PSG - Borussia Dortmund 0:1 (0:2)
Spotkanie rewanżowe tegorocznego półfinału Ligi Mistrzów na Parc des Princes w Paryżu rozpoczęło się wręcz pasjonująco. Zarówno jedni, jak i drudzy starali się od pierwszych minut zaznaczyć swoją obecność we wtorkowym starciu. Bardziej przez pewien czas wydawało się, że zależy na jak najszybszym zdobyciu bramki gospodarzom. PSG bowiem odrabiało jednobramkową stratę z pierwszego meczu w Dortmundzie. Borussia po mocnym początku cofnęła się i czekała na błędy w defensywie podopiecznych hiszpańskiego szkoleniowca Luisa Enrique.
Najlepsze okazję na bramkę po stronie gospodarzy mieli Ousmane Dembele, który po paru błyskotliwych rajdach z prawej strony spróbował swojego szczęścia. Jak się skończyły te próby? Francuz nie trafił nawet bramkę i Gregor Kobel, akurat w tym momencie nie musiał interweniować.

Następnie w polu karnym piłkę otrzymał Kylian Mbappe, który próbował sygnalizowanym strzałem przechytrzyć obrońców umieścić futbolówkę w siatce szwajcarskiego golkipera. Ostatecznie defensorzy zablokowali niesfornego francuskiego gwiazdora. W samej końcówce pierwszej połowy Fabian Ruiz huknął sprzed pola karnego. Jak się tym razem ta próba skończyła? Obrońca BVB zdołał zablokować piłkę zmierzającą w światło bramki Kobela.
Najlepszą okazję po jednej z kontr przyjezdni z Dortmundu mieli w 36. minucie. Karim Adeyemi i Niclas Fullkrug popędzili na trzech rywali. Młody skrzydłowy zabrał się z piłką i wbiegł w pole karne Paryżan i instynktownym strzałem próbował zaskoczyć Gianluigiego Donnarummę. Włoski bramkarz jednak poradził sobie z leciutkim strzałem Niemca.

Na przerwę piłkarze schodzili z bezbramkowym rezultatem na tablicy wyników. Po pierwszych 45 minutach to BVB miało wielki finał Ligi Mistrzów po raz pierwszy od 2013 roku i pamiętnego pojedynku z Bayernem Monachium na Wembley Stadium w Londynie.
PSG obijało słupki. Borussia zadała konkretny cios
Na początku drugiej połowy świetno okazję na doprowadzenie do remisu w dwumeczu miał Nuno Mendes. Portugalczyk jednak zamiast do bramki z najbliżej odległości to uderzył prosto w słupek i tylko Kobel mógł po tej akcji gospodarzy się uśmiechnąć. Szwajcar cały czas bez skutecznej interwencji, a mimo to jednocześnie z czystym kontem w całym dwumeczu.

Niewykorzystane okacje się mszczą - mawiało stare dobre przysłowie piłkarskie. I tak się stało kilka minut później. Mats Hummels odnalazł się w kapitalnej sytuacji po rzucie rożnym. Niemiec strzałem głową nie dał szans włoskiemu bramkarzowi PSG i to BVB miało na dobrą sprawę autostradę do wielkiego finału w Londynie.
Potem jednak gospodarze nie chcieli oddać meczu bez walki i ruszyli na piłkarzy prowadzonych przez Terzicia. Kolejną okazję, tym razem po uderzeniu z dalszej odległości miał wspomniany już Mendes. Znowu jednak piłka po jego strzale zatrzymała się na bocznym obramanowaniu prostokąta strzeżonego przez Kobela.
Na około dziesięć minut przed końcem spotkania piłka zatrzepotała w siatce PSG po raz drugi. Borussia za sprawą kolejnej wrzutki i przytomności tym razem Nicklasa Fullkruga zdobyła drugą bramkę. Problem w tym jednak, że na spalonym w tej sytuacji znalazł się strzelec pierwszego gola - Mats Hummels i sędzia Daniele Orsato nie mógł uznać tego trafienia niemieckiego napastnika.

W samej końcówce jeszcze Paryżanie spróbowali zaatakować. Vitinha, czyli strzelec bramki w poprzedniej rundzie z Barceloną na wzgórzu Monjuic tym razem popisał się strzałem z dystansu, ale na całe szczęście niemieckiej drużyny tylko w poprzeczkę. Komentatorzy zliczyli gospodarzom liczbę strzałów lądujących na obramowaniu bramki. Wyszło - aż sześć! W konsekwencji to Borussia Dortmund zagra w wielkim finale na Wembley w Londynie. W środę pozna rywala. Albo Real Madryt albo... rodzimy Bayern Monachium

Tłuste koty opanowały polski internet po meczu Lecha Poznań ...
