezygnował Jarosław Grądzki. Długo się zastanawiałem, czy wracać do Białegostoku. Myślę, że dobrze zrobiłem - uśmiecha się Biernacki.

Przez rok pracował w banku. Później zatrudniono go w Wojewódzkim Zarządzie Dróg, gdzie dostał bezpłatny urlop na czas doradzania ś.p. wojewodzie Andrzejowi Meyerowi. Rok temu trafił do Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, gdzie do dziś jest wicedyrektorem (zastąpił Zbigniewa Nikitorowicza, który został wiceprezydentem - przyp. red) .

- Śmieszą mnie komentarze, że odchodzę z PO, bo dyrektorem został związany z PiS Przemysław Sarosiek i chodzi mi o utrzymanie stanowiska. Wiadomo, że raczej PiS nie pozwoli mi na dalszą pracę na tym stanowisku - mówi Biernacki.

Pytamy go co dalej? Może zasili przyszłą partię Roberta Biedronia? - O ile z Robertem Biedroniem blisko mi światopoglądowo, to jeśli chodzi o gospodarkę to jego poglądy są zbyt socjalne - mówi.

Zamierza być radnym niezależnym. - Będę głosował zgodnie z własnym sumieniem i interesem moich wyborców. Natomiast jeśli chodzi o następną kadencję, to przecież nie muszę startować - podkreśla Maciej Biernacki

Jego decyzję szanuje Piotr Jankowski z PiS.

- Maciej Biernacki pokazał, że nie chce być maszynką do głosowania. Jeśli władze miasta proszą radnych, by głosując nad zmniejszeniem współczynnika parkingowego przy przyszłych blokach komunalnych w okolicach ul. Bema zmniejszyli też „przy okazji” ten współczynnik dla dewelopera (KO zdjęła ten projekt uchwały - przyp. red.), to coś jest nie tak - mówi.

Na Facebooku napisał, że w radzie miasta tworzy się właśnie nowa siła polityczna. - W poprzedniej kadencji z bloku popierającego prezydenta odeszły trzy osoby, kadencję wcześniej takich osób było - łącznie ze mną - pięć. Matematyczno-socjologicznie zakładam więc, że na odejściu Macieja Biernackiego topnienie KO się nie skończy - uważa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Komentarze 15

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

ż
żesika
W dniu 26.01.2019 o 08:42, Niedoruszenia napisał:

Prawda jest jedna. Bycie w polityce ułatwia życie, rozwiązuje problemy związane z pracą i stanem konta bankowego. Te bycie w polityce jest zatem poza zdrowiem i szczęściem oczywiście najważniejsze. Dla bycia w polityce zrobi się wszystko. Naprawdę wszystko. Jak ktoś twierdzi inaczej niech pierwszy rzuci kamieniem. Amen.

No nie wiem czy bycie w polityce rozwiązuje problemy ze stanem konta.

Weźmy takiego Chańko.

Nie ma oszczędności, mieszkania, domu. Nie ma niczego.

Ma za to same długi, które wynikają z tego, że nabrał kredytów gotówkowych na kilkaset tysięcy.

Gdy PiS nie decydował o dostępie do państwowego koryta, to z własnej działalności miał stratę, teraz ma 'państwową" dobrze płatną robotę ale pozbył się mieszkania, działek itd..

Takim obrotnym ludziom warto powierzyć swój los, głosując na niego.

G
Gość

Bycie w PO to obciach . Gargamele, POkemony. ulica, to co naj naj najgorsze, jeszcze trochę ,a POtłuką się między sobą przed wyborami o kawałek ''sukna''

N
Niedoruszenia
Prawda jest jedna. Bycie w polityce ułatwia życie, rozwiązuje problemy związane z pracą i stanem konta bankowego. Te bycie w polityce jest zatem poza zdrowiem i szczęściem oczywiście najważniejsze. Dla bycia w polityce zrobi się wszystko. Naprawdę wszystko. Jak ktoś twierdzi inaczej niech pierwszy rzuci kamieniem. Amen.
ż
żesika
W dniu 25.01.2019 o 20:34, bora napisał:

Każdy jest kowalem wlasnego losu - zrezygnował z PO. To Jego suwerenna decyzja i nic Ci do tego.

Nie mieszaj do tego kowali.

To "samorządowiec", który startował z partyjnej listy, z partyjnym błogosławieństwem, za partyjne pieniądze.

Teraz najzwyczajniej w świecie wypiął się na tych, którzy dali mu mandat, czyli partię i wyborców.

"Suwerenne" decyzje może podejmować ktoś kto za własne pieniądze,  z własnego komitetu wyborczego itd.

Tu mamy przypadek kogoś ktoś kto staje na rynku i ogłasza - kto da więcej.

To ma inną nazwę, inny zawód, na pewno nie kowal.

To właśnie tacy zniechęcają do tego by iść na wybory po to by dać się ośmieszyć.

b
bora
W dniu 25.01.2019 o 20:10, gość napisał:

No biedactwo, wyglądało na to że liczył tak bardzo na ten stołek przewodniczącego. Ciekawe jaki stołek pis obiecało?

Każdy jest kowalem wlasnego losu - zrezygnował z PO. To Jego suwerenna decyzja i nic Ci do tego.

g
gość
W dniu 25.01.2019 o 10:29, racjonalista napisał:

 "- Maciej Biernacki próbował udowodnić, że przed wyborami było zawarte jakieś porozumienie z prezydentem, na mocy którego to przedstawiciel PO ma dostać stołek przewodniczącego klubu. Okazało się, że nie było takiego porozumienia. Szefową klubu została więc Katarzyna Jamróz z komitetu Truskolaskiego. " Jasne, jasne, "nie było" porozumienia... To już nie pierwszy przypadek amnezji białostockich prezydentów i wiceprezydentów. Panie Macieju, nie pan jeden został tak potraktowany przez prezydenta. Więc w tę wersję wierzę. Mam też nadzieję, że wkrótce i inni radni z KO przejrzą na oczy i przemyślą swoją rolę w radzie i swoje relacje vs. prezydent.   

No biedactwo, wyglądało na to że liczył tak bardzo na ten stołek przewodniczącego. Ciekawe jaki stołek pis obiecało?

P
PO nigdy więcej

jak słyszę słowo PO, to kojarzy mi się tylko z jednym.

 

ZŁODZIEJSTWO.!

F
Franciszek P

Nie chce odchodzić z WORD rządzonego przez PIS wiec musi odejść z PO. Kasa rządzi. Poglądy ekonomiczne najważniejsze a konstytucja chyba potem. WSTYD 

G
Gość
W dniu 25.01.2019 o 10:29, racjonalista napisał:

 "- Maciej Biernacki próbował udowodnić, że przed wyborami było zawarte jakieś porozumienie z prezydentem, na mocy którego to przedstawiciel PO ma dostać stołek przewodniczącego klubu. Okazało się, że nie było takiego porozumienia. Szefową klubu została więc Katarzyna Jamróz z komitetu Truskolaskiego. " Jasne, jasne, "nie było" porozumienia... To już nie pierwszy przypadek amnezji białostockich prezydentów i wiceprezydentów. Panie Macieju, nie pan jeden został tak potraktowany przez prezydenta. Więc w tę wersję wierzę. Mam też nadzieję, że wkrótce i inni radni z KO przejrzą na oczy i przemyślą swoją rolę w radzie i swoje relacje vs. prezydent.  Nic nie przemyślą tylko ruki po szwom.... !!! 

 

K
Ken

Przejrzał PO prostu na oczy!!!!

r
racjonalista

"- Maciej Biernacki próbował udowodnić, że przed wyborami było zawarte jakieś porozumienie z prezydentem, na mocy którego to przedstawiciel PO ma dostać stołek przewodniczącego klubu. Okazało się, że nie było takiego porozumienia. Szefową klubu została więc Katarzyna Jamróz z komitetu Truskolaskiego. "

 

Jasne, jasne, "nie było" porozumienia... To już nie pierwszy przypadek amnezji białostockich prezydentów i wiceprezydentów. Panie Macieju, nie pan jeden został tak potraktowany przez prezydenta. Więc w tę wersję wierzę.

Mam też nadzieję, że wkrótce i inni radni z KO przejrzą na oczy i przemyślą swoją rolę w radzie i swoje relacje vs. prezydent.

 
g
gregor

Bardziej zeszmacić się nie mógł

G
Gość

Brawo Macieju !

j
jolanta w.

śmiać mi się tylko chce, że  sam stanął na Rynku Kościuszki by obwieścić dziennikarzom i miastu ! Dziennikarz także zwabił do centrum, jego wybór , kolega fajny , inteligentny .

Z
Zen
Jeszcze dwóch odejdzie z PO i rządzi PIS w radzie miasta.
Wróć na i.pl Portal i.pl